Powyżej poziomu nasycenia wyższe dochody mogą zapewniać więcej przyjemnych doznań, ale za to częściowo tracisz zdolność cieszenia się z mniej kosztownych przyjemności.
(...) wyższe dochody oznaczają mniejszą możliwość cieszenia się drobnymi przyjemnościami
życia.
Niektórzy z was, bogaczy, winni dostać nauczkę, że nie można przekupić całego świata, by spełniał wasze zachcianki.
Nie z bogactw cnota, lecz bogactwa z niej pochodzą.
Niechże sobie filozofowie gadają, co chcą, ale bogactwo to rzecz wspaniała. [Danglars]
Nikt nie jest bardziej łasy na darmową lożę niż milioner.
Zmartwiony bogacz jest niby kometa: zapowiada zawsze światu jakieś wielkie nieszczęście.
Kiedy jesteś uboga, masz coś, do czego możesz dążyć. Cele, które cię ekscytują. Może to dom twoich marzeń albo wakacje, albo nawet kolacja w restauracji w piątkowy wieczór. Ale im więcej masz pieniędzy, tym trudniej znaleźć coś, co by cię ekscytowało. Masz już dom swoich marzeń. Możesz w każdej chwili polecieć w dowolne miejsce na ziemi. Możesz zatrudnić prywatnego szefa kuchni, który będzie szykował dla ciebie każde jedzenie, jakiego zapragniesz. Ludzie nieposiadający pieniędzy sądzą, że wszystkie te rzeczy dają satysfakcję, ale to nieprawda. Możesz wypełnić swoje życie ładnymi rzeczami, ale ładne rzeczy nie wypełnią dziur w twojej duszy.
Bogactwo jest dobrą służącą, ale najgorszą kochanką.
To, co nazywa się "kapitalizmem", jest w gruncie rzeczy systemem korporacyjnego merkantylizmu, w którym ogromne i samowolne tyranie prywatne sprawują kontrolę nad gospodarką, systemem politycznym i życiem społecznym oraz kulturalnym - ściśle współpracując z potężnymi państwami, które wpływają na gospodarkę krajową i społeczność międzynarodową. Dzieje się tak, wbrew wielu fantazjom, zwłaszcza w USA. Bogaci i uprzywilejowani nie są dziś bardziej skłonni poddać się dyscyplinie wolnego rynku niż byli w przeszłości, choć sądzą, że tak powinna postępować reszta społeczeństwa.
- Wiesz dlaczego nie lubię bogatych? - ciągnął Szczur tego wieczoru. (...) Bo powiem Ci szczerze, bogaci nad niczym się nie zastanawiają. Bez latarki i miarki nie umieją się nawet w dupę podrapać. (...)
- Nie?
- Nie. Nie zastanawiają się nad żadnymi ważnymi sprawami. Tylko udają, że myślą...Wiesz dlaczego?
- Hm...Bo nie muszą. Oczywiście trzeba trochę ruszyć głową, żeby zostać bogatym, ale żeby dalej być bogatym, nic więcej nie trzeba. Tak samo sztuczny satelita nie potrzebuje paliwa. Wystarczy, że krąży ciągle w kółko. Ale ja taki nie jestem, ty też nie. Żeby żyć, trzeba się ciągle nad czymś zastanawiać. Poczynając od pogody na jutro, a na rozmiarze zatyczki do wanny kończąc. No nie?
Żarty możnych są zawsze dowcipne.
Odziedziczona zamożność jest chorobą; odbiera nam charakter, bo nigdy nie musimy udowadniać, że go mamy.
Tylko biedni poznają sens życia; bogaci i ustawieni muszą się go domyślać.
Głupstwa bogacza uchodzą w świecie za mądre sentencje.
Dwa tylko są rody na świecie (…) tych, co mają, i tych, co nie mają.
Czy zastanawiamy się, że bogactwo świata od niepamiętnych czasów było budowane przez niewolników? Od systemów nawadniania Mezopotamii, chińskich murów, egipskich piramid, ateńskiego Akropolu po plantacje cukru na Kubie, bawełny w Luizjanie i Arkansas, po kopalnie węgla na Kołymie i niemieckie autostrady? A wojny? Od prawieków toczono wojny, aby zdobyć niewolnika. Zdobyć, zakuć w dyby, popędzić batem, zgwałcić, poczuć satysfakcję, że ma się drugiego człowieka na własność. To był ważny, a często i jedyny powód wojen, potężna i nawet jawna ich sprężyna.
Bo jeśli człowiek straci radość, to już nie żyje, lecz żywym jest trupem. Gromadź w domu bogactwa, jeśli chcesz, przyjmij postawę króla, jeśli jednak brakuje radości, wszystko nie jest warte nawet cienia dymu.
Bogacze podlegają olbrzymiemu naciskowi społeczeństwa, co zmusza ich do tego, że zostają mecenasami nauki. Popycha ich do tego zarówno wstyd, jak tęsknota za przekonaniem, że są dobroczyńcami ludzkości.
Nie należy przejmować bogactwa: bogactwo dane przez Boga jest o wiele lepsze.