Moja matka była zdeterminowana aby uczynić nas niezależnymi. Kiedy miałem cztery lata, zatrzymała samochód kilka mil od domu, i zmusiła mnie do znalezienia do niego własnej drogi przez pola. Zgubiłem się beznadziejnie.

Moja matka była zdeterminowana aby uczynić nas niezależnymi. Kiedy miałem cztery lata, zatrzymała samochód kilka mil od domu, i zmusiła mnie do znalezienia do niego własnej drogi przez pola. Zgubiłem się beznadziejnie.
Siedziałem raz w winiarni modląc się, żeby przyszedł ktoś taki, jak on. Nagle otwierają się drzwi, wchodzi Jasio. Podchodzi do mojego stolika, nie patrzy na mnie, siada i nie witając się mówi: Nalej mi tu. Ząb mnie kur*a boli w sercu. W jedną sekundę uwierzyłem w przestrzeń myślenia tego człowieka. To nie były zwykłe brzydkie wyrazy, to było literackie cudeńko.
Niedawno odwiedziłem swojego przyjaciela Rosjanina i zapytałem go, czy gdyby np. w lesie kabackim rozbił się samolot z Miedwiediewem na pokładzie, Rosja oddałaby śledztwo Polsce. Popatrzył na mnie jak na wariata i odpowiedział: – „Oszalałeś? Gdyby trzeba było, wjechałyby czołgi, żeby zabezpieczyć wrak”. Nic dodać, nic ująć.
Będąc dzieckiem, byłem szczęśliwy, bawiąc się zabawkami w pokoju dziecinnym. Byłem szczęśliwszy z każdym rokiem, od czasu gdy stałem się dojrzałym mężczyzną. Ale czas szkoły to czas ciemności, czarna dziura na mapie mojej życiowej podróży.
Czy zawsze śpiewam z gitarą? Podczas premiery musicalu Agnieszki Osieckiej „Apetyt na czereśnie" w moskiewskim teatrze „Współczesnym" — zaśpiewałem z orkiestrą, pierwszy raz w życiu. Bardzo mi się to spodobało. I chociaż niektórzy mówili później: „nie, nie, nie, absolutnie nie!! Tylko z gitarą! To twój styl!!" - ja sobie pomyślałem: a czemuż by nie? Czemu? Przecież moja intonacja i tak zostaje.
Wiarę wynosi się z domu. Przykład matki mocno na mnie oddziaływał. Uczyła mnie odmawiania pacierza rano i wieczorem, chodzenia w każdą niedzielę na Mszę Świętą. Kiedyś nie poszedłem w niedzielę do kościoła, a mamie powiedziałem, że byłem. Kiedy się dowiedziała, że skłamałem, dostałem lanie. Wtedy się dowiedziałem, że nie można tak postępować. Kiedy byłem chłopcem, służyłem też do Mszy Świętej jako ministrant. Jeżeli nie będzie Boga w sercu, to będzie bieda, bo człowiek się pogubi.
Byłem uzależniony od kobiet. Miałem po cztery naraz i myślałem sobie, że nie ma ode mnie większego dżolero. Teraz się tego brzydzę.
Boks towarzyszył mojej rodzinie całe życie – boksował mój wujek, boksował tata, dziadek był prezesem sekcji w Gedanii Gdańsk.
Powiedziałem kilka ostrych rzeczy, po prostu dla podgrzania atmosfery, ale nie znaczy to, że jestem niedelikatny. Znałem cię, od kiedy skończyłeś 16 lat – ty wiesz, że cię kocham. Jesteś mistrzem.
Zawsze nienawidziłem tego przeklętego Jamesa Bonda. Chciałem go zabić.
Nigdy nie czytałem [Tolkiena], i nie rozumiałem scenariusza kiedy go do mnie wysłali. Bibbity? Hobbity?
Nigdy nie miałem niechęci do Bonda jak niektórzy sądzili. Tworzenie charakteru jak ten wymaga specyficznej pracy warsztatowej. Wobec tego naturalne jest szukanie innych ról.
Mój ojciec mawiał do mnie, "Pokaż im na co Cię stać, nie martw się co z tego będziesz miał. Powiedz, że pracujesz za darmo i uczyń się bezcennym".
To było przerażające. Niemal płakałem podczas wywiadów i uciekałem z konferencji prasowych, chcąc uciec do łazienki i po prostu zniknąć.
Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie
gdy podobniałeś – co chwila – co chwila-
do upuszczonej przez Orfeja liry (...)
Widziałem wieżę pochyłą, ratusz sławny... To wszystko nie przechodzi jednak pierników, oj pierników, z których jeden posłałem do Warszawy.
Trzech doktorów z wyspy najsławniejszych: jeden wąchał, com pluł, drugi stukał, skądem pluł, trzeci macał i słuchał, jakem pluł. Jeden mówił, żem zdechł, drugi – że zdycham, trzeci – że zdechnę.
Zbyszek Cybulski przyjechał w dniu rozpoczęcia zdjęć do filmu Popiół i diament o siódmej rano i natychmiast udał się do garderoby. Zobaczyłem go, kiedy wychodził szybkim, zdecydowanym krokiem, a za nim biegły dwie panie od kostiumów i wołały zrozpaczone:
– Panie reżyserze, on nie chce się przebrać!
Rzeczywiście Zbyszek ubrany był tak jak zawsze w ciągu wielu lat naszej znajomości: dżinsy, zielona wojskowa kurtka, przez ramię przewieszony wojskowy chlebak, sznurowane trzewiki.(...)
Czyż jako reżyser mogłem nie zrozumieć tego wyzwania?
Zbudowałem swoją organizację na strachu.
Nie zrobiłem konferencji prasowej aby ogłosić zakończenie kariery, ale tak, nie zamierzam już więcej grać. Mówiłem sobie przez ostatnich kilka lat aby tego nie ogłaszać w razie gdyby nadarzyła się jakaś wspaniała rola, jednak naprawdę nie chcę tego dłużej robić.... Brakuje mi aktorstwa bo robiłem to przez ostatnie 50 lat i kochałem to. Jednak biznes [filmowy] jest dla mnie bardzo stresujący. Kompromisy jakie muszę zawierać grając w filmach doprowadziły mnie do punktu gdzie poczułem, że nie chcę tego więcej robić.