(...) Człowiek jest ledwie powodem, dla którego te wszystkie rzeczy znalazły się tutaj, tylko figurą, która przemieszcza rzeczy w czasie i przestrzeni.
Dla mężczyzny świat jest bowiem zawsze bardziej bazarem niż teatrem.
Pokój otacza mnie sobą, obejmuje. Jest to najczulsza, niedotykalna z pieszczot, tak może pieścić tylko zamknięta przestrzeń.
Kiedy umysł zostaje ze sobą sam, zaczyna się modlić. Taka bowiem jest natura umysłu.
(...) uderza mnie brak konkretnego zapachu. Tak pachną dzieci. Ich skóra sama z siebie nie wydziela żadnych woni, łapie tylko i zatrzymuje zapachy z zewnątrz: powietrza, wiatru, trawy rozgniecionej łokciem i cudowny, słony zapach słońca. Tak właśnie pachnie ta pościel. Kiedy się śpi bez grzechu, bez dalekosiężnych planów, bez buntu i rozpaczy, kiedy skóra staje się coraz cieńsza, bardziej papierowa, kiedy z ciała powolutku ucieka życie, jak z dziwacznej gumowej zabawki, kiedy widzi się przeszłość raz na zawsze dokonaną i zamkniętą, kiedy w nocy zaczyna się śnić Bóg, wtedy ciało przestaje zaznaczać świat swoim zapachem. Skóra przyjmuje zapachy z zewnątrz i smakuje je po raz ostatni.
(...) zdumiewa mnie, że można być w sposób, jakby się w ogóle nie było.
Przestrzeń nie lubi spiralnych schodów, kominów i studni. Ma wtedy tendencję do degenerowania się w labirynty.
Musi mieć czas, żeby wrócić tam gdzieś głęboko w siebie, rozejrzeć się, nazwać ten podstawowy w sobie rytm, określić go jednym słowem, przetłumaczyć słowa i wreszcie je wypowiedzieć.
Rozpadamy się z każda chwilą. Żyjąc umieramy. Tak samo oni, jak i ja.
Kiedy się śpi bez grzechu, bez dalekosiężnych planów, bez buntu i rozpaczy, kiedy skóra staje się coraz cieńsza, bardziej papierowa, kiedy z ciała powolutku ucieka życie, jak z dziwacznej gumowej zabawki, kiedy widzi się przeszłość raz na zawsze dokonaną i zamkniętą, kiedy w nocy zaczyna się śnić Bóg, wtedy ciało przestaje zaznaczać świat swoim zapachem. Skóra przyjmuje zapachy z zewnątrz i smakuje je po raz ostatni.
Dla mężczyzny świat jest bowiem zawsze bardziej bazarem niż teatrem. Oni wolą za wszystko zapłacić, nawet na zapas. Tylko wtedy są wolni, gdy płacą.
Zobacz, oto jest Nic, które zawiera nieskończoną liczbę wymiarów wszystkiego.
(...) Najgorzej jest z kobietami. Kobiety zostawiają po sobie więcej śladów i chodzi nie tylko o to, że zapominają drobiazgów. One instynktownie próbują przerabiać hotelowe pokoje na namiastki domów. Ukorzeniają się, gdzie tylko mogą, jak niesione wiatrem nasiona. W hotelowych szafach wieszają jakieś zapiekłe tęsknoty; w łazienkach, w sposób bezwstydny, zostawiają swoje pożądanie i opuszczenie. Na szklankach i ustnikach papierosów lekkomyślnie porzucają ślad swoich ust (...) Nie zostawiają jednak napiwków. Do tego potrzebna jest pewność siebie mężczyzn. Dla mężczyzny świat jest bowiem zawsze bardziej bazarem niż teatrem. Oni wolą za wszystko zapłacić, nawet na zapas. Tylko wtedy są wolni, gdy płacą.