- Artykuł osiemset trzydziesty piąty kodeksu cywilnego?
- Depozyt? Nie. Potrzebuję większego kalibru.
- To może... - zaczął i podrapał się pogłowie. - Róże na gorze, fiołki na dole... kocham cię tak, że ja pierdolę?
W Polsce trwa prywatna wojna na 1 samolot i 96 trumien. Wojna, w której słowo »patriotyzm« staje się niepotrzebnym gadżetem. Tandetnym kotylionem pasującym nawet do kominiarki i kastetu.
Jak ktoś po raz piąty zadaje mi pytanie, kiedy zacząłem jeździć, to się dziwię, bo kto jak kto, ale dziennikarze powinni to wiedzieć, skoro przychodzą na wywiad.
W ogóle powiedzieć panu muszę, że ta niechlujna pisanina czyni z naszej konstytucji coś w rodzaju kiepskiego bigosu, w który obok zgniłej szynki pakują nadgniłą słoninkę i kładą to obok nie dokiszonej kapusty; tak, że można i należy każdy paragraf i artykuł brać zupełnie osobno, nie wiążąc go z niczym innym, z żadnym innym, z żadnym innym artykułem.
Śmiem twierdzić, że nie tylko konsumpcja napojów wyskokowych, ale i wiele życiowych komplikacji wywodzi się z nadmiernego bogactwa naszej mowy.
Pewien masarz, chociaż sam gbur,
Raz, skuszony przez kalambur,
Chciał bić słonia na słoninę
"Wara - robiąc groźną minę,
Ryknie słoń - nie głupim skóry
Tracić dla literatury"
Niezrównanych mistrz breweryj,
Nasz przyjaciel menażerii,
Hipopotam przy niedzieli,
Zamiast pluskać się w kąpieli,
Woli - wierzcie lub nie wierzcie -
Iść na spacer na przedmieście,
Gdzie nie bywa nikt znajomy,
I, obchodząc rzędem domy,
Budzić stukiem je kopyta,
Wszystko to, by - gdy zapyta
Gniewny głos spoza drzwi: "Kto tam?"
Odrzec rymem: "Hipopotam"
Pieniężne świnie kapitalistycznej demokracji… Pieniądze zrobiły z nas niewolników… Pieniądze są przekleństwem ludzkości. Duszą ziarno wszystkiego, co wielkie i dobre. Każdy grosz jest lepki od potu i krwi.
Bardziej denerwuje mnie przegrywanie w innych grach niż szachy. Zawsze się denerwuję, kiedy przegrywam w Monopoly.