Do lustra nie przyciągała jej pycha, lecz podziw, że widzi swoje "ja". Zapominała, że patrzy na tablicę rozdzielczą cielesnych mechanizmów. Wydawało jej się, że widzi swą duszę, która daje się rozpoznać w rysach twarzy. Zapominała, że nos jest tylko zakończeniem szlauchu doprowadzającego powietrze do płuc. Widziała w nim wierny wyraz swego charakteru.
Matematykiem jest, kto umie znajdować analogie między twierdzeniami, lepszym - kto widzi analogie między dowodami, jeszcze lepszym - kto dostrzega analogie miedzy teoriami, a można wyobrazić sobie i takiego, co widzi analogie między analogiami.
Wszyscy wiemy, że pycha jest siostrą władzy. Każdy z nas prędzej czy później ulega temu w mniejszym czy większym stopniu. Cały dowcip polega na tym, żeby znaleźć proporcje i umieć to wyłapać.
Ci ludzie coś widzieli. Nie wiem jednak, co to było i wcale mnie to nie obchodzi.
Tylko Kościół autentycznie stał na drodze Hitlerowi w jego kampanii na rzecz wyparcia prawdy. Nigdy wcześniej się Kościołem nie interesowałem, ale teraz odczuwam wielkie wzruszenie i podziw, ponieważ tylko jeden Kościół miał odwagę i upór by stać po stronie intelektualnej prawdy i duchowej wolności. Przez to jestem zmuszony przyznać, że to, czym kiedyś pogardzałem, dziś wychwalam bez powściągliwości
Widzi Pani, w kierownictwie każdego ministerstwa jest miejsce tylko dla jednego niekompetentnego. W moim ministerstwie to miejsce zajmuję ja.
Z tym mnie żeście jeszcze nie widzieli.
Bóg patrzy w moje serce. Widzi i zna moje intencje oraz zamiary, które są czyste i rzetelne. Jedynym moim celem jest wolna, sprawiedliwa i wielka Polska.
Byłem zszokowany kiedy wielu ludzi po obejrzeniu "Wall Street" (prod. 1987) mówiło że byłem postacią która wpłynęła na nich i zainspirowała do inwestycji. Odpowidałem: "Przecież byłem przestępcą", a oni na to: "nie, nie, nie". Nie widzieli mojej roli w ten sposób, to było bardzo pociągające.
Ci, którzy na statkach ruszyli na morze, aby uprawiać handel na ogromnych wodach, ci widzieli dzieła Pana i jego cuda wśród głębin.
Kiedy człowiek ląduje na Saharze to widzi: O, mam niewłaściwe obuwie! – to wyrzucam moje obuwie i kupuję sobie właściwe, czyli takie jak mają tubylcy. Nie czytam nigdy przedtem, jak się trzeba przygotować, tylko na miejscu idę do sklepu albo na bazar. Ale nie wszyscy tak potrafią. Moja mama na przykład lubi mieć wszystko przeczytane i ułożone w walizce z numerkami, ale moja mama jest programistą komputerowym, a ja jestem świrem.