– Kto raz się skurwił, kurwą pozostanie – orzekł.
Kordian uśmiechnął się w duchu, ale nie odpowiedział.
– Nie sądzisz?
– Sądzę, że większość ludzi jest prostytutkami – odparł Oryński. – Tylko niektórzy nie usłyszeli jeszcze odpowiedniej ceny.
– Polemizowałbym.
Byłbym ostrożny w wygłaszaniu twierdzeń, że coś pozostanie zawsze poza zasięgiem matematyki. Matematyka jest w stanie przyswoić pojęcia, które w tej chwili wydają się nie mieć z nią żadnego związku.
Póki filozofia, która wywyższa jedną rasę, a inną poniża, nie zostanie ostatecznie i permanentnie skompromitowana i porzucona, póki nie będzie już obywateli pierwszej czy drugiej kategorii jakiejkolwiek narodowości, kiedy kolor skóry człowieka nie będzie miał większego znaczenia niźli kolor jego oczu i kiedy podstawowe prawa człowieka będą jednakowo gwarantowane dla wszystkich bez względu na rasę; dopóki ten dzień nie nastąpi, marzenie o światowym pokoju i światowym poczuciu obywatelstwa oraz o rządach światowej moralności nie pozostanie niczym więcej jak krótkotrwałą ułudą, tropioną, ale nigdy nie osiągniętą.
[...] Polska pozostanie stabilnym, dobrze zarządzanym państwem. Widać, że rynki mają do naszego kraju, naszej gospodarki i instytucji państwowych duże zaufanie. Prowadzona przez ostatnie osiem lat polityka, sposób reakcji na przychodzące z zewnątrz kryzysy są oceniane jako wręcz wzorcowe. Wyniki polskiej gospodarki są tu niezaprzeczalnym argumentem.
Nie przypuszczam, aby w najbliższej przyszłości filozofia i rozum stały się wyłącznymi przewodnikami człowieka, ale dla wybranych pozostanie ona najpiękniejszym sanktuarium.
Garnizon i ludność stolicy wypełniły powinność żołnierską ponad granice ludzkiej wytrzymałości i męstwa. Pozostanie [walka Warszawy] ona na zawsze powodem niepospolitych sił moralnych Narodu Polskiego i jego nieugiętej woli niepodległego istnienia.
Z tym nazwiskiem w Warszawie był problem. Znanych Henryków Chmielewskich było w stolicy dwóch. Ja i starszy ode mnie o 15 lat dziennikarz i karykaturzysta, który dla prasy podziemnej rysował pod pseudonimem YES. Ciągle nas mylono. [...] Miarka się przebrała, kiedy jego pieniądze poczta przysłała do mnie. Wtedy ustaliliśmy, że on pozostanie Henrykiem Chmielewskim, a ja będę Papciem Chmielem.
Muszę znaleźć sposób na pozostanie pozytywnym, ponieważ te dni są dla mnie naprawdę nużące, kiedy zwisam z boku budynku, walcząc albo stękając.
Dla mnie zawsze pozostanie mężem stanu. To człowiek dwóch decyzji. Jedna to wprowadzenie stanu wojennego. Druga to Okrągły Stół. Pięknie zaczął i pięknie skończył.