W statucie naszego związku napisaliśmy, że nawiązujemy do najbardziej postępowych tradycji polskiego ruchu młodzieżowego. To stwierdzenie zobowiązuje. Najbardziej postępowe oznacza przecież organizacje młodzieżowe związane z ruchem robotniczym, a przede wszystkim jego najkonsekwentniejszym nurtem, z partią komunistyczną. Tak więc w naszej ocenie przeszłości harcerskiej obowiązuje nas przede wszystkim punkt widzenia PKK i KZMP.
W PCK powiedzieli mi, że to nie ja wymyśliłem zupy, tylko oni. Odpowiedziałem, że zupy wymyślił człowiek, kiedy tylko zrobił garnek. Byle garnek i już jest zupa. A skoro już wymyślił zupę, to zaczął się nią dzielić. I to jest jeden z najstarszych wynalazków ludzkości. Natomiast ja nadałem tej akcji rangę.
Umiejętność wybaczania to sposób życia. Nie uważam, że akt wybaczania musi być poprzedzony upokorzeniem się winnego.
Sens naszemu życiu nadajemy sami. Nie ulega wątpliwości, że człowiek stale jest narażony na cierpienie. Trzeba nadawać sens cierpieniu, bo ono samo w sobie nie posiada sensu. Jeśli panujemy nad swoim życiem, kształtujemy je, to nadajemy cierpieniu sens.
Rzeczywiście, różni ludzie stawiają nam zarzut: wspieracie władzę zamiast jeszcze trochę poczekać i dodusić komunistów. Tyle że nie mówią, ile czasu trzeba by jeszcze czekać... Załóżmy nawet, że byłoby to możliwe. Przyjmijmy także, choć nie wiadomo kto mógłby obiecać coś takiego, że nie polałaby się krew. Rzecz w tym, że kilkadziesiąt rewolucji już się na świecie odbyło i żadna nie zmieniła go na lepsze.(...) Nie przeczę, że może się okazać, że nie ma innej drogi niż przewrót. Ale jest szansa, by go uniknąć. Naszym obowiązkiem jest próbować pokojowego przejścia od systemu totalitarnego do demokracji parlamentarnej, od gospodarki komunistycznej do gospodarki samodzielnych producentów i zróżnicowanej własności, od społeczeństwa pogrążonego w bierności i rozczarowaniu do społeczeństwa zorganizowanego i decydującego o swoim losie.
Robotnicy wielkoprzemysłowi, którzy uważali się za główną siłę „S”, byli na ogół dumni ze swoich zakładów, praca w nich była źródłem przywilejów i prestiżu. Teraz dowiadywali się, że te zakłady są kulą u nogi gospodarki i na dodatek nie mają do nich żadnego prawa.
Razem z Goździkiem zaczęliśmy burzyć ten spokój, organizując wiece. Powtarzaliśmy: „Nie bójcie się wrogów, mogą was tylko zabić. Nie bójcie się przyjaciół, mogą was tylko zdradzić. Ale bójcie się ludzi obojętnych, bo za ich milczącą zgodą dzieje się zbrodnia, krzywda, zło.”
Po to żyjemy, żeby wyróżniać ludzi i o nich pamiętać; żeby kochać tego jednego jedynego – wszystkie inne chimery są naprawdę nic nie warte, jeśli dla nich gubimy tego Franka, Józka, Elę.
Po 1956 roku nastąpiła eksplozja symbolicznego świętowania polskości, świętowania tradycji. Pamiętam 1 sierpnia 1957 roku: pełno ludzi – może byłych powstańców – w panterkach, furażerkach i beretach, z biało – czerwonymi opaskami na rękawach, tłumy na Powązkach, na mieście nastrój jakby miało znowu wybuchnąć nowe powstanie. Mnie się zdawało, że była to szopka, maskarada. Byłem ślepy i głuchy.
Niech więc nie dziwią się młodzi, złaknieni sprawiedliwości antykomuniści, którzy dziś chcą potępić cały PRL, że zbuntuje się przeciw nim ogromna rzesza ludzi, którzy przepracowali w PRL – u kilkadziesiąt lat, a nie dane jest im faryzejskie poczucie czystości czy choćby amnezja.
Lwów był miastem Polaków, Żydów, Ukraińców, miastem ostrych antagonizmów. Ja wyrosłem w kulcie Orląt, wyśpiewywałem bronią Lwowa polskie dzieci, znosząc rany, śmierć i ból, ale fascynowała mnie inność, obcość. Kiedy przechodziłem koło szkoły ukraińskiej, coś mnie do niej ciągnęło.
Jestem wychowawcą i cała sztuka polega na tym, żeby tak mówić do młodzieży, żeby grupa miała poczucie, że mówię do wszystkich, a zarazem każdego widzę i do każdego mówię.
Jednak proszę spróbować mnie zrozumieć: w garniturze czułbym się jak pajac... Przy okazji wyborów prezydenckich na siłę wduszono mnie w garnitur i krawat... Garnitury z tego okresu dawno już porozdawałem.
Jako pierwszy nawiązałem kontakt z zachodnimi agencjami, które uznały mnie za źródło absolutnie wiarygodne. Dlatego ludzie zamykani na ulicy wołali: „Nazywam się X. Aresztują mnie. Dzwońcie pod numer 39–39–64!” Latem 1980 r. mój dom zamienił się w strajkowe biuro informacyjne (...).
Człowiek, który dorasta, powinien buntować się przeciw zastanemu porządkowi świata. Bowiem zawsze ten porządek sprzeniewierza się ideałom, w których wychowuje się dzieci. Alternatywą każdego młodzieńczego buntu jest przystosowanie, a więc posłuszeństwo i naśladownictwo, a przecież każdy człowiek, a zwłaszcza młody, chce być podmiotem swojego życia.