...pisanie o sobie tworzy kogo innego. Że nie można być jednocześnie obserwatorem i obserwowanym, poznającym i poznawanym. Penie dlatego w każdych wspomnieniach jest jakiś fałsz, a w każdej autobiografii kreacja.
Wyobraźnia wyczerpuje w jakiś sposób rzeczywistość - to, co wyobrażone, nie może się już wydarzyć. I na odwrót - zdarzają się tylko rzeczy niewyobrażone.
Literatura jest jakimś usankcjonowanym, zwolnionym od etyki, społecznie aprobowanym i podziwianym kłamstwem.
Istniała prosta zależność między zaciąganiem się papierosowym dymem a pisaniem. Dym, gdy napełniał mu płuca, jednocześnie w jakiś sposób poruszał w nim pamięć, pewnie dlatego, że i dym, i pamięć mają tę samą naturę - ulotne smugi nieoczekiwanie zwijające się w kółeczka, w zawijasy, w transparentne porządki warstw, które trwają przez chwilę w udawanej strukturze, a potem bezpowrotnie przepadają. Przy odrobinie skupienia można było za sprawą niepojętego cudu zamienić te ulotności w słowa i zdania.
W walizce, z którą przychodzi się na świat, są rzeczy, których można użyć tylko raz, jak sztucznych ogni. Jak czaru w bajkach. Gdy rozbłysną, gdy się wypalą, nie da się ich pozbierać z popiołów. To już koniec.
Opisywanie świata jest w gruncie rzeczy opisywaniem samego siebie.
Coś niedobrego działo się z czasem, myślała, rozklejał się i rozwarstwiał.
Wszystko wróciło. Albo wcale nie wróciło, bo zawsze było, nigdy nie odeszło.
Z jakiś powodów nigdy nie jest tak, jak sobie wyobrażę wcześniej. Dzieje się w ten sposób dlatego, myślę, że w świecie jest za dużo zmiennych, dużo więcej, niż zdoła pomieścić moja wyobraźnia. (...) Możliwe jest też, że wyobraźnia wyczerpuje w jakiś sposób rzeczywistość - to, co wyobrażone, nie może się już wydarzyć. I na odwrót - zdarzają się tylko rzeczy niewyobrażone. Mogłoby to znaczyć, że wyobraźnia i rzeczywistość czerpią z tego samego źródła, z poczekalni rzeczywistości.
To nie jest tak, że robi się w życiu to, co chce. Życie nas prowadzi, realizuje jakieś trudne do przewidzenia cele, wlecze nas za sobą.
...pisanie o sobie tworzy kogo innego(...) nie można być jednocześnie obserwatorem i obserwowanym, poznającym i poznawanym. Pewnie dlatego w każdych wspomnieniach jest jakiś fałsz, a w każdej autobiografii kreacja.
Doprawdy nie wiem, skąd mi przychodzą pomysły. Jestem po prostu uważnym obserwatorem rzeczywistości. Fantazja to rzecz drugorzędna (...) Dziewięćdziesiąt procent sukcesu to pracowitość. Kiedy widzę ludzi, jak spędzają czas na bzdurach, jest mi po prostu przykro. Każdy mógłby napisać powieść.
Czy miłość nie jest w gruncie rzeczy poznaniem? Czy dlatego ludzie tak pragną swoich ciał, nie dla przyjemności, ale żeby zbliżyć się na najbliższy możliwy dystans? To penetrowanie zakamarków ciała, przedzieranie się przez wszelkie granice, dążenie do środka, poszukiwanie wewnętrznej strony.