(...) bo alkohol szuka śmierci i szuka śmierci jeszcze za życia, a wojownik szuka życia i szuka życia jeszcze po śmierci i takie są te dwie wielkie różnice więc nie piłem tego dnia.
Czy wprowadzenie pojęć życie i śmierć i krańcowe przeciwstawienie ich sobie - nie odwiodło ludzi od prawdziwego rozumienia tego, co się dzieje?
Dlaczego wszystko boli i nawet największa radość? Dlaczego wszystko boli i nawet największa miłość? Ach, ta dopiero boli. Czy może miłość boleć? Czy to jest prawdziwa miłość, jeżeli boli? Czy może być miłość tam, gdzie męki niedola? Czy może być wolność tam, gdzie lęku niewola? Dlaczego się cierpi? Jeżeli cierpienie nie ma jakiegoś znaczenia, to czy jest warta funta kłaków największa najwspanialsza cywilizacja? Ale czy ma cierpienie jakieś tajemnicze znaczenie, jakiś tajemniczy sens? Ech, cudne manowce, ech, Zjawo Realna, jakaż by to była ulga, gdyby się na przykład okazało, że ludzkim cierpieniem karmi się Słońce, w jakiś nieprawdopodobny sposób przetwarzając je na światło, na ciepło, na życie. Ach, jakaż by to była ulga nad ulgami.
Cierpienie nie ma granic. Cierpienie jest jak wszechświat. I jak mówi się o wszechświecie, że jest skończony, ale nieograniczony – tak samo można cierpieć więcej, niż jest w mocy człowieka znieść.
Bo nie ma cofanki. Bo dla nas kierunek ruchu jest jeden: naprzód. Bardzo możliwe, że po kole czy po elipsie, czy śrubowej spirali - ale na przód.
Ach, pomóż wspomóż dopomóż ty - jedyny jedyniutki wyjątku czuły- odeprzeć tłumne pospolite armie reguły, i ach, cudne manowce, dźwignąć się, powstać, z-podeptanych-przez-demony-powstać, z fatalnego opętania się odpętać (...) i naprzód iść, naprzód zawsze i niesłychanie.
Szkoły są po to - się pomyślało - żeby było łatwiej żyć. Do szkoły chodzi się po to, żeby się samemu za dużo nie nauczyć. Bo gdyby nie chodzić do szkół, to można by dużo więcej samemu się nauczyć, za dużo więcej, i wtedy już zupełnie nie można by było żyć wśród ludzi i ich szkolnych problemów.
(...) czy wolno taką wiarę i tyle wiary, całą taka wiarę w kimkolwiek pokładać? Chyba nie wolno. Chyba na pewno. Bo jakim prawem? Jeżeli już, to tylko w sobie można całą taką wiarę pokładać. W nikim więcej
Czas umarł na czas. Ja umarło na ja. Nie ma ja. Się jest. Się jest się. Się jest duch. Się jest nikt.
(...) w życiu tym dwie są dla człowieka sprawy jedyne do których wszystko powinno schodzić się zbiegać zlatywać jak wszechświat do nowego początku albo jak ptaki na sejmik do dalekiej za morza wędrówki a te dwie sprawy jedyne to: starać się zawsze i wszędzie pomóc drugiemu człowiekowi ale delikatnie nie nachalnie nie brutalnie nie wulgarnie więc to jedno a drugie to: odnaleźć siebie i podać sobie samemu rękę i uśmiechnąć się do siebie
Się przeważnie nigdzie nie spieszyło się. Inni ludzie mieli to, to, to i to, i tamto, i jeszcze tamto, i jeszcze to, ale nikt nie miał czasu. Co do mnie, się nie miało tego, tego, tego i tego, i tamtego, i jeszcze tamtego, i jeszcze tego, ale się miało czas. To znaczy czas- z lekka lub mocna śmierdzący ten stwór- nie deptał zbytnio mi po pietach i nie kąsał w łydki, ponaglając do nowoczesnego chaotycznego łokciowo-żuchwowego rozpychającego się biegu, i jeszcze prędzej, i jeszcze więcej. Ja się nie dam nabrać na tę muchołapkę cap-cap, że trzeba szybciej oddychać, że trzeba sprawić sobie zadyszkę, żeby być człowiekiem współczesnym. Powietrze jest mi droższe niż niezdrowe ambicje. Mnie, owszem, bucha para z ust, i jeszcze jak, ale ja gonię Zjawę Realną, nie Zjawę Mniemaną, ożeś mniemana twoja mać
(...) są różne szkoły, ale jedna z nich mówi, że nigdy nie jest za późno. Mnie się podoba ta szkoła. Co mówi, że nigdy nie jest za późno
A my, czy możemy naprawdę pomóc drugiemu człowiekowi, jeżeli sami pomocy potrzebujemy, jeżeli cierpimy? Przecież tym, czym jesteśmy wewnątrz, tym jesteśmy na zewnątrz, i jeżeli jesteśmy wewnątrz jedną krwawą raną, jedną wielką gulą cierpienia, to przecież wszystko, co dajmy drugiemu człowiekowi, jest tym cierpieniem napiętnowane naznaczone zarażone. Trzeba by być jak Słońce samym światłem, samym blaskiem, samym ciepłem, samym dobrem, samą miłością - żeby móc komukolwiek pomóc. Prawdziwie pomóc, nie tak, jak pomagamy: niezdarnie marnie ślamazarnie chwilowo ułamkowo ułomnie znikomie bezowocnie. Czy można być Słońcem?