Szczęście dla mnie to poczucie, że żyję na całość, kocham na full, pracuję na full i odpoczywam na full. Szczęście to także poczucie, że mogę coś po sobie zostawić.
(…) Czechosłowacja była krajem dużo bardziej zaawansowanym cywilizacyjnie niż Polska, w sklepach półki były pełne, ludzie mieli samochody… Poza tym na co dzień dało się dostrzec coś, co – gdy już się zaaklimatyzowałam – bardzo polubiłam, a mianowicie poczucie równości społecznej. Czesi bardzo wcześnie stracili arystokrację i mocno rozwinęła się w tym kraju warstwa mieszczańska, dlatego nie było tam wielkiego rozdźwięku między bogatymi a biednymi. W ich gospodach rzeczywiście profesor siadał przy kuflu z rzemieślnikiem i gadali sobie jak równy z równym.
Zakodowała we mnie i w Magdzie pewien rodzaj altruizmu – choć byłam wobec niego krytyczna - i poczucie sprawiedliwości. Wiarę, że ta sprawiedliwość powinna dotyczyć wszystkich, nie ma lepszych i gorszych.
Polskie seriale pokazują rzeczywistość trochę tak, jak komedie romantyczne – by była jak najłatwiejsza do strawienia. Wśród twórców i producentów panuje poczucie, że ludzie nie chcą podejmować żadnego intelektualnego wysiłku (…) że aktorzy nie mogą szybko mówić, bo polski widz nie nadąży.
W docieraniu do prawdy naszymi towarzyszami są najczęściej szok, niedowierzanie i rozczarowanie, a nie akceptacja i szczęście.
Te najwcześniejsze dni Pink Floyd były naprawdę magiczne. Graliśmy dla małych audytoriów, dla pogrążonej w transie publiczności, i było tam takie niesamowite poczucie wspólnoty. Zostaliśmy pokonani przez ciężar sukcesu i wielkich liczb – nie tylko pieniędzy, ale także ludzi na widowni. Stałem się bardzo rozgoryczony. Musiałem podjąć decyzję: albo pozostać w tym kieracie, albo podjąć odważniejszą decyzję i podążyć trudniejszą, samotną ścieżką.
Największa trudność z komedią polega na formie, którą narzuca wiersz. Widziałem kilka dobrych przedstawień fredrowskich granych prozą (…). Nawet Mickiewicz w Panu Tadeuszu nie posługuje się polszczyzną tak doskonale jak Fredro. Hrabia ma wyrafinowane poczucie humoru, wyostrzony słuch na żarty słowne i oko – na sytuacyjne. Śluby panieńskie to czysta muzyka. Jeśli przy zachowania podziałów metrycznych aktorom udaje się rozmawiać tak jak dzisiaj, oznacza to zwycięstwo w najpiękniejszym stylu. Jeśli nie – mamy sukces tylko u głuchych.
Internet doprowadził nas do tego, że informujemy, co jemy, co wydalamy, gdzie jesteśmy na wakacjach i o kolejnych podbojach miłosnych. Wszystko stało się własnością publiczną. Daje to złudne poczucie, że jesteśmy obywatelami świata. Że ktoś o nas usłyszy.
[Polski system podatkowy] jako całość jest degresywny, tzn. dochody po opodatkowaniu są bardziej zróżnicowane niż przed opodatkowaniem. Krótko mówiąc, system podatkowy jest tak zbudowany, że ci, co mają dużo, po opodatkowaniu mają jeszcze więcej. Najlepszymi podatnikami w Polsce są z całą pewnością emeryci. Pracownicy są w drugiej kolejności, w trzeciej jest biznes. Mały biznes można zrozumieć, mamy coś za coś: on się wiąże z małą wydajnością pracy i dlatego stosunkowo dużo ludzi zatrudnia. Inna sprawa, jakie ma praktyki przy zatrudnianiu.
Jak to powiedziałam w wywiadzie dla «Foglio», nie miałoby to dla mnie znaczenia, nawet gdyby komórki macierzyste posłużyły do uleczenia mojego raka, a nawet wszystkich moich raków. Bóg wie, że kocham żyć, że chciałabym żyć tak długo, jak to tylko możliwe. Jestem zakochana w życiu. Ale gdyby dla uleczenia moich nowotworów wstrzyknięto mi komórki nienarodzonego dziecka, poczułabym się kanibalem. Medeą zabijającą własnych synów. («Ty zmoro nienawistna, ty z stworzeń najkrwawsze./Dla bogów i dla ludzi przewstrętne! Swe własne/Zabiłaś oto dzieci i możesz na jasne/Spoglądać jeszcze światło, patrzeć na tę ziemię» – mówi jej Eurypides ustami Jazona)
Niech więc nie dziwią się młodzi, złaknieni sprawiedliwości antykomuniści, którzy dziś chcą potępić cały PRL, że zbuntuje się przeciw nim ogromna rzesza ludzi, którzy przepracowali w PRL – u kilkadziesiąt lat, a nie dane jest im faryzejskie poczucie czystości czy choćby amnezja.