Morze jest wszystkim! To przeogromna pustynia, na której człowiek nigdy nie jest samotny, bo czuje wszędzie wokół siebie drgające życie. Morze jest nosicielem jakiegoś nieznanego, niezwykłego i potężnego życia, jest ruchem i miłością; jest żywą nieskończonością.
Morze to niebo, które usiadło na ziemi.
Zawsze nazywał w myśli morze: la mar, bo tak nazywają je ludzie po hiszpańsku, gdy je kochają, mówią o nim złe słowa, ale zawsze tak, jakby chodziło o kobietę. Niektórzy młodzi rybacy [...] mówili o nim el mar, co jest rodzaju męskiego. Mówili o nim jak o przeciwniku bądź miejscu, bądź nawet wrogu. Ale stary zawsze myślał o nim w rodzaju żeńskim, jako o czymś, co udziela albo odmawia wielkich łask, a jeśli robi rzeczy straszne i złe, to dlatego, że nie może inaczej. "Księżyc działa na nią jak na kobietę" - myślał.
Ciężkie fale przewalają się po morzu, jeszcze cięższe uderzają w serce ludzkie.
Każdy może trzymać ster, gdy morze jest spokojne.
Przyjaciel w potrzebie jest lepszy niż cisza morska po burzy.
Morze, ogień i kobieta – to trzy nieszczęścia.
Nikt nie jest nigdy sam na morzu.
Powszechna to wada ludzi nie pamiętać o burzy, gdy morze spokojne.
Kto włada morzami, jest władcą wszystkiego.
Straszna to rzecz umrzeć w morzu z pragnienia. Musicież waszą prawdę aż tak przesalać, by nie gasiła już nawet pragnienia?