Dramat w dwóch aktach. Tematem utworu jest zakład Boga z Mefistofelesem, o duszę tytułowego doktora Fausta.
CHÓR
Wróć do nas, w miasta i sioła, gdzie żyjemy w szczęsnym śnieniu; cisza, spokój dookoła w przyrodzie i w naszym sumieniu! Damy tobie winne grona, wonne jabłka pozłociste — wróć — wołają cię ramiona — wróć nam chłopię, wróć świetliste!
PANTALIS
O, głupie i nieoględne, rozumy iście niewieście, od każdej chwili zależne, wiatrem podszyte jesteście. W szczęściuli, czy też w nieszczęściu postępujecie opacznie, gdy jedna zacznie „tak” mówić, to druga zaraz „nie” zacznie.
HELENA
Wracam z pustki, strwożona, budzę się z omdlenia, ciszy pragnę; osłabłam, stłumiony mój głos — wszak dla nikogo nie ma wstydu, pohańbienia, że się zlęknie, opatrzy i pozna swój los.
TALES
Stoisz, Homunkulusie, u dni twoich wątku, radzę: zacznij istnienie swoje od początku. Działaj szybko i sprawnie; zadanie twe wdzięczne; na rozkaz życia formy przybierzesz tysięczne, aż się czasy wypełnią — przyszłość to daleka — wdziejesz na siebie szatę ostatnią: człowieka.
NEREUSZ
Rady?! — O, nie zadaję się już z ludzką tłuszczą, jednym uchem słuchają, a drugim wypuszczą. Ileż to razy czyn ich mści! się jak najsrożej, lecz to ich nie nauczy, błądzą coraz gorzej!
FAUST
Porwanie — ?! — Jestem tu i stoję, klucz zloty w moim ręku! Szedłem przez grozę, niepokoje, w wiecznych, bezmiernych sfer pojęku; stanąłem tu, gdzie rzeczywistość, gdzie duch się może z duchem wadzić i zdobyć wielką serc dwoistość! Czyż na to miałbym ją sprowadzić z olbrzymiej dali, ze stuleci, by w czarów stracić ją obłędzie?! Raz jeszcze władczy klucz zaświeci — po dwakroć moją będzie! O, MATKI —! Wy mój krzyk słyszycie, wołaniem moim drży przestworze! Kto u jej stóp raz złożył życie, już jej utracić nie może!
MEFISTOFELES
postarzał się nagle Przyszedłem tu, lecz pełen smutku. Sądny dzień idzie! słyszcie, głusi! Gdy ja się kończę pomalutku i świat się ze mną skończyć musi.
FAUST
To obojętne! czy z tą, czy z tą szatą zawsze tak się czuł będę jak więzień za kratą; za stary do zabawy, a sercem za młody, by nie mieć pragnień; życie już żadnej osłody dać mi nie może; jaką? — wszak o każdej dobie uparty nakaz słyszę — wciąż: odmawiaj sobie! odmawiaj sobie zawsze — oto śpiew wieczysty — odmawiaj sobie — schrypłe złe godziny dzwonią! Przerażenie mnie budzi w ranek chłodny, mglisty, a oczy zrozpaczone omal że łzy ronią, bo znów dzień nowy idzie w najzwyklejszym torze, który spełnić jednego pragnienia nie może, każde pragnienie, twórczość i wzloty niweczy i przedrzeźnia koszmarem niemocy człowieczej — ba, nawet marne poczucie radości schnie, zanim złudą w sercu mym zagości, Gdy noc nadchodzi długa — jakżeż dla mnie wroga — budzi sny, z których rozpacz wyziera i trwoga. Bóg, co w mym sercu mieszka, wzrusza moje wnętrze, na zewnątrz jest bezsilny! oto tak się męczę, a byt mój jest ciężarem po dziś od powicia, jeno śmierci wyglądam — nienawidzę życia!
WAGNER
O, ileż już rozkoszniej — tak karta po karcie czytać księgi — w maksymach znachodzić oparcie; zwłaszcza w zimowe noce, gdy kominek grzeje, jak słodko w ludzkiej myśli wczytywać się dzieje; a jeśli się nadarzy pergamin nieznany do rąk dostać — ach! wtedy duch szczęściem pijany.
Świat duchów nie zamknięty, otwarty na ścieżaj, myśli i serca twego wiedza nic otworzy — w duchu się przetwórz, uczniu, i duchem zwyciężaj i kąp pierś młodą w przedporannej zorzy!”.
Dopóki żyje na ziemi, wódź go na pokuszenie — z błędem jest ożenione wszelkie człowiecze dążenie.
CHÓR ANIOŁÓW
Stań się światłością, płomieniu miłujący! W prawdzie skąp potępionych uzdrawiającej. Niech szczęście zło przemoże! — Wami bezpieczny duch odnajdzie zbawienie w wspólności wiecznej.
MEFISTOFELES
Wygrana przy nas! Zmogliśmy otchłanie — w przestworach odtąd nasze panowanie. Tajemnica to jawna, choć dobrze ukryta; jej objawienie ludziom nieprędko zaświta.
LAMIE
Spróbuj! Wybór masz duży; miłość to loteria — wyciągasz los: — noc czarna lub świetlna feeria.
Starość nie czyni dziecinnym, jak mówią, odnajduje tylko w nas prawdziwe dzieci.
I tak w tej budy drewnianej ciasnocie
Stworzenia obwód cały w krąg mi schodźcie,
Umiarkowanym dążąc biegiem
Z nieba, przez świat, do samych piekieł.
Jesteś w końcu - tym, czym jesteś. Nałóż perukę z milionem loków, postaw stopę na łokciowym koturnie - będziesz zawsze tym, czym jesteś.
Znów, duchy zwiewne, przychodzicie do mnie, zjawione smętnym oczom przed latami. Do marzeń dawnych serce lgnie niezłomnie, zatrzymać pragnie was i odejść z wami.
FAUST tańcząc z młodą
Pewnego razu w pięknym śnie
Jabłonka mi zwidziala się.
Swych dwóch jabłuszek pełnią kras
Kusiła mię, bym na nią wlazł.
PIĘKNA
Na jabłka wiecznie macie smak,
Już w raju też bywało tak,
Więc stale kwitnie radość ma,
Że w mym ogródku też mam dwa.
MEFISTOFELES ze Starą
Tej nocy śniłem- czy ja wim?-
Pęknięty pień i dziurę w nim
Ogromną jak do spichrza drzwi,
A jednak się nadała mi.
STARA
Niech mój najniższy przyjmie dyg
Pan, co z kopytem chodzić zwykł.
Gdy chcesz mej dziury, nie mów hop!
Aż przygotujesz tęgi czop.
Ach, co mi tam! Chcąc zdziałać co,
Kobieta robi kroków sto.
Lecz co osiąga drepcząc wciąż,
To jednym susem zdziała mąż.