Kiedyś bogowie byli na zewnątrz, niedostępni, byli z innego świata (…). Ale ludzkie ego wybuchło i zagarnęło bogów do wewnątrz, wymościło im miejsce gdzieś między hipokampem a pniem mózgu, między szyszynką.
Kiedy patrzę na polską sztukę, to widzę w niej jeden podstawowy brak – brak możliwości epiki. Czyli możliwości opisu rzeczywistości z różnych punktów widzenia czy, jak nazywał to Hegel, totalności obiektu. W literaturze mamy lirykę, to liryczne „ja”, albo groteskę – czyli też bardzo subiektywną wizję. Gdy pytam o epikę, na ogół słyszę Lalka Prusa – ale jak na taki duży naród, to naprawdę mało. Zwłaszcza że poza Polakami mało kto jest w stanie ją czytać – z Tołstojem, Balzakiem to nie wytrzymuje porównania. Jakie ma to konsekwencje? Najważniejszą dla mnie jest niemożność zmierzenia się ze złem. Zło się wyprowadza na zewnątrz, zawsze jest ktoś inny winny, nie my.
Panowała opinia, że Polacy przynajmniej przyzwoicie się zachowują. Ja się tym pocieszałam. Szokiem było wejście Niemców z NRD, to było jakieś przełamanie tabu, po raz pierwszy od II wojny światowej armia niemiecka najechała terytorium innego państwa. Strasznie wyglądali Rosjanie: obdarci, w łachmanach, głodni – coś nawaliło z aprowizacją i oni przez kilka dni nie mieli zapasów, nie mieli co jeść. I tu trzeba powiedzieć, że Czesi nie byli tacy poczciwi, żeby ich karmić; wręcz przeciwnie, na ich oczach zajadali się pieczoną kiełbasą albo brzoskwiniami, taki mieli sposób na walkę z okupantem. Pierwsze dni po wejściu wojsk były szalenie ciekawe. Ciągle gdzieś się biegało, w powietrzu latały kule, chłopcy wskakiwali na czołgi i walili motykami w zbiorniki z benzyną.
Mama do 1947 roku pracowała w Naczelnym Komitecie Wykonawczym Stronnictwa Ludowego jako sekretarka pewnego działacza ludowego. W każdym razie obracała się w kręgach ludowych. Była bardzo młodziutka, kiedy się spotkali z ojcem na jakimś zebraniu – urodziła się w 1925 roku. Po wojnie studiowała na UW w tym samym czasie, co ojciec. Była bardzo ładną kobietą, taką promienną – pszenną, niebieskooką blondynką. Wiem, że cieszyła się dużym powodzeniem, szczególnie wśród żydowskich komunistów, ale nie tylko. Konwicki mi kiedyś powiedział: „wszyscy kochaliśmy się w pani mamie”. Stała się komunistką pod wpływem ojca.
Rosja nie potrzebuje Ukrainy, w tym Donbasu i Krymu. Rosja nie potrzebuje Abchazji, Osetii Południowej, Naddniestrza, Białorusi. Wszystko to jest konieczne dla rosyjskich służb bezpieczeństwa. W 2000 r. przejęły one władzę w Rosji i rozpoczęły realizację sformułowanego jeszcze w 1917 r. programu przejęcia władzy nad światem. [...] Rosja – czyli FSB – potrzebuje wszystkiego. I to jest główny problem, przed którym stoi obecnie Europa. Rosja potrzebuje całej Europy. Po zdobyciu Europy Rosja planowała rozpocząć poważną rozmowę ze Stanami Zjednoczonymi, ponieważ Alaska również kiedyś należała do imperium rosyjskiego… Pamiętacie, jak Hitler powiedział przed atakiem na Polskę: „Tu nie chodzi o Gdańsk”? Tak więc dla Putina „nie chodzi o Ukrainę”.
Nasze wyobrażenia o czasie i przestrzeni podsuwają nam takie przekonanie, że czas to coś zupełnie innego niż przestrzeń, że to dwa różne byty. Wydaje nam się, że jedno jest osadzone w drugim i są niezależne od siebie. Tymczasem czas jest zadziwiająco podobny do przestrzeni, co wydaje się kłócić z naszą codzienną percepcją.
Jeżeli zaprogramujemy sobie sztuczną inteligencję, by w inteligentny i skuteczny sposób sprzątała ulicę, to pierwszą rzeczą, którą zauważy, będzie to, że aby w ogóle sprzątać ulicę, to ona, ta inteligencja, musi istnieć. Nie można jej wyłączyć ani zniszczyć. Jeżeli zatem ta sztuczna inteligencja ma wykonywać swoje zadania w sposób właściwy, to uzna, że musi przede wszystkim zadbać o swoje bezpieczeństwo. Wtedy jednak może ocenić, że musi się bronić przed ingerencją ludzi z zewnątrz, aby nikt jej nie wyłączył.
Mamy wszechświat, który rozszerza się i rozszerza, a cała masa rozpada się, a w mojej szalonej teorii ta odległa przyszłość staje się Wielkim Wybuchem innego eonu.
Czy ktoś widział kiedyś, żeby koń wręczył kopertę weterynarzowi?
Dawniej się podbijało państwa. Takie Imperium Rzymskie powstało przez podboje. A dzisiaj się po prostu przekupuje polityków i ludność. Takie są dzisiejsze podboje. To jest chyba bardziej kulturalne niż kiedyś, tylko zdajmy sobie sprawę: ten, kto głosował za, bo dostał 200 złotych od hektara, niech zda sobie sprawę, że sprzedał suwerenność swojego państwa.
Kłopot z klasyką, a szczególnie z klasyką wierszowaną, polega na tym, żeby to dobrze zagrać. Tak, to musi być szczere, ale nie zapominajmy, że Fredro tak jak Czechow pisał sztuki o inteligentach. A inteligent raczej chowa swoje słabości i uczucia, a nie wywala wszystkiego na zewnątrz.