Chyba się zakochałam w tej kobiecie - Sumire zrozumiała z nagłym przestrachem. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Lód jest zimny, róże są czerwone, a ja się zakochałam. I ta miłość dokądś mnie powiedzie. Jej nurt jest zbyt silny; nie mam wyboru. Może będzie do szczególne miejsce, miejsce, którego jeszcze nigdy nie widziałam. Może czai się tam niebezpieczeństwo, może coś mnie tam zrani, głęboko, śmiertelnie. Mogę tylko dać się ponieść prądowi. Nawet jeżeli to oznacza, że spłonę, odejdę na zawsze.
Kiedy byłam młodsza, rozmawiali ze mną przeróżni ludzie. (...) Mówili mi rozmaite rzeczy. Opowiadali fascynujące historie, piękne, dziwne historie. Ale w pewnym momencie przestali ze mną rozmawiać. Nikt już się do mnie nie odzywał: ani mąż, ani moje dziecko, ani przyjaciele...nikt. (...) Czasami mam wrażenie, że moje ciało staje się przezroczyste i że widać mnie na wskroś.
W każdym wyjaśnieniu lub logicznym rozwiązaniu, które z taką łatwością wszystko tłumaczy, kryje się pułapka. Mówię to z własnego doświadczenia. Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli coś można wytłumaczyć w prostej książce, to w ogóle nie warto tego wyjaśniać. Nie wyciągaj pochopnych wniosków.
Może w jakimś odległym miejscu przebywa wszystko to, co stracone. A przynajmniej istnieje taki cichy zakątek, gdzie odchodzą wszelkie zaginione rzeczy, nakładają się na siebie, tworząc jeden kształt.
Należy marzyć bez ustanku. Wkroczyć do świata marzeń i nigdy go nie opuszczać. Żyć marzeniami już do końca.
Oboje patrzymy na ten sam księżyc, w tym samym świecie. Tą samą nicią jesteśmy połączeni z rzeczywistością.
Jeśli dać im szansę, ludzie są zaskakująco szczerzy, opowiadając o sobie: "Jestem uczciwy i wręcz absurdalnie otwarty" - mówią, albo: "Jestem wyjątkowo wrażliwy i trudno mi się odnaleźć w świecie". Albo: "Doskonale wyczuwam prawdziwe emocje innych". Lecz aż nadto często spotykam ludzi, którzy twierdząc, że są podatni na zranienie, bez żadnego wyraźnego powodu ranią innych. Samozwańczo uczciwi i otwarci ludzie, nie uświadamiając sobie tego, co robią, beztrosko korzystają z wygodnych wymówek, by dostać to czego chcą. A ci, którzy "doskonale wyczuwają emocje innych", dają się omamić najbardziej oczywistym pochlebstwom. To wystarczy, bym zadał sobie pytanie: Do jakiego stopnia znamy siebie samych?
Ale zakochanie się to istne wariactwo. Może przyjść ni z tego, ni z owego i po prostu cię dopaść. Kto wie - może już jutro.
- Powiedz mi, miałeś kiedyś wątpliwości dotyczące tego, co robisz, wydawało ci się, że dokonałeś złego wyboru?
- Częściej miewałem wątpliwości niż pewność - odparłem.
Kiedy opuściła mnie moja młodość? - nagle przyszło mi do głowy. Bo już się skończyła, prawda? Zaledwie wczoraj byłem jeszcze wyrostkiem. W tamtym okresie Huey Lewis and the News nagrali parę przebojów. Nie tak wiele lat temu. A teraz oto tkwię w obiegu zamkniętym, kręcąc się w miejscu. Wiem, że zmierzam donikąd, a jednak się poruszam. Muszę to robić. Muszę, bo inaczej nie dam rady przeżyć.
[...] Jeśli pozwoliło jej się mówić, mogła trajkotać bez przerwy, lecz jeśli przebywała w towarzystwie kogoś, z kim nie miała wspólnego języka - innymi słowy, z większością mieszkańców Ziemi - ledwo otwierała usta.
Bo Ziemia nie po to z takim trudem krąży wokół Słońca, by ludzie beztrosko się na niej bawili.
Naprawdę ważne - szepnąłem na głos do siebie - są nie wielkie rzeczy, które wymyślają inni ludzie, lecz drobiazgi, które wymyślasz sam.
A więc to tak wygląda nasze życie. Nieważne, jak ogromna i straszna była strata, jak ważna rzecz, którą nam skradziono - wyrwano wprost z rąk - nawet jeżeli nas to całkowicie zmieniło, jeżeli pozostała z nas tylko wierzchnia warstwa skóry, nadal żyjemy tak samo - w milczeniu. Coraz bardziej zbliżamy się do kresu czasu, żegnamy z życiem, które zostaje w tyle za nami. Powtarzamy, często dość pomysłowo, niekończące się codzienne czynności. Za nami jest już tylko uczucie niezmierzonej pustki.
W marzeniach nie musisz ustanawiać żadnych podziałów. Żadnych. Granice nie istnieją. Tak więc w marzeniach kolizje prawie się nie zdarzają. A nawet jeżeli, to nie bolą. Rzeczywistość jest inna. Rzeczywistość kąsa.
Skończyło się na tym, że we wczesnej młodości zacząłem kreślić niewidzialną granicę między sobą, a innymi ludźmi. Nieważne, z kim miałem do czynienia, zawsze zachowywałem pewien dystans, starannie obserwując nastawienie ludzi, więc nie mogli się do mnie zbliżyć. Nie przyjmowałem zbyt łatwo tego, co mówili mi inni. Moją jedyną pasją była muzyka i książki. Jak się pewnie domyślacie wiodłem życie samotnika.