Staruszek cierpiał bardzo na skutek wzdęcia. Odbijało mu się i miał straszliwe gazy.
- Przepraszam – powiedział do Billy’ego i znowu pryknął, - O, Boże – dodał – wiedziałem, że starość to nie radość, ale nie przypuszczałem, że to takie straszne.
- Jak możesz - zapytała mnie w początkach naszej zażyłości - opowiadać o miłości kobiecie, która uważa, że nic złego by się nie stało, gdyby ludzie już nigdy nie mieli dzieci, gdyby rasa ludzka była po prostu wymarła?
- Bo wiem, że naprawdę wcale tak nie uważasz - odparłem. - Popatrz tylko, Ruth, jak pełno jest w tobie życia!
To była prawda. Każdy jej ruch, każde słowo były nieświadomie zalotne - a czymże jest zalotność, jak nie argumentem na to, że życie musi trwać, trwać i trwać?
[...]
- Jak możesz nie lubić życia, skoro sama jesteś tak jego pełna? - pytałem ją.
- Nie mogę urodzić dziecka, nawet gdybym chciała - odparła. - Widzisz, jaka jestem pełna życia?
Liczyłem na to, że w swoich audycjach będę po prostu śmieszny, ale niełatwo jest być śmiesznym na tym świecie, gdzie tyle ludzi nie zdradza ochoty do śmiechu, nie zdradza ochoty do myślenia, a za to chętnie wierzy, szczerzy kły i nienawidzi.
(...) udało im się w ciągu pierwszych paru lat spędzonych na wyspie stworzyć w delikatnym środowisku doskonałe piekło. Dopiero w ostatniej chwili zorientowali się, że rujnują własne środowisko, jako że, bądź co bądź, nie są tu jedynie turystami.
W istocie obiegowe opinie wpływały na ludzkie działania niemal w takim stopniu, jak niezbite fakty, a podlegały tak nieoczekiwanym zmianom, jakim fakty nigdy nie mogłyby ulec.
Pan sam jesteś jedna wielka forma stylistyczna. Jakby ją zabrać - znikłbyś pan bez śladu.
Tylko jeden test warto naprawdę brać pod uwagę. To test na życie. Tylko w nim możesz zdobyć wynik, który będzie miał jakieś znaczenie.
"Próby niszczące" - Zobaczyłem ten napis - i nie mogłem powstrzymać się od myśli, że być może po to właśnie Bóg umieścił mnie na Ziemi: chciał się przekonać, ile człowiek może wytrzymać, zanim się rozsypie.
Możecie się rozpływać z zachwytu nad bezwarunkową wiarą, a ja uważam skłonność do niej za coś przerażającego i absolutnie podłego.
Na świecie jest tyle miłości, że wystarczy dla wszystkich, trzeba tylko rozejrzeć się dookoła.
Jak miałaby ta góra mięsa, potrzebująca tak wiele jedzenia, wody i tlenu i cechująca się tak potężnymi wypróżnieniami, spodziewać się przeżyć jakąkolwiek dłuższą podróż przez nieskończoną próżnię przestrzeni kosmicznej? Było cudem, że takie żarłoczne i niezdarne olbrzymy potrafiły odbyć wyprawę tam i z powrotem po parę puszek piwa albo coli do najbliższego sklepu spożywczego.
Uśmiechnąłem się do jednego ze strażników. Nie odpowiedział mi uśmiechem. Wiadoma rzecz, z bezpieczeństwem nie ma żartów.
Oczywiście wciąż jestem uzależniony od papierosów. Ciągle mam nadzieję, że mnie w końcu zabiją. Ogień na jednym końcu i głupek na drugim.
Życie dzieli się na etapy. Każdy etap różni się od innych i trzeba zdać sobie sprawę, czego się od człowieka oczekuje na każdym etapie. To jest sekret powodzenia w życiu.
- Chłopcze - powiedział ojciec - pochodzisz z długiej linii stanowczych, zaradnych mikroskopijnych kijanek, z których każda wygrała swój wyścig.
Powiedziałem też, że Algren jest jednym z nielicznych znanych mi pisarzy, którzy są naprawdę dowcipni w rozmowie. Jako próbkę przytoczyłem to, co Algren powiedział w czasie warsztatów, kiedy przedstawiłem go chilijskiemu powieściopisarzowi José Donosowi: «To chyba fajnie pochodzić z kraju, który jest taki długi i taki wąski».
Jedyną terra incognita pozostała dusza ludzka.
Pamiętam list, który napisał do mnie brat po przyjściu na świat jego syna: "dzień i noc- tak zaczynał się list- babrzę się w gównie”.
Moja jedyna siostra, zmarła mając czterdzieści lat. Jej ostatnie słowa brzmiały " nie boli". Dobre ostatnie słowa. Zabił ją rak.
I oto widzę, że sformowanie obu głównych maksym mojej twórczości zawdzięczam rodzeństwu: „ od świtu do nocy babrzę się w gównie.„Nie boli”.