[...] niekiedy, szczególniej z rana, gdy o człowieka kłóci się praca z łóżkiem, zazdroszczę ci twego trybu życia.
Pastor pokiwał głową i wyciągnął rękę w kierunku sadzawki, na której każdy rzucony przedmiot wytwarzał coraz szersze koła.
- Czy widzisz, Gotliebie, te fale?...-pytał fabrykanta.-Widzisz, jak one rosną i płyną coraz dalej?...
- Tak się zawsze robi-odparł Adler.-Cóż w tym dziwnego?
- Masz racją-rzekł pastor.-Tak się robi zawsze i wszędzie: na sadzawce i w naszym życiu. Kiedy złe czy dobre upadnie na świat, powstają około niego fale coraz większe i idą dalej a dalej...
- Nic nie rozumiem!-przerwał Adler pijąc flegmatycznie wino z kielicha.
- Zaraz ci wytłomaczę, tylko nie gniewaj się.
- Ja się na ciebie przecie nigdy nie gniewam-odpowiedział fabrykant.
- Otóż, widzisz jest tak. Ty źle wychowałeś syna i rzuciłeś go w świat jak ten patyk w wodę. On narobił długów, i to jest pierwsza fala. Ty zniżyłeś płace robotnikom i oddaliłeś lekarza, a to jest druga fala. Śmierć Gosławskiego-to trzecia. Nieporządki w fabryce i opisy w gazetach-czwarta. Wypędzanie robotników, procesy-to piąta fala...A jaka będzie szósta i dziesiąta?...
- Nic mnie to nie obchodzi!-rzekł Adler.-Niech sobie twoje fale idą w świat i trapią głupich, mnie nic do tego...Pastor rzucił korek przy brzegu sadzawki i znowy wskazał go tkaczowi.
- Patrz, Gotliebie! Niekiedy dziesiąta fala odbija się od brzegu i wraca...tam skąd wyszła.
W oczach ludzkich złe i dobre życiowe fakta wówczas dopiero zdają się nabierać znaczenia, gdy odbiją się w druku.