Nie, myślę że wraz z upływem czasu coraz łatwiej o upokorzenie w miłości. I starzejąc się, trzeba być bardziej ostrożnym.
Zdecydowanie nie traktuję zen jako religii. Zwłaszcza że mam już bardzo dobrą religię, jestem Żydem i nie szukam nowej. Zen nie ma charakteru religijnego, nie ma tam modlitwy, Boga ani dogmatycznej teorii. To po prostu okazja, by posiedzieć w spokojnym miejscu, a trudno o to w dzisiejszych czasach. Dlatego trzeba otoczyć je mnóstwem reguł, ogrodzeń i zasieków, żeby pozostało spokojne. Potem już tylko siedzisz tam i pracujesz nad sobą. Taka możliwość to wielki luksus i potrzeba wielu surowych zasad, żeby utrzymać ten spokój.
Wyznaję zasadę ruchu Anonimowych Alkoholików - żyję z dnia na dzień. Przed koncertem wypijam butelkę wina, ale nie polecałbym tego osobom, które nie potrafią zapanować nad swoimi impulsami. Piję tylko zawodowo. Po koncercie nie tykam alkoholu.
Jest wiele rodzajów muzyki. Do każdego przemawia inna, a każdy ma tę jedną, która trafia do niego od razu. Serce, uczucie przybiera wiele różnych kształtów - czasem mówi do nich delikatnie, a czasem bije w nas.
Diabeł podsłuchuje, gdy wylicza się swoich przyjaciół.
Tylko głupcy nie boją się śmierci.
Seks jest sportem młodych i sekretem starców.
Prawdziwym wyzwoleniem jest spojrzenie na sztukę z perspektywy, która nie jest własną.
Pamiętam, jak w latach 70. moja muzyka była krytykowana jako przygnębiająca i mówiono, że moje płyty powinny być sprzedawane z żyletkami, bo to dobra muzyka do podcinania sobie żył.
Miłość zawsze myli mi się z pożądaniem. Oczywiście, głęboko w człowieku jest także coś więcej niż pożądanie, coś, czego nie da się opisać, a co odzywa się od czasu do czasu.
Czasy, w których żyjemy, skłaniają do introspekcji. Mamy naturalną tendencję do zagłębiania się w siebie. Przeciwstawiamy się jej jednak, powodowani lękiem przed nieznanym. Boimy się, że okażemy się zupełnie inni, niż nam się wydaje. A jednak trzeba próbować. I krzepiąca jest myśl, że jest ktoś, kto już to zrobił przed nami. Ktoś komu się udało.
Chciałbym, żeby moje piosenki przetrwały tyle czasu, ile przeciętne volvo. Czyli około 30 lat.