Grzech opowiedziany zostaje odpuszczony. Opowiedziane życie – zbawione.
Niektórych rzeczy się wstydzę, ale nie żałuję. – Żałować za grzechy – żąda kapłan na spowiedzi. A ja sądzę, że jeśli człowiek wie, że popełnił grzech, nie usprawiedliwia tego i stara się nie popełniać tego grzechu po raz drugi, to już jest wystarczający sakrament pokuty.
Miło usłyszeć w sądzie, że wbrew hipotezom posła Macierewicza, nie ukrywam w Chobielinie sprawców zamachu smoleńskiego. Zostaje gniew, że takiemu cynicznemu świrowi ktoś dał władztwo nad wojskiem polskim i środki publiczne na propagowanie urojeń.
Już słyszę głosy mówiące, że kiedy teatr nie ma nic do powiedzenia, to zajmuje się samym sobą. Sądzę wszakże, że teatr ma coś do powiedzenia, zajmując się samym sobą. Nie lekceważyłbym teatru jako papierka lakmusowego, rozpoznającego kondycję społeczeństwa. Właśnie dlatego, że jest to sztuka zanurzona w teraźniejszości. Tyle trwa dzieło sztuki teatru, ile trwa przedstawienie. I jeszcze to, co zostanie w pamięci widzów. Dlatego nie lekceważę krytyki, która sprawia, że dzieło zostaje w jakimś stopniu zapisane i opisane. Spektakl każdego dnia jest inny, dlatego warto przynajmniej niektóre zobaczyć więcej niż jeden raz. Teatr zależy od widza. Znajduje z nim porozumienie albo nie. Myślę o tej publiczności, której nie jest obojętne, co ogląda.
Bo tak naprawdę zawód aktora czy reżysera, szczególnie teatralnego, to jest jętka jednodniówka. O aktorach, wielkich moich mistrzach, zdający do szkoły teatralnej nigdy nie słyszeli. Nic im ich nazwiska nie mówią. Dlatego krytyki teatralnej nigdy specjalnie nie lubiłem. Bo to co krytyk pisze, zostaje. I nieuczciwa, niesprawiedliwa krytyka, staje się później przedmiotem naukowych rozważań.
Szekspira, Moliera gra się od kilkuset lat. Oznacza to, że są permanentnie współcześni. Bo skupiają się na człowieku, a nie polityce czy publicystyce. Krytycy teatralni domagają się od nas, byśmy zajmowali się aktualnymi problemami społecznymi. Twierdzą, że teatr wówczas jest żywy. Tak, może być i taki. Ale to, co naprawdę zostaje w historii teatru to to, co dotyka człowieka i Boga, ich wzajemnych relacji. Z tego wyrósł teatr. Dlatego krótkotrwałe jest w teatrze, to co zajmuje się tylko materią, a to co skupia się na naszym duchu zostaje, bo jest permanentnym problemem, niezależnie od tego w jakich czasach żyjemy.
Moi drodzy, Ratzinger ma rację także wtedy, gdy mówi, że w imię Nauki zadaje się coraz poważniejsze rany prawom Życia. Ma rację także wtedy, gdy mówi, że wraz z eksperymentami na embrionach ludzkich godność Człowieka zostaje pomniejszona, a nawet zanegowana. Ma rację także wtedy, gdy mówi, że jeśli nie chcemy utracić szacunku dla Człowieka, należy zdemistyfikować badania naukowe, zdemitologizować Naukę, czyli przestać uważać ją za idola albo bóstwo. Święte słowa, które moim zdaniem odnoszą się również do Etyki.
Czy zawsze śpiewam z gitarą? Podczas premiery musicalu Agnieszki Osieckiej „Apetyt na czereśnie" w moskiewskim teatrze „Współczesnym" — zaśpiewałem z orkiestrą, pierwszy raz w życiu. Bardzo mi się to spodobało. I chociaż niektórzy mówili później: „nie, nie, nie, absolutnie nie!! Tylko z gitarą! To twój styl!!" - ja sobie pomyślałem: a czemuż by nie? Czemu? Przecież moja intonacja i tak zostaje.
Każdy ma prawo dotknąć pogardy własnym sumieniem, grzech za grzech (...) bo to hip-hop wysuwa skojarzenia, a ja je tylko w wersy zamieniam.
Wielki jest nasz grzech jeżeli los biednego nie wynika z praw natury ale w wyniku działania naszych instytucji.
Być może każdy facet został stworzony w taki sposób, że ma chęć podejrzeć jak wygląda goła Kayah, ale kulturalny facet nigdy poza tę chęć nie wychodzi i nie zostaje podglądaczem.