Ludzie mali biorą zwykle swój duży cień za miarę swojej wielkości.
To, co się stało w Rosji, niepodobne jest do najkrwawszych kart rewolucji francuskiej. Jeśli ten proces moskiewski co przypomina, to chyba inkwizycję średniowieczną, gdzie pod torturami oskarżeni o czarodziejstwo przyznawali się do stosunków z diabłem. Sprawozdania z procesu moskiewskiego przypominają stronice dzieła „Malleus maleficarum”.
Stalin jest naprawdę zwycięskim wodzem narodu rosyjskiego. Dowiódł w rozmiarach dotąd niespotykanych, że największa brednia i najnikczemniejsze okrucieństwo może być narzucone ludziom, że słowo płynące z autorytatywnego źródła najwyższej władzy musi być powtórzone tylko parę razy, aby stało się jedyną obowiązującą prawdą. Jednostki inteligenckie się nie liczą. Masa okazała się posłuszna i karna. Teza polityczna, oparta na absolutnej pogardzie dla rodzaju człowieczego, została przez Stalina potwierdzona olbrzymim eksperymentem dokonanym w laboratorium sowieckim.
Sporo jest u nas takich z zazdrością patrzących na wielkie polityczne zabawy Azjatów. Na szczęście więcej jest tych, co pragną należeć do Europy, do tej prawdziwej Europy, która przetrwa zwycięsko powrotną falę barbarzyństwa.
Mięso armatnie ma też prawo głosu – prosimy, żeby strzelać w niebo.
Chętnie za to się pocieszamy szukając ukojenia w ujemnych cechach innych narodów. A więc: pijemy wódkę, ale i Anglicy piją, mamy niski poziom czytelnictwa, ale Cyganie jeszcze mniej czytają, mamy trzydzieści procent analfabetów, ale Mandżuria ma procent jeszcze większy.
Bóg mi powierzył humor Polaków.
Wezwano kiedyś ojca do znajomego domu. Zachorowała młoda guwernantka. Gdy ojciec chciał ją zbadać, powiedziała: „Panie doktorze, przyznam się panu, mnie nic nie jest, ale oni mi nie płacą, więc na znak protestu położyłam się do łóżka”. „Wie pani co” – powiedział ojciec – „niech się pani posunie, ja się też położę, bo oni mi też nie płacą”.
Są tacy, co mówią: „Poprzedni felieton był lepszy”, albo konstatują, że ktoś się już skończył. Tak o mnie napisał niedawno ktoś, kto się nie skończył z tej prostej przyczyny, że się jeszcze nie zaczął.
Psychoanaliza straciła na znaczeniu nie tylko w sferach burżuazji, ale w nauce, podobnie jak inne uniwersalne pseudonaukowe dogmaty. Kompleksy seksualne przestały być tabu. Już wiele lat temu śmiało poruszyła te zagadnienia „Lolita” Nabokova, którego przyjaciele nazywają Nawznakow. Zahamowania i wstydliwość seksualna ustąpiły miejsca obowiązującej w prozie, teatrze i filmie najbrutalniejszej świniologii i ekshibicjonizmom. Nagość nigdy nie była nieprzyzwoita. Ale nie tylko dla ludzi starszego pokolenia krępujące jest oglądanie stosunków erotycznych na ekranie filmowym, bo gdy kończy się szok, zaczyna nuda. Ostatecznie ilość kombinacji erotycznych i pozycji, i stanowisk jest dość ograniczona w porównaniu z możliwościami intelektualnymi.
Odporność na demagogię wzmaga się wraz ze stabilnością i stopą życiową.
O pewnym neoficie powiedział ojciec, że musiał się dwa razy chrzcić, bo pierwszy chrzest mu się nie przyjął.
Na pytanie, czemu Dmowski jest antysemitą, choć przecież wie, że Chrystus był Żydem – Dmowski odpowiedział: „My religion comes from Jesus Christ, who was murdered by the Jews”. Jak widzimy, rozmowa była mniej więcej na poziomie warszawskiego magla 1936 roku.
Kramsztyk Józef – miał opinię najbardziej flegmatycznego człowieka w stolicy. Widziałem, jak kiedyś położył się na kanapie, na której leżał numer „Kuriera Warszawskiego”. Nie chciało mu się wstać, więc czytał, wydzierając spod siebie kurier po kawałku.
Jakże byliśmy lekkomyślni odkładając na jutro to, co nam to jutro odebrało.
Człowiek może się rozpić, ponieważ uważa się za bankruta, a potem zbankrutować jeszcze doszczętniej, ponieważ pije.
Bezbolesna śmierć w takim podeszłym wieku nie ma w sobie nic dramatycznego. Spływa pogodnie jak sen po długim dniu wypełnionym pracą.