Powiązane osoby: Ralph Lauren
(...) my, którzy przyjeżdżamy z Europy i zatrzymujemy się w Nowym Jorku, nie myślimy nigdy, że Ameryka jest pusta, pusta na przynajmniej jednej trzeciej swojej powierzchni, niezamieszkana. I pogrążona w niekończącej się straszliwej ciszy.
W czasie Wielkiego Kryzysu Empire State Building nazwano ostatnią erekcją Ala Smitha.
Bo Nowy Jork to cały świat. W Nowym Jorku są wszyscy. Poważnie mówię - wszyscy. Kubańczycy, Haitańczycy, Polacy, Norwegowie. Gdzieżbym miał przegapić takie widowisko jak Nowy Jork? (...) Na dokładkę w Nowym Jorku nie ma lepszych i gorszych grup ludności.
Każdy Nowojorczyk skonfrontowany z kiepską pizzą wraca myślami do domu choćby na kilka chwil.
Witajcie w Nowym Yorku, Jersey i Connecticut. Przybysze często sądzą, że miejscowi są obojętni, zimni lub nieuprzejmi. Prawdę mówiąc są zatrważająco uprzejmi. Żyjąc na tak gęsto zaludnionym obszarze uczysz się szanować czyjąś prywatność, utrzymywać dystans. Tutaj możesz być otoczony przez ludzi i nadal cieszyć się samotnością.
Jeśli nadal będę kręcił filmy o Nowym Jorku, prawdopodobnie będą one osadzone w przeszłości. Niewiele wiem o „Nowym” Nowym Jorku. To nie tak, że jestem przeciw współczesnemu kinu. Ogólnie jestem na to otwarty, ale nowe kolory miasta, nowy Times Square, trochę mnie szokują. Chyba utknąłem w zakrzywieniu czasu.
Nowy Jork to jeden wielki tygiel, w którym od zawsze było miejsce na wszystko.
Często, kiedy piszę o osobie, którą kocham, mam wrażenie, że piszę o Nowym Jorku.
Miałem w Nowym Jorku kolegów, z którymi sobie grillowałem i rapowałem, oni mieli też amatorskie studio. W tym mieście fascynowało mnie to, że rap był wszędzie. Szczególnie że mieszkałem w czarnej dzielnicy.
Dworzec autobusowy w Nowym Jorku znajdował się w pobliżu Times Square. Wyszedłem ze swą starą walizką na ulicę. Był wieczór. Z metra wysypywały się roje ludzi. Ludzkie postacie o nierozróżnialnych twarzach, opętane zbiorowym szaleństwem, jak chmary insektów, pędziły obok mnie, wprost na mnie i wokół mnie z niezwykłą wprost intensywnością. Wirowały, potrącały się nawzajem i wydawały z siebie jakieś potworne dźwięki.
Jeśli chodzi o Nowy Jork, to jest to osobna sprawa, nic się z nim nie równa w żadnym kraju na świecie.
Wielu ludzi goni za sukcesem aby osiągnąć błyszczącą nagrodę którą przynosi. Nigdzie ta pogoń nie jest bardziej żarliwa niż w mieście Nowy Jork.
W Rzymie jestem przytłoczony brakiem ruchu, bezwładnością minionej cywilizacji. W Nowym Jorku czuje się podłączony do silnego, zmiennego prądu nadziei i rozpaczy.
Prawdziwy nowojorczyk skrycie wierzy, że ludzie żyjący gdziekolwiek indziej, muszą w pewnym sensie żartować.
Kocham słuchać jak śmieją się ludzie. Najbardziej w Nowym Jorku, szczególnie teraz. Po prostu słyszeć kogoś śmiejącego się do rozpuku.
Nowy Jork jest przerażający, fantastycznie bezwyrazowy i misternie tragiczny.
Byłam zakochana w Nowym Jorku. Nie mam na myśli "miłości" w potocznym rozumieniu, mam na myśli zakochanie w mieście tak jak kocha się pierwszą osobę która kiedykolwiek Cię dotknie i nigdy już nie kochasz nikogo w podobny sposób.