Dostojny Król spod Góry,
władca rzeźbionych skał,
wyzwanie rzuci murom,
odzyska to, co miał.
Przywdzieje znów koronę,
i harfę umie w dłoń.
Wśród murów pozłoconych
zadźwięczy pieśni ton.
Drzew morze nad doliną,
szum traw ucieszy lud,
a rzeki złotem spłyną
spod pałacowych wrót.
Wołają miasta, wioski,
strumieni śpiewa chór,
wnet zginą wszelkie troski,
powrócił Król spod Gór!
(…) zdetronizowany władca zawsze jest poniewierany i długo musi się odnajdywać.
[...] środki z KPO mają dla rozwoju gospodarczego minimalne znaczenie. Dodałyby do wzrostu gospodarczego 0, 3–0, 4 proc. PKB. Przy naszym normalnym ok. 4-proc. wzroście to nie ma większego znaczenia. Polityczny charakter tej blokady, jej faktyczna bezprawność nie ulegają wątpliwości, nawet nie jest to specjalnie skrywane. Warto podkreślić, że wejście Polski do Unii Europejskiej dało nam taki skok nie dlatego, że spadł na nas deszcz pieniędzy, bo tak nie było i były one przeznaczone na z góry określone cele, ale ponieważ uzyskaliśmy dostęp do wspólnego rynku i umieliśmy z tej szansy skorzystać.
Bardzo byłbym zdziwiony, gdyby się okazało, że pewne rozumowanie prawne, które przedstawiła w swoim piśmie do wojewody mazowieckiego pani Gronkiewicz-Waltz, pisząc jednocześnie, że będzie ono brane pod uwagę przez Trybunał Konstytucyjny, rzeczywiście było przez Trybunał zastosowane. Z tego wynikałoby, że Hanna Gronkiewicz-Waltz jest z góry o orzeczeniach Trybunału informowana. To byłby jeszcze jeden argument za tym, że trzeba się nad nową konstrukcją Trybunału bardzo poważnie zastanowić. Mam nadzieję, że orzeczenie będzie zgodne z oczywistym prawem i nie będzie żadnych cyrkowych sztuczek prawnych. Trzeba się nad nową konstrukcją Trybunału bardzo poważnie zastanowić.
Zazwyczaj filmy akcji mają podobną formułę: dobry facet pakuje się w kłopoty, jego żona umiera, przyjaciele mają problem, więc idzie w góry, uczy się sztuk walki, wraca i zabija złego faceta. Jednak w tym filmie, mamy całkowicie inne podejście do mojej postaci.
Naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha, naród rośnie, gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza i tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć.
To było coś niesamowitego, stanowiłem. Byłem szczęśliwy. Wojtek Skupień złapał mnie i podniósł do góry. Podbiegli inni członkowie naszej ekipy, wszyscy mi gratulowali. Spełniło się moje kolejne marzenie, nie zapomnę tego nigdy. Na ryneczku w Lahti, na specjalnie ustawionej scenie, w blaskach świateł i przy asyście tysięcy ludzi zabrzmiał Mazurek Dąbrowskiego. Widziałem biało – czerwone flagi, kibiców. Bardzo się wtedy wzruszyłem.
Nigdy nie czytałem [Tolkiena], i nie rozumiałem scenariusza kiedy go do mnie wysłali. Bibbity? Hobbity?
Mam w ręku wszystko, co powinien posiadać władca: armię, pełny skarb, wszystkie atuty wobec sąsiadów. A więc uważałbym się sam za największego głupca, gdybym tych atutów nie wykorzystał i zaprzepaścił dziś okazję, czego bym gorzko jutro żałował.
Kiedy komponowałem muzykę do mojego pierwszego solowego albumu, wyjechałem w góry. Zupełnie odciąłem się od świata. Miałem książki, płyty i sprzęt, który służył do komponowania. Pozbyłem się wszystkiego co mogło mi przeszkadzać. Nie miałem ani telefonu ani telewizora. Natomiast kiedy komponuję muzykę filmową, warunki zmuszają mnie do pracy studyjnej. Zamykam się wtedy w moim studio w Paryżu. To jest miejsce wyposażone w wyrafinowany sprzęt. Specjalnie przystosowany do realizacji nagrań muzyki filmowej. Tak więc zamyka się w studio z powodów technicznych. To bardziej praktyczne.
Nie zgadzam się z tezą, że żyjemy w czasie, gdy przyszłość jest z góry wyznaczona, że technologia przesądza o wszystkim i że straciliśmy nad nią kontrolę. Można ją odzyskać, i to bez sięgania po metody leninowskie. Wierzę, że rządy i rynki oprzytomnieją, choć to potrwa.