Nikt nie lubi szczęśliwego człowieka, ponieważ szczęśliwy człowiek rani ego innych.
"Ja" musi być pragmatyczne, skupione na swojej gładkiej, kulistej powierzchni, która ukazuje- owszem- swój kształt innym, ale przede wszystkim odbija zewnętrzny świat i nie dopuszcza nic do wewnątrz. Samo może oglądać z różnych stron, może oceniać- uznawać albo odrzucać. Niektóre rzeczy pomniejszać, inne powiększyć, być władcą percepcji. Sprawić, by świat stał się "on" , wtedy będzie można go używać jak przedmiotu i przerzucać z ręki do ręki jak piłeczkę, czarować, stwarzać i znikać.
Kiedy niepewność staje się nie do zniesienia, "ja" ucieka w maski, a niejedna z nich tężeje, przeobrażając się w więzienie.
[...] Ja. To świetlna drobinka, świetlny nieskończenie mały "punkt". Nie ma nic mniejszego. I to jest też największe, bezgraniczne, bez wymiaru. Nie ma nic większego.
Jesteś kimś. Ty musisz być kimś. Kimkolwiek, ale zawsze kimś.
(...) ten Bóg, w którego wierzy Ja, jest tylko przedłużeniem Ja, jego autoprojekcją, w którą Ja wierzy, że jest czymś innym niż Ja. Bóg Ja to jest dalej Ja, to jest Ja idealne, Ja doskonałe, Ja boskie. (...) Ale Ja (...) nie widzi, że dwa to jeden. Nie widzi, że Ja i nieJa, czyli on i jego Bóg - to jest to samo (...).
Czas umarł na czas. Ja umarło na ja. Nie ma ja. Się jest. Się jest się. Się jest duch. Się jest nikt.
Narzekanie to jedna z ulubionych strategii ego służących umacnianiu samego siebie. Każda skarga to krótka, stworzona przez umysł historia, w którą całkowicie wierzysz. Nie ma różnicy, czy narzekasz głośno, czy tylko w myślach.
Nie możemy jednak naprawdę cenić rzeczy, jeśli używamy ich jako środków do poprawy swojego samopoczucia, to znaczy jeśli staramy się za ich pośrednictwem odnaleźć siebie. Tak właśnie postępuje ego. Utożsamianie się ego z przedmiotami sprawia, że powstaje przywiązanie do nich, obsesja na ich tle, co z kolei stwarza społeczeństwo konsumenckie oraz struktury ekonomiczne, w których jedyną miarą postępu jest zawsze owo więcej.
Dopóki nie wejdziesz na częstotliwość obecności, wszystkie twoje związki, a zwłaszcza te intymne, będą głęboko skażone i dysfunkcyjne. Chwilowo mogą wydawać się idealne - jak wtedy gdy czujesz się zakochany - ale ta pozorna doskonałość ulega zaburzeniu, kiedy coraz częściej zaczynają się pojawiać spory, konflikty, wybuchy niezadowolenia i akty przemocy emocjonalnej, a nawet fizycznej. (...) Jeśli w swoich związkach doświadczasz zarówno miłości" jak i jej przeciwieństwa (...) bardzo prawdopodobne, że mylisz przywiązanie do ego i nałogowe uzależnienie z miłością. (...) Przychodzi jednak chwila, gdy partner przestaje spełniać twoje oczekiwania, a raczej potrzeby ego. Pojawia się wówczas lęk, ból i poczucie braku (...) Jak w przypadku każdego uzależnienia, dostęp do narkotyku może zapewnić ci odlot, ale nieuchronnie przychodzi czas, kiedy środek przestaje działać (...) Kiedy bolesne uczucia odzywają się na nowo, odczuwasz je jeszcze silniej niż wcześniej i, co więcej, teraz ich źródła doszukujesz się w partnerze. Oznacza to, ni mniej, ni więcej, że projektujesz cierpienie na zewnątrz i atakujesz drugą osobę z całą dziką przemocą, która jest częścią twojego bólu.
Żyć w spokoju i być tym, kim jesteś, czyli być sobą, to jedno i to samo. Ego powiada: może kiedyś w przyszłości zaznam spokoju - jeśli to czy tamto się wydarzy, jeśli osiągnę to czy owo, jeśli zostanę kimś. Albo mówi: nigdy nie zaznam spokoju, ponieważ kiedyś w przeszłości coś się wydarzyło. Posłuchaj tylko historii opowiadanych przez ludzi. Wszystkie można by zatytułować: "Dlaczego teraz nie mogę spokojnie żyć". Ego nie wie, że twoja jedyna szansa na spokój jest teraz. A może wie i boi się, że to odkryjesz. Spokój jest w istocie końcem istnienia ego.
Jak żyć t e r a z w spokoju? Zawierając pokój z chwilą teraźniejszą. Chwila teraźniejsza to pole, na którym toczy się gra życia. Nie może się ona rozgrywać gdzie indziej. Gdy już zawrzesz pokój z chwilą teraźniejszą, zobacz, co się dzieje, co możesz robić lub jakie wybrać działanie lub raczej co życie robi za twoim pośrednictwem. Tajemnicę sztuki życia, sekret wszystkich sukcesów i szczęścia, można ująć w trzech słowach: jedność z życiem. Być jednością z życiem to być jednością z Teraz. Rozumiesz wtedy, że to nie ty żyjesz swoim życiem, lecz życie żyje tobą. Życie jest tancerzem, a ty tańcem.
Kiedy akceptujesz wszystko takim, jakie jest, bez nadawania etykiet, wykraczasz poza swoje ego.
Ego uwielbia użalać się nad rzeczywistością. Czym jest rzeczywistość? Wszystkim. Budda nazwał ją "tatata" - swoistością, "takością" (ang. suchness) życia, co nie jest niczym więcej jak swoistością chwili tu i teraz. Przeciwieństwem owej swoistości chwili obecnej jest to, co posiada główne cechy ego, co tworzy negatywizm będący dla ego pożywką, tworzy poczucie nieszczęścia, które ego lubi. W ten sposób sprawiasz, że ty i inni cierpicie, i nawet nie wiesz, że to robisz, że wywołujesz piekło na ziemi. Stwarzać sobie piekło, nie zdając sobie z tego sprawy - na tym polega życie w nieświadomości, uwięzienie w pułapce ego.
Przebudzenie się ze snu to nasz obecny cel. Gdy się obudzimy, stworzony przez ego ziemski dramat dobiegnie końca i pojawi się sen o wiele bardziej dobroczynny i wspaniały, a jest nim nowa Ziemia.
Kiedy kierujesz więcej uwagi na to co robisz, niż na wynik, który chcesz osiągnąć, przełamujesz stary wzorzec ego. To co robisz, staje się wtedy nie tylko o wiele bardziej efektywne, ale daje ci nieporównanie więcej spełnienia i radości.
Mam więc jestem. Im więcej mam, tym bardziej jestem. – Ego rośnie poprzez zwiększanie swojego posiadania.
Jakkolwiek zachowuje się ego, kierujący nim motyw jest zawsze taki sam: pragnie się wyróżniać, być wyjątkowe, sprawować kontrolę, chce władzy i uwagi.
Zgoda na cierpienie jest podrożą w śmierć. Spotykając się z głębokim bólem, pozwalając mu zaistnieć, uważnie weń wnikając- świadomie wkraczasz w śmierć. A kiedy już taką właśnie śmiercią umrzesz, stwierdzasz, że śmierci nie ma- nie ma więc czego się bać. Tylko ego umiera. Co by było, gdyby któryś z promieni słonecznych zapomniał o swojej nierozerwalnej więzi ze słońcem i wmówił sobie, że musi walczyć o przetrwanie, stwarzając dla siebie niezależną od słońca tożsamość i kurczowo jej się czepiając? Czyż śmierć takiej ułudy nie byłaby ogromnym wyzwoleniem?
Gdy jedno ego napotyka drugie (lub gdy zbiera się większe ich grono), zaczynają się dramaty.
Ale nawet jeśli żyjesz samotnie, i tak stwarzasz swój własny dramat.
- Ilekroć użalasz się nad sobą, dramatyzujesz.
- Kiedy ogarnia cię poczucie winy albo niepokój, również jest to dramat.
- Kiedy godzisz się na to, żeby teraźniejszość znikła za zasłoną przeszłości lub przyszłości, tworzysz czas psychologiczny – czyli materiał, z którego dramat powstaje.
- Ilekroć nie pozwalasz obecnej chwili po prostu być, a więc odmawiasz jej należnego szacunku, także tworzysz dramat.