Czytałam gdzieś o psychologicznym mechanizmie miłości bez wzajemności. Otóż zakochany obdarza ukochaną osobę jako potężną częścią swojej energii potrzebnej mu do życia; oddaje jej swoje libido czy też elan vital. Gdyby sytuacja była symetryczna, czyli miłość zostałaby odwzajemniona - dostałby w zamian podobną dawkę tej energii od ukochanej osoby. Ale nie dostaje. Jego poziom elan vital spada, nie starcza mu jej dla siebie - dlatego czuje się marny, bylejaki i bezwartościowy. Ma myśli samobójcze, choruje. Prosta mechaniczna zasada. Obiekty jednostronnych miłości są więc mimowolnymi wampirami. Kwitną jak Izabela. Wokulski kocha to, co go niszczy.
Teraz, w Paryżu, po raz pierwszy w uczuciu do Izabeli pojawia się nowy wymiar - współczucie. Zastanawiał się ,,czy kobieta, za którą szalał, jest zwykłą kokietką o przewróconej głowie, czy - może taką jak on zbłąkaną istotą, która nie znalazła właściwej dla siebie drogi. Sądząc jej czyny, jest to panna na wydaniu, która szuka najlepszej partii; patrząc w jej oczy - jest to anielska dusza, której konwenanse ludzkie spętały skrzydła" (T2, 151-152). W ten sposób Wokulski zaczyna dostrzegać w Izabeli coś więcej niż tylko pożądaną kobietę. Izabela staje się, chcąc nie chcąc, jego siostrą w smutku, pomocnicą w dziele, siostrą, towarzyszką niezawinionego cierpienia, którego źródła Wokulski zaczyna upatrywać w samej istocie świata.
Lalka opowiada historię człowieka, który spotyka się ze znakami. W ten sposób staje się historią intuicji, historią zapomnienia i odnalezienia zapomnianego, wędrówką wśród złudzeń i iluzji, odkrywaniem własnej przynależności do świata i własnej w nim obcości.
Powieści tylko pozornie są "współczesne" - w gruncie rzeczy pociąga je jakaś ponętna stałość jednostki, która jest niezależna od historii.
Ludzkie życie jest wyjątkiem, prezentem, rzadkim darem.
Powieść jest więc procesem psychicznym, który nie należy do nikogo, procesem granicznym, miejscem, gdzie czytelnik i autor uzgadniają wspólnie świat. Jest hotelem, gospodą, w której gości się od czasu do czasu. Jest głębszym językiem komunikacji, ponieważ dotyka spraw, które z trudem dają się nazwać słowami.
Czytanie dobrej powieści sprawia przyjemność i radość. Może chodzi tu o szczególny rodzaj podglądactwa - bezkarnego śledzenia ludzi, podążania za nimi krok w krok, zaglądania w ich myśli, osądzania i jednocześnie pozostawania w cieniu. Daje więc moc, o której próżno by marzyć w rzeczywistości, moc nieco demoniczną - niemego osądzającego świadka wydarzeń.