- Pani Yennefer ...
- Do licha. Co znowu?
- Czemu Geralt tak długo...Czemu nie przyjeżdża?
- Pewnie o tobie zapomniał, brzydulko. Znalazł sobie ładniejszą dziewczynkę.
- Och, nie! Wiem, że nie zapomniał! Nie mógł! Wiem to, wiem to na pewno, pani Yennefer!
- Dobrze, że to wiesz. Szczęśliwa z ciebie brzydulka.
Oczywiście, każdy popełnia błędy, ale matematycy nie popełniają błędów znowu tak wiele. Ponadto mamy procedury, aby się ostatecznie od błędów uwolnić. Dostrzegłszy błąd, matematyk potrafi się z nim uporać, podczas gdy w tak wielu innych dziedzinach życia nie osiąga się podobnego stopnia pewności i jakże do niego daleko. Zatem niepewność w matematyce, nawet jeśli od czasu do czasu popełniane są błędy, wydaje się nieznaczna w porównaniu z innymi dziedzinami życia.
Wszyscy pamiętamy nagrania Mateusza Morawieckiego z restauracji "Sowa i przyjaciele" (...) według zeznań nagrywających go kelnerów rozmawiał o przekrętach finansowych oraz kupowaniu nieruchomości na słupy. Niestety, te nagrania zginęły, nie wiadomo, kto nimi dysponuje. Nie wydaje wam się dziwne i niepokojące to, że ktoś dysponuje nagraniami mogącymi skompromitować premiera rządu polskiego, być może szantażuje go tymi nagraniami i nikogo to nie interesuje? Czemu dziennikarze tak rzadko poruszają ten temat?
Po 1956 roku nastąpiła eksplozja symbolicznego świętowania polskości, świętowania tradycji. Pamiętam 1 sierpnia 1957 roku: pełno ludzi – może byłych powstańców – w panterkach, furażerkach i beretach, z biało – czerwonymi opaskami na rękawach, tłumy na Powązkach, na mieście nastrój jakby miało znowu wybuchnąć nowe powstanie. Mnie się zdawało, że była to szopka, maskarada. Byłem ślepy i głuchy.
Jak daleko można jeszcze powędrować w szaleństwo? Czy Polska to zawsze będzie dziecięca krucjata prowadzona przez paru cyników grających na bębnach? Właśnie dlatego nie chciałbym, żeby najbardziej szkodliwy mit, najbardziej cyniczne powstańczo-smoleńskie kłamstwo, znowu stał się w Polsce dla kogokolwiek przepustką do władzy.
Czy zawsze śpiewam z gitarą? Podczas premiery musicalu Agnieszki Osieckiej „Apetyt na czereśnie" w moskiewskim teatrze „Współczesnym" — zaśpiewałem z orkiestrą, pierwszy raz w życiu. Bardzo mi się to spodobało. I chociaż niektórzy mówili później: „nie, nie, nie, absolutnie nie!! Tylko z gitarą! To twój styl!!" - ja sobie pomyślałem: a czemuż by nie? Czemu? Przecież moja intonacja i tak zostaje.
Moje myśli cisną się ku Tobie, moja nieśmiertelna ukochana, czasem radosne, potem znowu smutne, badając los, pytając, czy nas wysłucha. O Boże, dlaczego trzeba się rozłączać, kiedy się kocha?
Gdyby się okazało, że tylko kobieta przyniesie najwięcej pożytku duchowości buddyjskiej – czemu nie? Niektórzy myślą, że żartuję. Ale nie, mówię poważnie.
Większość ludzi chciałaby polecieć w kosmos, gdyby tylko było ich na to stać. Nasza rola to pomoc w rozwoju nowych przedsiębiorstw i przedsiębiorców, dzięki czemu więcej ludzi będzie na te podróże stać. (...) Wierzę, że i pan pewnego dnia będzie mógł się nazwać astronautą.
Chciałbyś naprawdę? Niech więc tak będzie. Ściągaj łachmany, chłopcze, i bierz te wspaniałości. Radość nie będzie długa, lecz nie straci przez to uroku. Korzystajmy z niej, pokąd można. Później znowu zamienimy szaty, nim nadejdzie ktoś i zacznie mnie nudzić. Po niewielu minutach mały książę Walii przebrał się w dziurawe szmaty Toma, a mały Książę Ubóstwa przyodział świetne monarsze szaty. Obaj zbliżyli się do wielkiego zwierciadła, stanęli ramię w ramię i... o dziwo. Zdawać się mogło, że nie nastąpiła żadna odmiana!
Mamy w kraju ludzi, którzy przychodzą z pracy i są obrażeni, że nazajutrz znowu muszą iść do roboty. Czują żal i zazdrość. Że ktoś coś ma, coś osiągnął. Ile jest w Polsce ludzi, którzy wypowiadają się na tematy, o których nie mają pojęcia