[...] ten jest największy, kto zdoła być najsamotniejszym, najskrytszym, najodrębniejszym, człowiekiem poza dobrem i złem, panem swych cnót, przebogaczem woli; na tem właśnie polega wielkość, iż umie się być zarówno złożonym jak całym, zarówno przestronnym jak pełnym.
Putina w ogóle nie obchodzą straty w ludziach. Rosja zawsze traciła więcej we wszystkich wojnach niż wszyscy inni uczestnicy. A im więcej Rosja traci w wojnie, tym bardziej majestatyczny staje się zarówno udział, jak i przypuszczalnie zwycięstwo. Twierdzenia sowieckich historyków, że Związek Radziecki wniósł największy wkład w zwycięstwo nad nazistowskimi Niemcami, opierały się na fakcie, że ZSRR stracił w tej wojnie najwięcej ludzi. Tak więc im więcej Putin traci w wojnie na Ukrainie, tym bardziej znacząca staje się ona i przyszłe relacje z niej pisane przez historyków.
Każda prawda jest cenna, bo daje człowiekowi, który zdoła ją pojąć i odczuć, pogodne i niczym nie zmącone chwile najczystszej rozkoszy.
Kobiecość to największy narkotyk. Uwielbiam towarzystwo kobiet, ich wrażliwość.
Kto nie wierzy w diabła, nie wierzy w Ewangelię.
Kim /Kardashian/ jest bardzo inspirująca i ma największy zapał. Jest taka oddana, jest taka mądra, jest taką świetną bizneswoman i zawsze coś robi i wymyśla nowe pomysły. Zainspirowała mnie do dużej etyki pracy.
Za największy sukces „Kultury” uważam to, że po raz pierwszy intelektualiści i opozycjoniści rosyjscy zaakceptowali koncepcję niezależnej Ukrainy. (...) Od Sołżenicyna do Sacharowa zaszła ogromna ewolucja.
Pedagogiem, któremu zawdzięczam wszystko począwszy od wiedzy podstawowej poprzez wiarę w to, że poezja może być użyteczna, a skończywszy na opiece praktycznej w pierwszych latach pobytu na scenie w teatrze katowickim, był – Władysław Woźnik. W moim pojęciu największy ze wszystkich znawca sztuki teatru, jakich spotkałem w życiu. (…) Okres katowicki 1949–1956 – wspomina dalej – to była podstawowa szkoła aktorska w konfrontacji z widzem najlepszym i najbogatszym, bo graliśmy dla robotników i młodej inteligencji (tej najbujniejszej, która rozkwitła po wojnie), mieliśmy straszliwy objazd – około 150 tysięcy kilometrów autobusem, w tym 40 miejscowości Śląska, które odwiedzaliśmy stale.
Najbardziej boję się ludzi małych, niezdolnych, nieutalentowanych. (...) Sądzę, że każdy może znaleźć swoje miejsce, że może się spełnić w swoim życiu. Otóż najbardziej boję się tych, którzy nie mając predestynacji, zajmują stanowiska, do których nie są powołani. Bo w tych ludziach małych rodzi się właśnie nikczemność, rodzi się największy obszar nikczemności.
To oni właśnie czyhają na nas, są podejrzliwi, posądzają nas bez przerwy o coś. Mówiąc już "Dzień dobry", nie wierzą w to dobre życzenie. Patrzą na nas, przypisując nam wszystkie możliwe machinacje, prócz tego, że jesteśmy uczciwi i że nic złego nie mamy na myśli, ponieważ sami są w fałszywej sytuacji.
Nie komuniści się bali, ale konkurencja. Że żadnej ich książki ludzie już nie kupią, gdy moja wyjdzie. Cztery lata leżała zaaresztowana w Komitecie Centralnym, to był skutek. Komunistów gówno obchodziły narządy płciowe. Ich obchodziło to, że pan Kozakiewicz powiedział, że książka nie może wyjść, a drugi seksuolog, pan Imieliński, to potwierdził. Gdy książka wreszcie trafiła do cenzury, czepiali się, że zdjęcia pozycji są za duże, a były wielkości pocztówki. Zmniejszaliśmy, aż się zrobiły maleńkie jak znaczek pocztowy. Co im zrobiłam mniejszy, to miał być jeszcze mniejszy. I tak na okrągło. W końcu jak już był taki mały, że nie było wiadomo, kto baba, a kto chłop, to mówię do naszego grafika: „Panie, zrób pan chłopa czarnego, babę białą, albo odwrotnie, żeby było widać, czyje nogi, czyje ręce, bo przecież to wszystko razem jest do niczego”. Zrobił i rzeczywiście bardzo czytelne są te rysunki. Więc potem pytali: „Ale dlaczego biała kobieta z Murzynem?” To był największy zarzut. Mózg staje.