Wódka dla starego to jak mleko dla dziecka. Na starość krew stygnie, rozum słabnie, ręce i nogi sztywnieją. Dlatego Pan Bóg powiedział do człowieka: "Naści wódkę, człowiecze, żebyś nie zmarzł i nie był podobny bydlęciu!" (ojciec Ludwika Lachowicza).
Noc zapadła, ale jednocześnie zniknęły mi z oczu brzegi. Byłem sam na ogromnej smudze wody, w której odbijały się nikłe gwiazdy.
Czort wie, na co jemu ta angielszczyzna? Przecie można ożenić się będąc nawet głuchoniemym...
Ale ja nie dbam o taki świat, który dwoje ludzi skazuje na tortury za to tylko, że się kochają. Nienawidzieć się wolno - dodała z gorzkim uśmiechem - kraść, zabijać...wszystko, wszystko wolno, tylko nie wolno kochać...
Nieraz spostrzegłem, że najlepszym lekarstwem na nasze własne kłopoty jest cudzie nieszczęście.
- Co ty jesteś? - mówi do figury.
- Ja jestem kobieta - odpowiada mu postać głosem tak cienkim, że wniknął mu w serce jak sztylet fenicki.
"Kobieta?… - myśli pisarz. - "Tego mnie nie uczono w kapłańskiej szkole." - Kobieta?… - powtórzył. - A co masz o tutaj?…
- To moje oczy.
- Oczy?… Cóż ty zobaczysz takimi oczami, które od lada światła mogą się rozpłynąć.
- Bo moje oczy nie są do tego, żebym ja nimi patrzyła, tylko żebyś ty w nie patrzył - odpowiedziała figura.
"Dziwne oczy!" - rzekł do siebie pisarz, chodząc po pokoju.
Znowu przystanął przed postacią i zapytał:
- A to co masz?
- To moje usta.
- Przez bogi! umrzesz z głodu - zawołał - bo tak małymi ustami najeść się nie można…
- One też nie są do jedzenia - odparła figura - tylko żebyś ty je całował.
- Całował? - powtórzył pisarz. - I tego nie uczono mnie w kapłańskiej szkole… A to o… co to masz?
- To moje rączki.
- Rączki?… Dobrze żeś nie powiedziała, że to ręce, bo takimi rękoma nic byś zrobić nie potrafiła, nawet udoić owcy.
- Moje rączki nie są do roboty.
- Tylko do czego? - zdziwił się pisarz, rozstawiając jej palce…
(Jak ja twoje, Kamo - rzekł następca, pieszcząc drobną rączkę kapłanki.)
- Tylko do czego są takie ręce? - pytał pisarz figury.
- Ażebym nimi ciebie obejmowała za szyję.
- Chcesz mówić: za kark?… - wrzasnął przerażony pisarz, którego kapłani zawsze chwytali za kark, gdy miał otrzymać plagi.
- Nie za kark - rzekła postać - tylko o tak…
I objęła go - ciągnął książę - rękoma za szyję, o tak… (Tu otoczył się rękoma kapłanki.) - I przytuliła go do swej piersi o tak, o… (Tu przytulił się do Kamy.)
…Wtem zadrżała ziemia, pałac zniknął, znikły psy, konie i niewolnicy. Wzgórze pokryte winogradem zmieniło się w opokę, drzewa oliwne w cierń, a pszenica w piasek…
Pisarz, gdy ocknął się w objęciach kochanki, zrozumiał, że jest takim nędzarzem, jakim był wczoraj na gościńcu. Ale nie żałował swoich bogactw, ponieważ miał kobietę, która kochała go i pieściła!
...dla mężczyzny kochającego kobieta jest świętością jak ołtarz.
(...)
Dla zakochanej kobiety mężczyzna jest ołtarzem.
- Łaskawa Pani - odparł Wokulski - jeżeli panna Izabela jest taką, jak mi się wydaje, to może mnie kiedyś oceni. A jeżeli nią nie jest, to zawszę będę miał czas się rozczarować..
- Zrób to wcześniej Panie Wokulski, zrób wcześniej - rzuciła podnosząc się w fotelu. - Bo wierz mi, łatwiej wyrzucić tysiące rubli z kieszeni niż jedno przywiązanie z serca. Szczególniej, gdy się już zagnieździ.
Człowiek dopóty nie dba o groby, dopóki nie złoży w nich cząstki samego siebie...
Ciemnota rodziców nie może być programem wychowania ich dzieci. Od tego są zakłady naukowe, ażeby reformowały społeczeństwo.
Starcy po raz drugi w życiu stają się dziećmi.
Świat (...) jest to olbrzymi wir, w którym ludzie miotają się jak piasek, a rzuca nimi nieszczęście.
Rozkosze są niby fale i szczyty gór, cierpienia – niby głębie i wąwozy, i dopiero wszystkie one razem sprawiają, że życie jest piękne, gdyż rzeźbi się jak poszarpany łańcuch gór wschodnich, na które patrzymy z podziwem.
Kto wie, co gorsze: Żyd czy szlachcic.
Raz mnie jeden batiuszka mówił, że Adam w raju musiał zjeść zakazany owoc, bo drzewo, na którym on wyrósł, pachniało jak kobieta...
Głupia otwartość!...Co komu do jego pragnień? Po co on to mówił?...Po co jak bezwstydny żebrak odsłonił swoje rany?
Gdyby ją kto szczerze zapytał: czym jest świat, a czym ona sama? niezawodnie odpowiedziałaby, że świat jest zaczarowanym ogrodem, napełnionym czarodziejskimi zamkami, a ona - boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne.
Dla niej nie istniały pory roku, tylko wiekuista wiosna, pełna łagodnego światła, żywych kwiatów i woni.
A dziś, kiedy rozwinęły mi się skrzydła, zaczynacie na mnie wrzeszczeć jak swojskie gęsi na dziką, która zerwała się do lotu.