Kocham cię, Marto, ale chyba nie tym uczuciem, jakim byś chciała. I czy naprawdę chcesz? Tak długo pielęgnujesz swoje uczucie, które nazywasz bękarckim, czyli niechcianym?
To nie jest tak, że ja nie chcę.
Ech, kochana Marto. Zobaczymy, co z nami będzie.
5 lat temu nazywałem ten konstrukt ustrojowo-ideowy jakim jest, w swoim opłakanym stanie, Rzeczpospolita, nazywałem to kondominium rosyjsko-niemieckim pod żydowskim zarządem powierniczym. Mogę dzisiaj rozwinąć i dookreślić, że ten żydowski zarząd powierniczy ma oczywiście swojego żyranta i protektora w imperium amerykańskim.
[Ksiądz Popiełuszko] to był absolutnie uroczy człowiek. (…) choć nie był dobrym mówcą, miał w sobie charyzmę, wewnętrzne światło, jakąś niezaprzeczalną dobroć. I chyba tym właśnie uwiódł wielu ludzi ze środowiska artystycznego, nawet tych, którzy na co dzień byli bardzo daleko od Kościoła. Ponadto bez wątpienia był odważnym człowiekiem, co przy tej jego kruchości i niepozorności, robiło tym większe wrażenie.
Dawniej się podbijało państwa. Takie Imperium Rzymskie powstało przez podboje. A dzisiaj się po prostu przekupuje polityków i ludność. Takie są dzisiejsze podboje. To jest chyba bardziej kulturalne niż kiedyś, tylko zdajmy sobie sprawę: ten, kto głosował za, bo dostał 200 złotych od hektara, niech zda sobie sprawę, że sprzedał suwerenność swojego państwa.
Coraz więcej ludzi mnie popiera, reszta chyba nie umie czytać ze zrozumieniem. Cała cywilizacja leży w gruzach, czego przykładem są m.in. inwalidzi na arenach.
Tak naprawdę nie czytam recenzji ani artykułów krytyków na temat moich prac, no chyba, że ktoś mi je podstawi pod nos.
A skąd pani wie, z którą partią sympatyzuję? Ostatni raz byłem w partii chyba w 1992 r. Ale to ciekawa wymiana zdań. Narodowy Bank Polski jest z dala od jakiejkolwiek polityki. To było jakieś inne życie. Byłem młodszy od pani. Ja nigdy nie patrzę, kto skąd przychodzi, jakie ma poglądy itd. Jeśli jest dobry, lojalny, to go cenię.
Jak to powiedziałam w wywiadzie dla «Foglio», nie miałoby to dla mnie znaczenia, nawet gdyby komórki macierzyste posłużyły do uleczenia mojego raka, a nawet wszystkich moich raków. Bóg wie, że kocham żyć, że chciałabym żyć tak długo, jak to tylko możliwe. Jestem zakochana w życiu. Ale gdyby dla uleczenia moich nowotworów wstrzyknięto mi komórki nienarodzonego dziecka, poczułabym się kanibalem. Medeą zabijającą własnych synów. («Ty zmoro nienawistna, ty z stworzeń najkrwawsze./Dla bogów i dla ludzi przewstrętne! Swe własne/Zabiłaś oto dzieci i możesz na jasne/Spoglądać jeszcze światło, patrzeć na tę ziemię» – mówi jej Eurypides ustami Jazona)
Właśnie ta zakończona forma świata towarów, forma pieniężna, zamiast ujawniać, zarzuca rzeczową zasłonę na społeczny charakter prac prywatnych.(...) Kategorie burżuazyjnej ekonomii politycznej są takimi właśnie formami. Są to formy myśli mające społeczny, a więc obiektywny walor dla stosunków produkcji tego historycznie określonego społecznego sposobu produkcji, jakim jest produkcja towarowa. Cały mistycyzm świata towarów, cała ta mgła tajemniczości i czarów otaczająca produkty pracy w produkcji towarowej pierzchnie więc od razu, gdy przejdziemy do innych form produkcji.
Czasami, jak są kryzysy budżetowe, to one włączają się niespodziewanie. To nie znaczy, że nie było wcześniej ostrzeżeń. Jesteśmy w fazie ostrzegania i nikt chyba nie może powiedzieć, że ostrzeżeń jest mało. Można powiedzieć tak: Przez ile czerwonych świateł można przejechać bezpiecznie?
Ktoś tu stracił. Chyba nie ja.