I zazdroszczą mi może, że rabuję skrycie
Godzinę jedną temu, co mi bierze życie.
Jaką dla mnie, którego cały świat odpycha, miłość twoja pociechą?
Filozofia nie może być zwyczajnym obudowaniem tajemnicy, wzniesionym tylko po to, aby się w nią wpatrywać do woli, bez innego skutku jak dogodzenie własnej ciekawości.
Ethel, nie żyjesz pośród ludzi, dlaczegóż więc płaczesz?
Te chwile szczęścia są prawdziwe. Poza tą radością nie ma innej radości. Miłość to jedyna ekstaza. Wszystko inne - to łzy. Jeśli kochacie lub kochaliście niegdyś, niechaj wam to wystarczy. O nic więcej nie proście. Nie znajdziecie innej perły w ciemnych tajnikach życia. Miłość - to spełnienie.
Być zmuszonym wyznać sobie, że nieomylność nie jest nieomylna, że w dogmacie może tkwić błąd, że nie zawsze kodeks ma ostatnie słowo, że społeczeństwo nie jest doskonałe, że autorytet może się zachwiać, że niezmienne może się zarysować, że sędziowie są ludźmi, prawo może się mylić, trybunały mogą popełnić błąd! Zobaczyć, że pęka olbrzymia, błękitna tafla firmamentu!
Głupota ma swoje prawa, ma jednak również swoje granice.
Wysiłki do których zdolny jest człowiek, aby tylko dostarczyć sobie przyjemności, zaiste godne są nieraz uwagi filozofa.
We wszystkim, co wielkie, kryje się święta groza.
Zresztą na tym padole każde powodzenie jest zbrodnią i trzeba za nie odpokutować. Ten, co dostaje medal, dostaje obie jego strony równocześnie.
Przeciwko gwałtowności, co odsłania się co chwila, co porusza się na ślepo i na ślepo rozdziela ciosy, można znaleźć sposób. Ale z ciszą walczyć nie można. Przeciwnik ten jest nieuchwytny.
Niewinność wyższa jest od cnoty. Niewinność to święta niewiedza.
Kłusownik żyje w lasach; przemytnik żyje w górach lub na morzu. Miasta tworzą ludzi okrutnych, bo znieprawionych. Góry, morze, lasy tworzą ludzi dzikich. Rozwijają one dzikość, często nie niszcząc wcale uczuć ludzkich.
Na mój honor, niech skubaniec, tańczy bez podłogi taniec.
Otrzymała podobną satysfakcję, jak owa Arabka, która spoliczkowana przez męża, pobiegła do ojca, domagając się zemsty. "Ojcze - mówiła - winieneś memu mężowi odpłacić zniewagą za zniewagę!" Ojciec zapytał: "W który policzek uderzył cię mąż?" - "W lewy." Ojciec uderzył ją w prawy policzek i rzekł: "No to teraz jesteś już zadowolona. Idź i powiedz mężowi, że on uderzył moją córkę; za to ja uderzyłem jego żonę!".
Dla nich - gwiazdy, które odcisną w błocie nogi kaczek, nie różnią się niczym od konstelacji niebieskich przestworzy.
Jakże posępna jest nieskończoność, którą każdy człowiek nosi w sobie, do której z rozpaczą przymierza postanowienia swojego mózgu i czyny swojego życia.
Bogaci i biedni to okropna sprawa. To własnie doprowadza do katastrof. Przynajmniej tak mi się zdaje. Biedni chcą być bogatymi, bogaci nie chcą zbiednieć.
W Boga zaś wierzyć możecie na dwa sposoby: albo na podobieństwo
wiary pragnienia w pomarańczę, albo na podobieństwo wiary osła w bat.
Tellmarch mógł był krzyknąć, ale nie mógł mówić; tak się objawiają głębokie wzruszenia.