Nie chcę tego robić /pisać/, jeśli nie mam nic nowego do powiedzenia. Muszę mieć nową historię, którą warto opowiedzieć.
Najlepsze opowieści o sporcie są zawsze mityczne. To zawsze jest niemal nadprzyrodzone, niewiarygodne.
Bajkowy lub baśniowy sposób opowiadania historii, to sposób w który zawsze opowiadam historie. Myślę, że nie zawsze jest to celowe, ale zawsze do tego wracam. Myślę, że wynika to z tego, że nie chcę być autorem. To nigdy nie było moim celem. Chcę być gawędziarzem.
Nie wyobrażam sobie momentu, w którym czytanie mogłoby wywoływać poczucie winy.
Mam dzieci i psa, więc moje marzenia o czytaniu ograniczają się do 10-cio minutowych chwil samotności w dowolnym miejscu.
Wszystkie słowa wypowiedziane do niego są jak mieszkanie w hotelu, nowe, dziwne i ostrożnie szukające po omacku na ścianie kontaktów, które włączają inne lampy niż te, które chciało się zapalić.
(...) Trudno wrócić, kiedy się doświadczyło, jak trudno zacząć od nowa. Trudno nie chcieć wrócić do swojego zwykłego życia, kiedy się zrozumie, czego trzeba człowiekowi, żeby dał radę zacząć od nowa.
(...) Człowiek budzi się któregoś ranka i zdaje sobie sprawę, że ma więcej lat za niż przed sobą, nie wiedząc, jak to się stało.
Britt-Marie stoi sama przed pizzerią. Jeśli coś w niej teraz pęka, to jest to coś, na co bynajmniej nie powinna była sobie pozwolić od samego początku, przynajmniej próbuje to sobie wmówić. Bo za późno zaczynać od początku całe życie.
(...) - Nie trzeba być za Liverpoolem od dziecka, trenerko. Można się tego nauczyć, jak się jest dorosłym.
Prosta zasada, równie często powtarzana, co ignorowana: nieważne, czy powiesz dziecku, że da sobie radę ze wszystkim, czy że nie poradzi sobie z niczym. I tak prawdopodobnie masz rację.
Talent przypomina wypuszczenie dwóch balonów pod niebo: interesujące nie jest to, który wzbije się szybciej, ale który ma dłuższy sznurek.
Ludzkość ma wiele trucizn, ale żadnej mocniejszej niż duma.
Ramona nalewa sobie whisky. Śniadanie to w końcu najważniejszy posiłek w ciągu dnia.
Słyszałam kiedyś pediatrę, opowiadał w telewizji, że pokolenie temu rodzice przychodzili do niego i mówili: „Nasze dziecko moczy łóżko, co z nim nie tak?”. Teraz, pokolenie później, przychodzą i mówią: „Nasze dziecko moczy łóżko, co z nami nie tak?”.
odkąd jest w ciąży, stałyśmy się takie poważne, bo rodzice zawsze biorą wszystko na serio, a my staramy się dopasować. Czasem nachodzą mnie wątpliwości, czy jestem gotowa na tę całą odpowiedzialność. Czuję się tak jak wtedy, gdy mój telefon żąda zbyt wiele, kiedy prosi o aktualizację systemu, a ja krzyczę "DUSISZ MNIE". Nie można tak krzyczeć do dziecka. A dzieci cały czas trzeba apdejtować, bo mogą ściągnąć na siebie śmierć, przechodząc choćby przez ulicę albo jedząc orzechy. A już tylko dzisiaj upuściłam telefon ze trzy razy, nie wiem, czy jestem gotowa na człowieka.
Ludzie kochają się, aż nie mogą bez siebie żyć. I nawet jeśli na krótko przestaną się kochać, to dalej nie mogą...bez siebie żyć.
Najchętniej piję z puszki.
– Wykluczone, tu pijemy ze szklanek – wyrzuca z siebie Britt-Marie z bezkompromisową artykulacją.
– Dlaczego? – pyta chłopiec.
– Bo nie jesteśmy zwierzętami – informuje Britt-Marie.
Chłopiec patrzy na swoją puszkę, długo się zastanawia, po czym pyta:
– Które zwierzę poza człowiekiem potrafi pić z puszki?
- Jeśli będziesz się bił, to cię zdyskwalifikują! Potrzebujemy cię! - mówi Benji.
- Ale on pierdoli jak pojebany! - krzyczy Vidar wskazując na przeciwnika.
- Co powiedział? - pyta Benji.
- Że jesteś pedałem!
Benji patrzy na niego długo.
- Ja JESTEM pedałem, Vidar.
Wzburzony Vidar uderza pięściami po niedźwiedziu na piersi.
- Ale NASZYM pedałem!
Benji wzdycha ciężko ze wzrokiem wbitym w lód. To najbardziej chory komplement, jaki kiedykolwiek otrzymał.
W życiu może się ułożyć jakkolwiek, najpewniej beznadziejne.