Jesteś w końcu - tym, czym jesteś. Nałóż perukę z milionem loków, postaw stopę na łokciowym koturnie - będziesz zawsze tym, czym jesteś.
Należał do wierzących. Przeszło mu szybko, jak zupa się wylała, ale w owym czasie był ideowym żydowskim komunistą. Był od zawsze lewicowcem (…) otarł się o anarchistów, a w końcu trafił do Związku Młodzieży Komunistycznej. Miał dziewiętnaście lat, właśnie zdał na medycynę, kiedy zaczęła się wojna. Uciekł do Rosji. Wstąpił do Armii, najpierw Czerwonej, a potem do Berlinga. Pobyt w Rosji oceniał pozytywnie. Tak przynajmniej mówiła matka, bo on raczej nie opowiadał mi o sobie. Nie mówił o swoim pochodzeniu, nie wspominał rodziny. Oprócz jego siostry wszyscy zginęli podczas wojny. Dowiedziałam się o tym dopiero od mamy.
Zawsze byłam pisarką, moje wywiady były literaturą. Moje korespondencje z wojny w Zatoce Perskiej też są literaturą. Ja nie jestem pisarką, która wywodzi się z dziennikarstwa. Jestem pisarką, która uprawiała dziennikarstwo
(…) w historii pojawiają się bohaterowie, którzy są, nazwijmy to: sporni. My mamy na przykład Chopina, którego Francuzi uważają za swego. Podobnie Curie-Skłodowska, także jest uważana za rodowitą Francuzkę, a Kopernik jest traktowany przez Niemców jak swój. I wreszcie Janosik, choć to może nie jest zbyt intelektualny przykład, ale ta postać jest jak najbardziej historyczna. Mówiąc, że był Słowakiem odnieślibyśmy to do dzisiejszych granic. Natomiast w tamtym okresie był obywatelem górnych Karpat czyli poddanym cesarza austriackiego. Szczerze mówiąc dla samego Janosika nie miało to żadnego znaczenia jak go w końcu nazwą, ale jeśli mówił w jakimś języku, to z pewnością był to rodzaj języka słowackiego.
Nie bądź taki skromny – nie jesteś aż tak dobry.
Być albo nie być nie jest kwestią kompromisu. Albo jesteś, albo ciebie nie ma.
Wydobył lupę i centymetr i suwał się po pokoju na kolanach, mierząc, porównywając, badając; zaledwie kilka cali dzieliło długi cienki nos jego od posadzki, a niewielkie, osadzone głęboko, jak u ptaka, oczy jego iskrzyły się i promieniały. Ruchy miał takie szybkie, ciche i zwinne, że nie mogłem się oprzeć myśli, jaki straszny byłby z niego przestępca, gdyby energię swoją i bystrość był obrócił przeciw prawu, zamiast zużytkować te przymioty na jego obronę! Śledząc i tropiąc, szeptał coś do siebie, a w końcu wydał głośny okrzyk radości.
Popiół lub diament, wróg czy przyjaciel, na końcu wszyscy jesteśmy równi.
W sumie jesteś tylko kolejną cegłą w murze.
Na koniec opowiem anegdotę o stanie wojennym, ale uprzedzam, że jest prawdziwa, gorzka i przewrotna. Wezwał mnie kiedyś wysoki urzędnik resortu kultury. Straszył, mówił, jakie mają na nas haki, a w końcu zapytał, po co występuję w kościołach. Odpowiedziałem, że wszystko jest takie szare, a tam widzę same uduchowione twarze. A on na to: „Co pan pier…, przecież połowa to nasi!”.
Jesteś twardy jak chleb z „Biedronki”.