- Danuśka! - rzekł - widziszże ty mnie i rozumiesz?
A ona odrzekła głosem pokornej prośby:
- Pić!...Wody!
- Jezu miłosierny!
I wyskoczył z izby. Przed drzwiami potrącił starego Maćka, który szedł właśnie zobaczyć, jak tam jest - i rzuciwszy mu jedno słowo: "Wody!" - przebiegł pędem ku strumieniowi, płynącemu w pobliżu wśród gęstwy i mchów leśnych.
Jeżeli nie rozumiesz wolności od punktu odniesienia, przypominasz ślepca podziwiającego krajobraz. Tak nie pojmiesz prawdy.
Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość.
Ja się w wieku 40 lat, rozumiesz, dorobię tyle kasy, że będę leżeć z du*ą na wierzchu i będę miała to gdzieś.
Nie no, nie chodzę do spowiedzi, bo zrobiłam kiedyś test, rozumiesz, temu panu w konfesjonale – i przychodziłam co pięć minut ja i mówiłam ciągle coś innego, a on mi zawsze dawał mi tą samą pokutę, rozumiesz? Gościu po prostu mnie tak zdenerwował, że się w pale nie mieści, później poszłam i mówię, że chce popełnić samobójstwo, bo mam problemy, a on: „Aaa... to takie tam ekscesy w ogóle wieku młodzieńczego”. Dlatego nie chodzę, a poza tym w tym konfesjonale zawsze śmierdzi alkoholem. A my się alkoholem brzydzimy, wiadomo!
– Dzień dobry – powiedział Bilbo i powiedział to z całym przekonaniem, bo słońce świeciło, a trawa zieleniła się pięknie. Gandalf jednak spojrzał na niego spod bujnych, krzaczastych brwi, które sterczały aż poza szerokie rondo kapelusza.
– Co chcesz przez to powiedzieć? – spytał. – Czy życzysz mi dobrego dnia, czy oznajmiasz, że dzień jest dobry, niezależnie od tego, co ja o nim myślę; czy sam dobrze się tego ranka czujesz, czy może uważasz, że dzisiaj należy być dobrym?
– Wszystko naraz – rzekł Bilbo. – A na dodatek, że w taki piękny dzień dobrze jest wypalić fajkę na świeżym powietrzu.
Jeżeli masz świadomość wilkości piłki do golfa, kiedy przeczytasz książkę, twoje zrozumienie też jest wielkości piłki do golfa. [...] Jeżeli powiększysz świadomość, wtedy czytając książkę, więcej rozumiesz.
Siedziałem w Moskwie i czekałem na akredytację dziennikarską, gdy powiedzieli mi, że ktoś taki zapiernicza ze Wschodu na Zachód do Moskwy, aby w stolicy, na Placu Czerwonym, odprawić rytuał przegnania demona, który zagnieździł się na Kremlu. No to mówię sobie: „no, nie – takiego człowieka muszę poznać”. Na piechotę szedł z Jakucji do Moskwy, rozumiesz?! No to wyszedłem mu naprzeciw, a gdy spotkaliśmy się na drodze, zwyczajnie podszedłem i powiedziałem – „Aleksandrze, czy mogę iść z Tobą?” „Zasuwaj. Tu każdy może, jesteśmy tu oazą wolności”
Opowiem ci o punk rocku: punk rock to słowo używane przez dyletantów i, uh... i, uh... bezdusznych manipulatorów, o muzyce... która pochłania energię, ciała i serca i dusze, czas i umysły młodych mężczyzn, którzy dają jej wszystko, co mają. I to jest... to określenie oparte na pogardzie; to termin oparty na modzie, stylu, elitaryzmie, satanizmie i wszystkim tym, co zgniłe w rock'n'rollu. Nie znam Johnny'ego Rottena, ale jestem pewien, że wkłada tyle krwi i potu w to, co robi, co Zygmunt Freud. Widzisz, co dla ciebie brzmi jak wielka kupa tandetnego, starego hałasu... to w rzeczywistości... genialna muzyka geniusza... mnie. A ta muzyka jest tak potężna, że jest poza moją kontrolą. I, ach... kiedy jestem w jej szponach, nie odczuwam przyjemności ani bólu, ani fizycznego, ani emocjonalnego. Czy rozumiesz, o czym mówię? Czy kiedykolwiek czułeś się tak? Kiedy po prostu, nie mogłeś nic czuć i też nie chciałeś. Wiesz, tak? Rozumie pan, co mówię?
Powiedział mi - rzekł Mieszek - przysłowie niedźwiedzie:
Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie