Jak ja widzę Zbigniewa Ziobrę, to mi się flaki przewracają. Te zeznania wyglądają poważnie i tym razem Ziobro się nie wywinie.
Kiedy patrzę na polską sztukę, to widzę w niej jeden podstawowy brak – brak możliwości epiki. Czyli możliwości opisu rzeczywistości z różnych punktów widzenia czy, jak nazywał to Hegel, totalności obiektu. W literaturze mamy lirykę, to liryczne „ja”, albo groteskę – czyli też bardzo subiektywną wizję. Gdy pytam o epikę, na ogół słyszę Lalka Prusa – ale jak na taki duży naród, to naprawdę mało. Zwłaszcza że poza Polakami mało kto jest w stanie ją czytać – z Tołstojem, Balzakiem to nie wytrzymuje porównania. Jakie ma to konsekwencje? Najważniejszą dla mnie jest niemożność zmierzenia się ze złem. Zło się wyprowadza na zewnątrz, zawsze jest ktoś inny winny, nie my.
Zapowiadałem Krzysztofa Krawczyka. Krzysztof Krawczyk nie żyje. Zapowiadałem Jerzego Połomskiego, Jerzy Połomski nie żyje. Zapowiadałem Zbigniewa Wodeckiego - Wodecki nie żyje. Marzę o tym, żeby zapowiedzieć Jarosława Kaczyńskiego.
Jak widzę tolerancyjnego socjalistę z ludzką twarzą – to mam ochotę wymierzyć solidnego kopa w środek tej twarzy.
Zgadzam się, że aktor Teatru Narodowego nie powinien grać w reklamach. Natomiast nie widzę powodu, dla których wybitni aktorzy innych teatrów mogą to robić bezkarnie i nie są za to pouczani. Nie mam manii prześladowczej, dopiero od trzech tygodni jestem dyrektorem, ale sprawa udziału aktorów w reklamie była przez krytykę traktowana w walce z Narodowym instrumentalnie. (…) to, czy aktor zagra w reklamie, nie ma wielkiego znaczenia dla pracy teatru, znaczenie ma, czy gra w reklamie w czasie przeznaczonym na pracę w teatrze i gra słabo na macierzystej scenie.
Na koniec opowiem anegdotę o stanie wojennym, ale uprzedzam, że jest prawdziwa, gorzka i przewrotna. Wezwał mnie kiedyś wysoki urzędnik resortu kultury. Straszył, mówił, jakie mają na nas haki, a w końcu zapytał, po co występuję w kościołach. Odpowiedziałem, że wszystko jest takie szare, a tam widzę same uduchowione twarze. A on na to: „Co pan pier…, przecież połowa to nasi!”.
Nie widzę żadnego rdzenia w tym człowieku.
Na pewno zginął i to jest osiągnięcie, że zginął. Natomiast innych osiągnięć nie widzę.
Widzę tutaj żółć, ale nie widzę twej pychy.
Najbardziej prawdopodobnym naszym następnym krokiem będzie zerwanie stosunków dyplomatycznych, ponieważ nie widzę potrzeby utrzymywania stosunków dyplomatycznych, czy to oficjalnych czy biznesowych czy też jakichkolwiek innych, z państwem takim jak Izrael.
Szczęście jest tylko marzeniem, a rzeczywistością jest ból. Sprawdzam to już przez osiemdziesiąt lat. Nie widzę innej rady, jak poddać się temu i powiedzieć sobie, że muchy są po to, by je zjadały pająki, a ludzie po to, by ich żarły zmartwienia.