– Mój pachołek pytał o konkrety – ucięła Chyłka.
– Pachołek? – jęknął Kordian.
Joanna posłała mu krótki, nie do końca wiarygodny uśmiech, a potem nachyliła się do jego ucha.
– Kochany pachołek – rzuciła. – Lepiej?
– Trochę.
- Widzę tylko tyle, że wreszcie poznałam człowieka, przez którego Bóg wyposażył rodzaj ludzki w środkowy palec.
– Kto raz się skurwił, kurwą pozostanie – orzekł.
Kordian uśmiechnął się w duchu, ale nie odpowiedział.
– Nie sądzisz?
– Sądzę, że większość ludzi jest prostytutkami – odparł Oryński. – Tylko niektórzy nie usłyszeli jeszcze odpowiedniej ceny.
– Polemizowałbym.
– Ale to ty cały czas prosisz mnie o pomoc. Może zastanowisz się, dlaczego tak jest?
– Bo jesteś frajer pompka, Szczerbaty.
Każdy sędzia ma obowiązek zachowywać się i orzekać tak, żeby nie uchybiać godności urzędu i nie naruszać ogólnego przekonania co do jego bezstronności.
Noż kurwa, fanfary. Dzwoń do George,a Martina, trzeba mu powiedzieć, że jest tu ktoś, kto umie kończyć historię.
- Co robisz? - spytał Kordian.
- Sprawdzam twoją poranną zdolność od zaspokojenia wierzytelności, którą właśnie uznałam za wymagalną - odparła, kładąc się na nim.
Rzecz w tym, że nawet kiedy sprawa wydaje się oczywista, czasem taka nie jest. Pozory są od tego, żeby mylić.
Bo nagle otaczająca nas rzeczywistość ma w głowie cyrk, a w dupie karuzelę.
Bo jeśli masz problem, na który pożytkujesz czas i energię, to w istocie masz dwa problemy.
Joanna otworzyła oczy i spojrzała na zaspanego Zordona, stojącego w progu sypialni.
– Zastanawiam się.
– Nad czym?
– Nad tym, czy plecy bolą mnie bez powodu, czy od dźwigania tego związku – odparła Chyłka, poprawiając się na fotelu.
Wydaje mi się, że poruszamy się raczej w mroku prawa niż jego świetle. I to tak głębokim, że nie potrafimy dostrzec drugiego człowieka.
- Nie wierz we wszystko, co widzisz w internecie - poradziła mu Chyłka. - Minęły już czasy, kiedy najmniej wiarygodna była tam prognoza pogody.
- Halo? -rozległ się głos Olgierda Paderborna.
Joanna lekko nachyliła się do mikrofonu.
- Hola, diga, aló, bueno, Quebonafide, Padre – powitała prokuratora. - Co tam słychać w małym świecie?
W takim razie odpalaj napęd nadświetlny w tym swoim wehikule i wywalaj w podprzestrzeń.
- Dzwonisz do klientki? spytał Kordian, przysiadując na skraju biurka.
- Do Padera.
- Po co?
- Bo za tą podłą kreaturą też się stęskniłam.
Oryński uśmiechnął się i pokręcił głową. Właściwie mógł nawet w to uwierzyć, bo Joannie najwyraźniej brakowało wszystkiego, co wiązało się z jej prawniczym żywotem.
Joanna:
(... ) - Nigdy nie wprowadzą tak bzdurnych przepisów prawa drogowego jak te w Estonii. Słyszałeś, co tam grozi za przekroczenie prędkości?
(...) - Trzeba odstać karne minuty na poboczu.
- przepraszam, ale kim pani jest?
- Wybitną jednostką, którą będą pamiętać przyszłe pokolenia - odparła, zbliżając się do ciała. - w przeciwieństwie do pana. O panu ludzie zapomną tak jak o uczestnikach Big Brothera od drugiej edycji wzwyż.
Mogą sobie robić, co chcą. Jedyne, czego się boję, to otworzyć lodówkę po tym, jak Zordon robi zakupy.