Wszystkie małżeństwa mają słabe strony, bo wszyscy ludzie mają wady. Wszyscy ludzie, którzy żyją z innymi ludźmi, uczą się radzić sobie z tymi wadami na różne sposoby. Można je na przykład traktować, jak się traktuje bardzo ciężkie meble, i po prostu nauczyć się sprzątać wokół nich. Dla zachowania iluzji. Oczywiście wiadomo, że brud się zbiera pod spodem, ale uczymy się tak długo to wypierać, dopóki goście tego nie widzą. A któregoś dnia ktoś przesunie mebel, nie pytając o pozwolenie, i wszystko wyjdzie na jaw. Brud i zadrapania. Stare rysy na parkiecie. Wtedy jest już za późno.
Trzeba się stawiać chujkom, którzy mówią co wolno, a czego nie wolno robić. Wtedy się ich wkurwia.
Wszyscy mówią, że babcia odeszła, albo że ją stracili. Jakby była skarpetką, która zawieruszyła się gdzieś w praniu.
Nigdy nie słyszał czegoś tak cudownego jak jej głos. Mówiła tak, jakby ciągle chciało jej się śmiać. A kiedy się śmiała, brzmiało to tak, jak brzmiałyby bąbelki szampana, gdyby umiały chichotać.
Dla sprawcy gwałt trwa kilka minut. Dla ofiary nie kończy się nigdy.
Britt-Marie zawsze lubiła teatr, bo podobało jej się, jak oklaskuje się aktorów za to, że dobrze udają.
Domy były sprawiedliwe, dawały człowiekowi to, na co zasłużył. Czego, niestety, nie można było zawsze powiedzieć o ludziach.
Więc zaczęła śnić jego snami. Żyć jego życiem. Bo była w tym dobra, a ludzie chcą robić to, w czym są dobrzy. Chcemy, żeby ktoś wiedział, że jesteśmy tutaj. Że to ma znacznie.
Bo o to właśnie zadanie rodzica: być ramionami. Tymi, na których siedzą dzieci, podziwiając świat, gdy są małe, stać na nich, sięgając chmur, gdy są duże, i opierać się o nie, gdy się wahają i wątpią. Dzieci nam ufają, to przytłaczająca odpowiedzialność, jeszcze się nie zorientowały, że tak naprawdę nie wiemy, co robimy.
- Czasami bycie dorosłym jest dość skomplikowane, Elso - mówi Marie-Britt wymijająco.
- Bycie dzieckiem też nie jest łatwizną - odpowiada Elsa przekornie.
Gdzieś tam w niebie Estelle słucha muzyki z jednym mężczyzną, a z drugim rozmawia o literaturze. Może sobie na to pozwolić.
Zastanawia się, jakie by to było uczucie: przedawkować środki przeciwbólowe. Nigdy nie próbował narkotyków. Właściwie ani razu nie upił się alkoholem. Nigdy nie lubił tego poczucia utraty kontroli. Z czasem zrozumiał, że to właśnie ono przyciąga zwykłych ludzi do alkoholu, większość lubi ten stan i chce go przeżywać, ale on uważa, ze tylko kompletny klep może uważać brak kontroli za coś pociągającego.
W pewnym wieku wszystkie pytania, jakie człowiek sobie zadaje, dotyczą właściwie jednego: Jak żyć?
Władza to umiejętność, która sprawia, że ludzie robią to, co chcemy.
Ależ pani Estelle, przecież to nie pani wina, że ktoś skoczył z mostu – próbowała ją pocieszyć Julia.
Ani nie mostu – wtrąciła Anna-Lena.
Co proszę?
To nie wina tego mostu, że ktoś z niego skoczył. Trzeba wam wiedzieć, że dobrze to pamiętam, bo Roger bardzo źle to zniósł.
Znał tego mężczyznę, który skoczył? – spytała Estelle.
Nie, nie, nie. Ale dużo wiedział o moście. Był inżynierem, no rozumiecie, budował mosty. Nie ten konkretny, ale jeśli komuś zależy na mostach tak bardzo jak Rogerowi, to w końcu przejmuje się wszystkimi mostami. Mówili o tym mężczyźnie w telewizji, tak jakby to była wina mostu. To bardzo martwiło Rogera. „Mosty są po to, żeby zbliżać ludzi”, tak twierdził.
Jedyne, co daje nam sport, to chwile. Ale do cholery, czym więcej jest życie, jeśli nie chwilami?
Staruszku, problem z klasą średnią polega na tym, że myślicie, że można być zbyt bogatym, żeby coś kupić. Nie można. Można być tylko zbyt biednym.
...obydwie długo patrzą w podłogę. Szukają sposobu jak powiedzieć "przepraszam". Nie wiedzą nawet jak zacząć szukać.
Jednym z najstraszniejszych efektów żałoby jest to, że jej brak tłumaczymy egoizmem.
- Drogie restauracje mają większe odstępy między stolikami. W samolotach w pierwszej klasie nie sprzedaje się miejsc pośrodku. Ekskluzywne hotele mają osobne wejścia dla gości wynajmujących apartamenty. Najdroższą rzeszą, jaką można sobie kupić w tym gęsto zaludnionym świecie, jest dystans.