W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie
i Szczebrzeszyn z tego słynie.
Jak zobaczymy za chwilę w felietonie zasadnicze pytanie brzmi: czy powinniśmy dalej co roku przekazywać do OFE tysiąc złotych przeciętnie na każdą osobę pracującą w Polsce, po to, aby OFE z powrotem pożyczały te pieniądze państwu, aby państwo je wydawało na bieżące emerytury, po drodze zwiększając drastycznie zadłużenie Polski, że jest to najbardziej bezsensowny wydatek w całym budżecie. I dlatego rząd chce skończyć z tym procederem, przekazując te środki na indywidualne konta emerytalne.
Ja jestem człowiekiem konfliktowym. Ja jestem przede wszystkim solistą i zespół ludzi, współpracownicy, partnerzy, jakkolwiek ich nazwiemy, muszą być trochę skrojeni na miarę mojego formatu. To fatalnie brzmi, narcystycznie, ale taka jest prawda, żebym ja mógł dobrze funkcjonować. I najlepiej mi się pracuje z ludźmi, których sam sobie selekcjonuję. Jestem selekcjonerem ludzi, którzy tylko mi mówią komplementy.
Powiem państwu wprost: uważam PiS za współczesną wersję narodowego socjalizmu. I zdaję sobie sprawę, jak to brzmi. Ale gdyby NSDAP odciąć od tej części programu, która dotyczyła eksterminacji Żydów, planów pozyskania przestrzeni życiowej dla Niemców i ograniczyć do warstwy socjalnej, prawnej, postulatów budowania silnego państwa, ograniczania praw obywatelskich, wówczas jej program będzie bardzo podobny do programu Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy czytałem przemówienie Hitlera do prawników niemieckich, chyba z 1936 roku, natknąłem się na następujące zdanie: „Mnie nie interesuje prawo, mnie interesuje sprawiedliwość”. Gdyby powiedział to Kaczyński, całe PiS by klaskało. Szanuję ich elektorat, ale jestem zdania, że taka retoryka może doprowadzić do bardzo poważnego konfliktu. O ile PO powinna być przez SLD traktowana jako normalny, demokratyczny konkurent do władzy, o tyle PiS musi być traktowane jako wróg. Także dlatego, że jest to partia antysystemowa. Istotą jej programu jest negacja ostatnich 20 lat polskich przemian. PiS chce wrócić do roku 1990 i zbudować wszystko od nowa – tym razem na swoich warunkach. Pozostaje tylko się cieszyć, że od 2004 roku jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Jej mechanizmy, procedury, prawa obywatelskie – to wszystko jest kotwicą, która nie pozwoli Polsce zejść z drogi, którą od 20 lat podąża.
Nazwę GROM wymyśliłem ja z dwóch powodów, po pierwsze dzięki heroicznej akcji Gromosława Czempińskiego dostaliśmy tą pomoc, więc GROM od gromosława, po za tym GROM dobrze brzmi, GROM to jest atak z jasnego nieba.
Człowiek – to brzmi dumnie.
BIM-BOM był wszystkim. I matką, i bratem, i naszym nauczycielem. Był naszym chlebem. Czy był teatrem, czy zabawą, snem, czy książką – nie wiem.(...) Gdybym umierał, co brzmi pompatycznie, ale wierz mi, że wszystkie moje filmy i sztuki (...) to wszystko nic – myślałbym tylko o naszym teatrze. Przez BIM-BOM zbliżyłem się do człowieka. Do swego zawodu.
Moja droga dochodzenia do szczęścia nie była łatwa. Mogę jednak z satysfakcją powiedzieć — dotarłem do celu. Istotą szczęścia okazało się życie w równowadze. Od ponad dwudziestu lat stosuję na co dzień zasadę Paracelsusa, która brzmi: "Nie ma trucizn ani lekarstw, są tylko substancje" - wszystko jest kwestią odpowiednich proporcji.
Sam jazz jest fuzją Afryki z Europą na terenie amerykańskim. Najważniejszy jest rytm. Jazz jest muzyką rytmiczną. Dla mnie prawdziwy rock&roll skończył się na Jimim Hendriksie. Teraz dużo muzyki brzmi podobnie do rock&roll’a, ale nie ma w sobie tej głębi, korzeni.
Lubię muzykę, która jest obraźliwa. Podoba mi się, kiedy brzmi jak gwoździe przybijane do tablicy, doprowadza mnie do opętania.
Opowiem ci o punk rocku: punk rock to słowo używane przez dyletantów i, uh... i, uh... bezdusznych manipulatorów, o muzyce... która pochłania energię, ciała i serca i dusze, czas i umysły młodych mężczyzn, którzy dają jej wszystko, co mają. I to jest... to określenie oparte na pogardzie; to termin oparty na modzie, stylu, elitaryzmie, satanizmie i wszystkim tym, co zgniłe w rock'n'rollu. Nie znam Johnny'ego Rottena, ale jestem pewien, że wkłada tyle krwi i potu w to, co robi, co Zygmunt Freud. Widzisz, co dla ciebie brzmi jak wielka kupa tandetnego, starego hałasu... to w rzeczywistości... genialna muzyka geniusza... mnie. A ta muzyka jest tak potężna, że jest poza moją kontrolą. I, ach... kiedy jestem w jej szponach, nie odczuwam przyjemności ani bólu, ani fizycznego, ani emocjonalnego. Czy rozumiesz, o czym mówię? Czy kiedykolwiek czułeś się tak? Kiedy po prostu, nie mogłeś nic czuć i też nie chciałeś. Wiesz, tak? Rozumie pan, co mówię?