Tybetańska kultura, oparta na buddyjskich zasadach współczucia i niestosowania przemocy, służy nie tylko Tybetańczykom, ale i całemu światu, w tym Chińczykom. Nadziei na przyszłość nie powinniśmy upatrywać więc li tylko w rozwoju materialnym – Tybetańczycy i w kraju, i poza jego granicami winni jednocześnie zdobywać nowoczesne wykształcenie oraz kultywować tradycyjne wartości, a ludzie młodzi, jak najliczniej, stawać się profesjonalistami i ekspertami w różnych dziedzinach.
Oddalamy się od Kraju z każdym miesiącem, z każdyym rokiem. Z Emigracji stajemy się polonią - organizmem o własnym krwiobiegu, o własnych sprawach, ambicjach, planach.
Gdy zdarzy się, że ktoś do nas przyjdzie stamtąd - jak ostatnio Czesław Miłosz - mamy możność wymierzyć ów tragizm naszego oddalenia od autentycznego losu Polski.
Wszystko wskazuje na to, że cywilizacja europejska doszła do stadium, w którym wiekowe ramy naszego bytowania stają się anachronizmem. Skala norm geopolitycznych sprzed 35 lat - jest całkowicie zdewaluowana. Suwerenność państw, które tworzyły przez stulecia koncert europejski - jest dziś pojęciem nierealnym. Rozwój techniki produkcji i komunikacji wytworzył zagadnienia ekonomiczne, które są nie do rozwiązania wśród państw poodgradzanych zasiekami zakazów datujących się z epoki ideału samowystarczalności.
Mieszkańcy zachodniej Europy składają się dziś w bardzo znacznym procencie z ludzi, których epoka umarła przed nimi. Wielu zachodnich Europejczyków to duchowi "dispiaced persons" - emigranci ze stulecia, które prysło z pierwszym wybuchem atomowym.
Ruchem, który miał szansę dziejową przetworzenia się w europejski ruch międzynarodowy - był socjalizm. Nie pomniejszając olbrzymich zasług i osiągnięć europejskiego socjalizmu trzeba powiedzieć, że jako ruch międzynarodowy czy tylko między-europejski - zawiódł. [...] Zwyciężył nacjonalizm - lojalność pierwsza i najbliższa.
Wielcy pan-amerykanie, potężni kapitanowie finansów i przemysłów patrzą na Europę inaczej niż irlandzki emigrant z opowiadania O'Faolain'a. Mając za swymi plecami sfederalizowany, jedno-języczny, najbogatszy kontynent świata patrzą niecierpliwie na szachownicę państw zachodnio-europejskich wikłających się we własnej nędzy i niewypłacalności. Program wydaje im się jasny: zjednoczyć.
Wszystkich nas, Europejczyków, cechuje "europo-centryzm". Nawykiem, na który złożyły się wieki, rozpatrujemy wszystkie sprawy tego świata pod kątem widzenia Europy. Mówiąc - "cywilizacja", mamy na myśli cywilizację europejską, mówiąc - "nauka" mamy na myśli naukę europejską, mówiąc - "sztuka" mamy na myśli Correggio czy Renoir'a.
Kultura jidysz jest nie mniej polska niż żydowska. Polska bez Żydów jest nie do pomyślenia. Polska potrzebuje Żydów i Żydzi potrzebują Polski.
Lepiej, by państwo nie próbowało silniej sterować wolnym rynkiem. Jest odpowiedzialne za tworzenie pewnych rozwiązań - prawnych, finansowych, infrastrukturalnych, udostępniania wszystkim graczom rynkowym na równych zasadach ułożonych rur, kabli, torów itp. Tam chciałbym widzieć silne państwo.
Powiem państwu wprost: uważam PiS za współczesną wersję narodowego socjalizmu. I zdaję sobie sprawę, jak to brzmi. Ale gdyby NSDAP odciąć od tej części programu, która dotyczyła eksterminacji Żydów, planów pozyskania przestrzeni życiowej dla Niemców i ograniczyć do warstwy socjalnej, prawnej, postulatów budowania silnego państwa, ograniczania praw obywatelskich, wówczas jej program będzie bardzo podobny do programu Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy czytałem przemówienie Hitlera do prawników niemieckich, chyba z 1936 roku, natknąłem się na następujące zdanie: „Mnie nie interesuje prawo, mnie interesuje sprawiedliwość”. Gdyby powiedział to Kaczyński, całe PiS by klaskało. Szanuję ich elektorat, ale jestem zdania, że taka retoryka może doprowadzić do bardzo poważnego konfliktu. O ile PO powinna być przez SLD traktowana jako normalny, demokratyczny konkurent do władzy, o tyle PiS musi być traktowane jako wróg. Także dlatego, że jest to partia antysystemowa. Istotą jej programu jest negacja ostatnich 20 lat polskich przemian. PiS chce wrócić do roku 1990 i zbudować wszystko od nowa – tym razem na swoich warunkach. Pozostaje tylko się cieszyć, że od 2004 roku jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Jej mechanizmy, procedury, prawa obywatelskie – to wszystko jest kotwicą, która nie pozwoli Polsce zejść z drogi, którą od 20 lat podąża.
Powiedziałbym, że Chrześcijaństwo to religia oparta na wierze, Buddyzm natomiast opiera się na doświadczeniu, oraz to, że istnieje różnica pomiędzy rajem a czystym i przejrzystym stanem naszego umysłu.