Tak nad brzegiem przepaści ostatni wysiłek częstokroć o ocaleniu stanowi.
To są ostatnie godziny naszych pięciu minut.
Problem teatru polega na tym, że zmarnował ostatnie kilkanaście lat na pokazywanie tego, co się w życiu i miłości nie udaje. Próbuję zająć się tym, co ma sens.
A skąd pani wie, z którą partią sympatyzuję? Ostatni raz byłem w partii chyba w 1992 r. Ale to ciekawa wymiana zdań. Narodowy Bank Polski jest z dala od jakiejkolwiek polityki. To było jakieś inne życie. Byłem młodszy od pani. Ja nigdy nie patrzę, kto skąd przychodzi, jakie ma poglądy itd. Jeśli jest dobry, lojalny, to go cenię.
[...] Polska pozostanie stabilnym, dobrze zarządzanym państwem. Widać, że rynki mają do naszego kraju, naszej gospodarki i instytucji państwowych duże zaufanie. Prowadzona przez ostatnie osiem lat polityka, sposób reakcji na przychodzące z zewnątrz kryzysy są oceniane jako wręcz wzorcowe. Wyniki polskiej gospodarki są tu niezaprzeczalnym argumentem.
Udaję się w poszukiwaniu wielkiego być może. Spuście kurtynę, farsa skończona.
Zmarnowaliśmy bardzo dobry okres 2005–07, gdy można było stosunkowo łatwo reformować finanse publiczne. Przez ostatnie dwa lata trwał paraliż decyzyjny wywołany wetem prezydenta. Problemy narastały, choć nie przybrały katastrofalnego rozmiaru. Jeżeli jednak na szczytach państwa utrzyma się paraliż, który utrudni podejmowanie niezbędnych działań, Polska będzie postrzegana jako kraj o rosnącym ryzyku politycznym. Bardziej uważni analitycy już się wpatrują w sondaże wyborcze i zastanawiają, czy po wyborach będziemy mieli scenariusz politycznego paraliżu i wrogości na szczytach państwa, czy scenariusz, który stworzy szansę, choć nie gwarancję na działania, które oddalą od Polski ryzyko kryzysu.
W celu obalenia burżuazji wystarczy wysiłek jednego kraju, świadczy o tym także historia naszej rewolucji. W celu ostatecznego zwycięstwa socjalizmu, w celu zorganizowania produkcji socjalistycznej, wysiłki jednego kraju, zwłaszcza tak bardzo chłopskiego jak nasz, są niewystarczające – w tym celu niezbędne są wysiłki proletariuszy kilku przodujących krajów.
Wiem, że przychodzisz mnie zabić. Strzelaj, masz tylko zabić człowieka.
Bond to dla mnie rzecz święta. Wychowałem się na tych filmach i dla mnie ciągle pełne są one niesamowitej magii. Gdybym zobaczył, jak to wygląda od kuchni, magia zniknęłaby bezpowrotnie. Dlatego masz moje słowo: owszem, kupię bilet na każdy następny film z agentem 007, choćby i za ostatnie pieniądze, ale sam nigdy w życiu go nie zagram.