Miałem do czynienia z osieroconymi rodzicami. Nie ma gorszej rzeczy na świecie niż być osieroconym przez dzieci.
Rozmawiam z ludźmi i pytam w sposób nieskomplikowany. No bo głównym zadaniem reportera jest poznawanie ludzi.
Kałasznikow zdążył mi powiedzieć jedną fantastyczną rzecz o swoim wynalazku, a ja przekładam to teraz na pisanie reportaży: skomplikowaną rzecz łatwo wymyślić. Geniusz polega na tym, żeby wymyślić się coś bardzo prostego.
Wielki materiał reporterski przywiozłem z Syberii. Pisałem o tamtejszych szamanach, o szamanizmie w ogóle. Moim cudownym bohaterem okazał się szaman Aleksander Gabyszew. Pokochałem go. Do tej pory noszę na ręku sznurek, który urwał ze swojego ręcznika na pożegnanie i mi podarował.
Siedziałem w Moskwie i czekałem na akredytację dziennikarską, gdy powiedzieli mi, że ktoś taki zapiernicza ze Wschodu na Zachód do Moskwy, aby w stolicy, na Placu Czerwonym, odprawić rytuał przegnania demona, który zagnieździł się na Kremlu. No to mówię sobie: „no, nie – takiego człowieka muszę poznać”. Na piechotę szedł z Jakucji do Moskwy, rozumiesz?! No to wyszedłem mu naprzeciw, a gdy spotkaliśmy się na drodze, zwyczajnie podszedłem i powiedziałem – „Aleksandrze, czy mogę iść z Tobą?” „Zasuwaj. Tu każdy może, jesteśmy tu oazą wolności”
Człowiek, który żył w carskich czasach, w naszych by nie dał rady. Trzeba być nachalnym, bezwzględnym, chamskim, podejrzliwym i podstępnym.
- W Rosji ludzie dzicy, bardzo agresywni. Jak w głuszy samochód nawali, a noc idzie, od razu w głąb lasu. Tam stawiać namiot.
- Zima za pasem.
- Do lasu, mówię. Do wilków, nie do ludzi.
Szczęście to jest to, jak patrzysz na świat, a nie to, co on oferuje. Zatem wszystko zależy od okularów, przez które patrzysz na życie. Mądrość tkwi w tym, żeby umieć być szczęśliwym bez względu na okoliczności...
Żona nieobita to jak izba niewymyta.
Ta Ukraina... Tu nigdy nie będzie porządku. Wiecie, dorogoj, dlaczego ona się tak nazywa? Bo leży u kraja rosyjskiego imperium.
Wiecie co to jest mikrosekunda?
Odcinek czasu między pojawieniem się żółtego światła a klaksonem za plecami. Tak cudzoziemcy żartują z rosyjskich kierowców, którzy trąbią jak opętani.
Ta wolność, do której tak się rwaliśmy, zabija. Człowiek, który nic nie robi, żyje kosztem innych, degraduje się. Trzeba dawać, a nie tylko brać.
Szofer to Sergiej i jak to Rosjanie, uwielbia zrobić w samochodzie Taszkient. To znaczy ukrop. Tak się tu mówi, kiedy ktoś solidnie napali w piecu. Oczywiście Siergiej nie zdejmuje palta ani skórzanej czapki, spod której płyną mu strugi potu. Rosjanie bardzo rzadko rozbierają się w samochodach, jedziemy półtorej godziny.
Nie mógł nadziwić się rosyjskiej łatwości rozgrzeszania. Wystarczy, że władza daje żyć i już się ją lubi.
Jestem jedynym gościem, więc dostaję apartament prezydencki. Proszę o klucz. Mówią, że jest otwarte i nie trzeba zamykać, bo od siedmiu lat nikt tu nie kradnie. To znaczy w hotelu. Pytam, dlaczego akurat od siedmiu. Bo wtedy zbudowali ten hotel - odpowiada mój jakucki rozmówca.
Sierp i młot, młot i sierp, To jest nasz radziecki Herb. Chcesz, to siej, chcesz, to kuj. Tak czy siak dostaniesz chuj.
Są takie łazienki na świecie, na które rzucisz okiem i wiesz, że wolisz śmierdzieć. Tam nawet mycie zębów jest heroizmem.
Nieszczęściem tego kraju jest to, że tu wszystko jest umowne. Państwo umawia się z obywatelami, że nie wolno jeździć po pijaku, ale wszyscy jeżdżą. (...) Tutaj nawet się umówili, że władza, organy bezpieczeństwa ścigają przestępców. Ale nic z tych rzeczy!
Kolejny magiczny wieczór. Uwielbiam je. To dla nich jeżdżę w świat i uprawiam zawód reportera. Przepadam gadać z paputczikami, z ludźmi, z którymi jestem w drodze. Tak osobliwie, tajemniczo odkrywają wtedy swoje dusze.