(...) na początku czasu Bóg zniszczył się sam w ogromnym wybuchu i czas był miarą jego rozpadu, i (...) wszyscy jesteśmy kawałkami boskiego ciała, które wciąż umierają, jak wszystko wokół. Naszym zbawieniem jest nieistnienie.
Pojął, że to, co próbował przez całe życie zgłębić, "było kobietą", jego matka "była kobietą", podobnie jak jego siostra, madame Bławatska i śmierć. "Była kobietą" jego samotność i jego lęk, gdy wchodził po schodach. Wydało mu się, że gdyby posiadał na własność jasnowłosą, pełną cudownej miękkości panią Eltzner, znalazłby odpowiedź na wszystkie pytania. Rzeczy, których naprawdę pragnął, znajdowały się po drugiej stronie szyby, na wystawie, a on nie miał odwagi tam sięgnąć.
- A gdzie się jest, jak się umrze? W piekle? W niebie?
- Chyba jeszcze gdzie indziej.
- Czy to jest jakaś kraina?
- Tak, to jest kraj, gdzie wszystko zrobione jest z cienia. Zamiast lampy jest tylko cień lampy, zamiast stołu cień stołu...
- Czy na takim stole można postawić filiżankę?
- Można postawić cień filiżanki.
(...) światopogląd badacza wpływa na wyniki badania. W gruncie rzeczy udowadnia się to, w co się wierzy. Badacz porusza się w świecie, który zna.
Człowiek jest ukształtowaną w formę materią, ulega poza tym instynktom, uczuciom i afektom, myśli konkretnie, ale też myśli abstrakcyjnie. Jak to powiedzieć? Człowiek ma zdolność dotykania swoim umysłem przyczyn i sensu świata. Te przyczyny i ten sens, z grubsza rzecz biorąc, to idee. Więc człowiek umie się w swoim umyśle posługiwać ideami. Kształci ponadto w sobie etykę - czyli wiedzę o dobru i złu. Bez tych dwóch rzeczy człowiek tkwi na poziomie zwierzęcia, gdyż zwierzę też można nauczyć posługiwania się narzędziami czy wykonywania pewnych czynności. Ale żadne zwierzę nie wie, co dobre, a co złe.
Pewność jest afirmacją. Pewność jest też formą konsumpcji rzeczywistości. To, co zrozumiałe, co stanowi już figurę - jak mówili niemieccy psychologowie - zostaje połknięte przez wiecznie głodny umysł i zużyte do budowy ogromnych budowli z pojęć, systemów i hierarchii.
Myślałem, że gdy będę stary, stanę się mądrzejszy. Widzi pan, rozczarowałem się. Jedyne, czego mam więcej teraz, gdy skończyłem siedemdziesiąt lat, to świadomość braku pewności.
Jest jednak cenna [świadomość], bo pozwala poznawać rzeczywistość, skupić się na jej jednej cesze i zgłębiać ją, oglądać ze wszystkich stron.
Był zmęczony, obolały, rozczarowany. Pragnął przestać być, zniknąć, zgasnąć, zamknąć oczy i nigdy już ich nie otwierać, w tym czy innym ciele, w tym czy innym świecie. Pociągała go ciemność pod powiekami. Myśl, że miałby się gdzieś jeszcze obudzić, nieznośnie go męczyła.
Pani Eltzner, patrząc w zadumie na przewrócone drzewo, zdała sobie sprawę, że wiemy więcej, niż postrzegamy, że dodajemy nasze myśli, oczekiwania i przyzwyczajenia do tego, co widzimy, konstruując w ten sposób świat na podobieństwo naszych o nim wyobrażeń. Czy więc to, co widzimy, jest prawdziwe?
Artur zawsze był pewien, że "wczoraj" brzmi tak samo jak "sto lat temu" i do tego samego się sprowadza: nie istnieje.
Och, ludzie ciągle potrzebują rzeczy niezwykłych, cudów, szaleństw. I po co? Żeby z jeszcze większą gorliwością akceptować swoje zwyczajne życie.
Czy można opowiedzieć ból głowy albo lęk, który zakleszcza serce tuż przed zaśnięciem, albo uczucie nieskończonej samotności, gdy patrzy się na księżyc?