[...] środki z KPO mają dla rozwoju gospodarczego minimalne znaczenie. Dodałyby do wzrostu gospodarczego 0, 3–0, 4 proc. PKB. Przy naszym normalnym ok. 4-proc. wzroście to nie ma większego znaczenia. Polityczny charakter tej blokady, jej faktyczna bezprawność nie ulegają wątpliwości, nawet nie jest to specjalnie skrywane. Warto podkreślić, że wejście Polski do Unii Europejskiej dało nam taki skok nie dlatego, że spadł na nas deszcz pieniędzy, bo tak nie było i były one przeznaczone na z góry określone cele, ale ponieważ uzyskaliśmy dostęp do wspólnego rynku i umieliśmy z tej szansy skorzystać.
O jakiej Europie? Nie ma już Europy. Jest Eurabia. Co Pani rozumie przez pojęcie Europy? Tak zwaną Unię Europejską, która w swej żałosnej i oszukańczej Konstytucji odpycha, a zatem neguje nasze chrześcijańskie korzenie, naszą tożsamość? Twierdzę, że Unia Europejska to tylko klub finansowy. Klub powstały z woli odwiecznych panów tego kontynentu, czyli Francji i Niemiec. To kłamstwo mające wesprzeć pieprzone euro i antyamerykanizm, nienawiść wobec Zachodu. To pretekst, aby wypłacać oburzające pensje i zwalniać od podatków eurodeputowanych, którzy tak jak urzędnicy Komisji Europejskiej używają sobie do woli w Brukseli. To wybieg, aby wetknąć nos do naszych portfeli i wprowadzić żywność modyfikowaną genetycznie do naszych organizmów. Mięso, które nie jest mięsem, ryby, które nie są już rybami, warzywa, które nie są już warzywami, parmezan, który nie jest już parmezanem, mleko, które nie jest już mlekiem, wino, które nie jest już winem. To, że nowe pokolenia wyrastają nie tylko w nieświadomości smaku Prawdy, lecz także w nieświadomości smaku dobrego jedzenia. I zapadają na raka, nie tylko raka duszy. Ale przede wszystkim Unia Europejska jest narzędziem, które ma coraz bardziej ułatwiać najeźdźcom wejście na nasze terytorium, a potem pozwolić im się włóczyć bez przeszkód po naszym domu.
Boję się natomiast tego, że to, co teraz widzimy, co jest okrutnym zachowaniem i przejawem łamania międzynarodowych praw i Konstytucji, stanowi dopiero preludium do jeszcze straszniejszego okrucieństwa, na które zdecyduje się Europa. [...] Boję się, że zamiast wypychać uchodźców, wywozić, przepłacać dyktatorów, by trzymali ich u siebie, w obozach lub nie – zaczniemy ich po prostu zabijać, by nie przekroczyli naszych granic.
Tempo wydarzeń sprawia, że ośrodki władzy Eurokołchozu (za fasadą których za sznurki pociągają, rzecz jasna, mafie, służby i loże) nie nadążają z płynnym przestrajaniem swojej propagandy na fale aktualnej mądrości etapu
Fasadowość parlamentaryzmu, rządy „komisarzy” pozornie wybieralnych, a faktycznie desygnowanych przez Bóg wie kogo, talmudyzm biurokratyczny zamiast cywilizowanego prawa, ideologiczny dyktat wbrew logice rynku (i w ogóle wszelkiej logice) – to dość, by każdego, kto dobrze popamiętał ZSRS i RWPG, przyprawić o deja vu.
W procesie akcesyjnym reklamowano przede wszystkim swobodę podróżowania i handlu – a dziś agendę UE otwiera dążność do centralizacji i uzurpacja kompetencji superpaństwa (wspólna polityka zagraniczna, wspólna norma biurokratyczna i wspólna piramida finansowa) [...] Wszystko to razem sankcjonowane przez neomarksistowską doktrynę poprawności politycznej i niezawoalowaną groźbę sankcji gospodarczych, a nawet przemocy militarnej, czy policyjnej wobec malkontentów – w UE obowiązuje wszak kategoryczny imperatyw „ratowania zagrożonej demokracji”
W ponad milionie polskich domów nie ma łazienki, 20% gospodarstw żyje w ubóstwie energetycznym.
Ale Polska musi wydać do 2030 roku dodatkowe 500 miliardów euro na realizację Fit for 55, czyli utopijnego i nieskutecznego planu walki z klimatem.
Nie ma pilniejszych wydatków?
Jedzenie robali jest samo w sobie tak obrzydliwe, że doszedłem do wniosku, że nie trzeba wam tego chyba jakoś dokładnie tłumaczyć i sami rozumiecie, że to jest zły pomysł, żeby Unia Europejska nas przekonywała do jedzenia robactwa.
Faszyzm jest, kiedy mamy socjalizm, państwo, które chce rządzić każdym aspektem naszego życia. W tym momencie najbliżej faszyzmu to jest Unia Europejska.
[...] wyjść z Unii po to, by wywalić te narzucone podatki i regulacje, to już byłby właściwy kierunek
Wejście Rosji do Unii Europejskiej zapewne uczyniłoby tę organizację zbyt dużą i mogłoby stać się nawet źródłem jej upadku.
Alternatywą dla wejścia Polski do UE jest albo wejście do Wspólnoty Niezależnych Państw albo sojusz bilateralny z Łukaszenką (…). Wejście do NATO zapoczątkowało proces integracji, a wejście do UE jest ekonomicznym i organizacyjnym dopełnieniem tego procesu (…). To otwarte drzwi do szkół, do uczelni i świata, o którym marzyliśmy.
Europa /Unia Europejska/ rozrosła się do 27 państw członkowskich, obejmując niesamowitą różnorodność i bogactwo. Niektórzy twierdzą, że jest to część problemu: Europa jest po prostu zbyt duża i odmienna kulturowo, aby można było nią właściwie zarządzać. Jednak spójrzmy na Indie, aby znaleźć przykład tego, jak można wykuć jedność społeczną w narodzie podzielonym kulturowo, językowo i etnicznie.
Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się po Komisji Europejskiej, że w tak otwarty sposób będzie grała na zmianę władzy w Polsce.
Bardzo często ludzie mówią: Ach, po co nam Polska, Unia Europejska jest najważniejsza. Bywają takie głosy. To niech sobie ci wszyscy przypomną te 123 lata zaborów.
Wspólnota europejska, wspólnotowe wartości – to jest baju baju dla frajerów. To jest dla naiwnych tylko.
Unia Europejska stoi w obliczu wyboru między transnarodową demokracją a postdemokratycznym federalizmem wykonawczym.
Unia Europejska nie będzie mieć charakteru demokratycznego, jak długo partie polityczne będą bojaźliwie unikać formułowania alternatyw dla decyzji o zasadniczym dla niej znaczeniu.
Szefowie rządów mogą odwrócić projekt europejski w jego przeciwieństwo. Z ponadnarodowej, opartej na prawie wspólnoty (UE) może stać się systemem sprawowania władzy przez postdemokratyczną biurokrację.
Obecny kryzys nie jest kryzysem euro. Euro okazało się stabilną walutą. W porównaniu z gospodarką amerykańską czy japońską Unia Europejska i strefa euro są znacznie mniej zadłużone. Kryzys europejski jest w istocie kryzysem refinansowania (czyli rosnących kosztów zaciągania pożyczek na rynkach finansowych) pojedynczych państw strefy euro, za co winę ponosi przede wszystkim niewłaściwa konstrukcja instytucjonalna unii walutowej.