Żadne „ja” nie powstało samo z siebie, lecz ma długi łańcuch intelektualnych przodków, do których jest przywiązane przez wiele czynników. To nie jest po prostu alegoria, to wieczna pamięć.
Ponieważ składam się z umysłu, ciała, duszy i serca, istnienie tylko jako ego jest niezwykle ograniczonym sposobem postrzegania siebie — bo istniejemy jako „coś” o wiele głębszego, niż postrzega to intelekt. Innymi słowy, to, za co (kogo) uważasz siebie, to zawsze za mało.
Nic nie jest w życiu tak ważne, jak myślisz, że jest, kiedy o tym myślisz.
Pewność siebie to uczucie, a nie logiczna konkluzja, do której dochodzi się po analizie danych.
Wizjonerstwo to sztuka dostrzegania rzeczy niewidzialnych.
Dopiero kiedy człowiek zacznie się zastanawiać nad sobą samym, zrozumie jak bardzo niezdolny jest pojąć inne rzeczy.
Myślę, więc jestem.
A chociaż na podstawie dowolnego atrybutu poznaje się substancję, wszelako każdej substancji przysługuje jakaś główna własność, która konstytuuje jej naturę i istotę i do której sprowadzają się wszystkie inne własności. W ten sposób rozciągłość wzdłuż, wszerz i w głąb konstytuuje naturę substancji cielesnej; a myślenie konstytuuje naturę substancji myślącej. Bo wszystko inne, co można ciału przypisać, zakłada z góry rozciągłość i jest tylko jakąś modyfikacją rzeczy rozciągłej; tak jak wszystko, co odkrywamy w umyśle, to są tylko różne modyfikacje myślenia. Tak na przykład nigdzie indziej jak tylko w rzeczy rozciągłej można pojąć kształt, a ruch też jedynie w rozciągłej przestrzeni; ani nigdzie indziej wyobraźni czy odczuwania, czy woli jak tylko w rzeczy myślącej. Lecz na odwrót, można pojąć rozciągłość bez kształtu lub bez ruchu, a myślenie bez wyobraźni lub bez odczuwania, i to samo dotyczy rzeczy pozostałych, co oczywiste jest dla każdego, kto na tym skupi uwagę.
W wyobraźni istnienie słowa nie jest zakładane (…). Tym, co istnieje, nie jest wyobrażony dźwięk słowa albo wyobrażony napis, lecz ich wyobrażeniowe przedstawienie.
„Czyż zatem między bytem i myśleniem jest wieczna przepaść i sprzeczność?” (cyt. z Hegla) W głowie zapewne tak; ale w rzeczywistości jest ona dawno przezwyciężona – co prawda, tylko w sposób odpowiadający rzeczywistości, a nie twoim szkolnym pojęciom – przezwyciężona po prostu przez pięć zmysłów.
To, co ma samowiedzę, istnieje i jest, i zwie się duszą. Pewni jesteśmy istnienia naszej duszy wcześniej, nim jesteśmy pewni istnienia własnego ciała. Oczywiście, świadomość jest pierwsza, ale tylko pierwsza dla mnie, nie sama w sobie. W rozumieniu odpowiadającym mojej świadomości ISTNIEJE, BO JESTEM ŚWIADOMY, ale w rozumieniu odpowiadającym mojemu ciału JESTEM ŚWIADOMY, PONIEWAŻ ISTNIEJE. Kto z tych dwojga ma racje? Ciało, to znaczy natura, czy tez świadomość, to znaczy Ja? Naturalnie, że Ja; bo jakżebym JA mógł SOBIE SAMEMU odmówić słuszności? Ale czy, ja mogę naprawdę oddzielić świadomość od własnego ciała, czy mogę myśleć sam i tylko sam?
Świat stworzony jako dobry uległ zaciemnieniu na skutek wolnych aktów stworzonych istot. Obecnie jest miejscem próby, którą przechodzą ludzkie dusze.
Jeśli nasz umysł zdoła stworzyć rzecz, nad którą nie masz większej, ta rzecz z pewnością będzie istniała.
Wszystkie uczucia w tym są szczególne, iż wierzymy, że tylko my je odczuwamy.
Z geniuszu w praktycznym życiu tyle jest pożytku, ile z teleskopu w teatrze.
Im dobitniej uświadamiamy sobie kruchość, nicość i zakrawający na marzenie senne status wszystkich rzeczy, tym wyraźniej jesteśmy też świadomi wieczności swej wewnętrznej istoty. Właściwie bowiem tylko w opozycji do niej poznaje się ów status rzeczy; tak jak szybkie płynięcie statku postrzegamy tylko w odniesieniu do stałego lądu, nie zaś patrząc na sam statek.
Widać jasno, że logika ma pewien aprioryczny, dający się określić bez żadnych empirycznych domieszek przedmiot, a są nim prawa myślenia, poczynań rozumu. Poczynania te podejmuje rozumna istota pozostawiona sobie samej i wolna od przeszkód, myśląca przeto w samotności, gdy nic jej na manowce sprowadzić nie może. Dialektyka natomiast traktowałaby o wspólnym działaniu dwóch rozumnych osób, które myślą razem, a kiedy nie zgadzają się tak, jak dwa wskazujące tę samą godzinę zegary, wtedy dochodzi do dyskusji, czyli duchowej walki.