- Na wojnę zawsze starcza wszystkiego, na pokój nigdy.
Już od pierwszej jazdy pociągiem z Pennsylvania Station na komisję poborową na Long Island doznałem w wojsku poczucia roztopienia się w tłumie i braku osobistego znaczenia i ku własnemu zdziwieniu powitałem je z zadowoleniem. Stałem się częścią kierowanego przez innych stada i z ulgą stwierdziłem, że wszystko zostało za mnie postanowione, że mówią mi, co mam robić i robię to samo, co cała reszta. Czułem się lekki i bardziej wolny niż w cywilu. A kiedy dobiegł końca okres wstępnej adaptacji, miałem więcej wolnego czasu i poczucie większej swobody.
- Zanim się zorientujesz, ty cholerny durniu - warknął kiedyś gniewnie w czule złym nastroju - będziesz tak samo stary, jak ja teraz, i nie będziesz miał kompletnie nic.
- Doświadczenia, które zebrałem jako student, a potem przez pewien czas jako nauczyciel akademicki - brnął dalej, płaszcząc się jak tylko mógł, Noodles - wskazują, że ludzie robią na ogół to, co lubią. Osoba, która interesuje się sportem, golfem i przyjęciami, będzie spędzała czas na zawodach sportowych, grze w golfa i przyjęciach. Bardzo trudno jest zainteresować się w późniejszym wieku przedmiotami takimi jak filozofia, historia i ekonomia, jeśli kogoś nie pociągały one wcześniej.
Przenosząc się z miejsca na miejsce, za każdym razem uświadamiał sobie ze zniechęceniem, że nie ma ochoty trwonić dalej życia, angażując swoją inteligencję, pomysłowość i dobrą prezencję w promowanie produktów, których sam nie używał, oraz publikacji, których nie czytał. Z drugiej strony nie przychodził mu na myśl żaden produkt ani sprawa, w którą chciałby się zaangażować i która przyniosłaby mu wystarczające dochody, aby mógł kupować rzeczy, które przywykł sprawiać sobie, swojej żonie i dzieciom. Dylemat nie był zbyt skomplikowany. Nie wymagał racjonalizacji.
Yossarian pracował, bo musiał.
Ale ja od początku bałem się, że faceci z dużych firm naftowych mogą nie potraktować mnie poważnie, kiedy się do nich zwrócę. Zwróciłem się do nich i nie potraktowali mnie poważnie. Gdy się spotkaliśmy, nie byłem sobą. Miałem na sobie trzyczęściowy garnitur i zupełnie inną osobowość, czułem bowiem, że moja własna może nie przypaść im do gustu. Nie przypadła im do gustu i ta druga. Znalazłem się poza swoją sferą i uświadomiłem to sobie natychmiast, próbując dostać się do tej, do której należeli oni. Istniały pewne granice, a ja domyślałem się od samego początku, że moich nie wyznacza niebo.
Podobnie jak wielu przedstawicieli jego pokolenia, wychowano go w praktycznym przeświadczeniu, że najlepszą robotą, jaką można wykonywać, jest ta, którą można znaleźć.
Sammy czytał gazety. Lubił kolorowych i twierdził, że powinni mieć prawo głosu na Południu i w ogóle móc mieszkać, gdzie im się żywnie podoba. Nie obchodziło mnie, gdzie mieszkają, dopóki nie mieszkali obok mnie. Nigdy nie lubiłem naprawdę nikogo, kogo nie znałem osobiście. Lubiliśmy przez jakiś czas Roosevelta, kiedy został prezydentem, ale głównie dlatego, że nie był Herbertem Hooverem, ojcem Couglanem z Detroit, żadnym innym republikaninem, względnie którymś z tych zapyziałych antysemitów z Południa albo Środkowego Zachodu. Nie ufaliśmy mu jednak i nie wierzyliśmy w to, co mówił. Nie ufaliśmy bankom, nie wierzyliśmy w bankowe wyciągi i kiedy tylko się dało, załatwialiśmy nasze interesy gotówką. Nie lubiliśmy Niemców jeszcze przed nastaniem Adolfa Hitlera. A spośród Niemców najmniej szans w naszym domu mieli niemieccy Żydzi. I to nawet po objęciu władzy przez Hitlera.
Facet nie miał żadnego sposobu, żeby wyrazić targające nim uczucia, z wyjątkiem kiwania lub kręcenia głową w odpowiedzi na uporczywe pytania, zadawane mu przez żonę, która nie miała żadnego praktycznego sposobu, aby przekazać dalej to, co jej komunikował. Groziło mu więcej niebezpieczeństw i cierpiał więcej niewygód, niż Yossarian mógł zliczyć na palcach obu rąk. Zabrakło mu palców za pierwszym razem, kiedy je liczył, i nie próbował robić tego ponownie. Nie wyrosły mu żadne nowe. W jego sąsiedztwie trwało na ogół takie zgiełkliwe zamieszanie, że nie miał prawie czasu, żeby pomyśleć o sobie. Zamartwiał się Belgiem bardziej, niż tego chciał. Wpadał w stres i wiedział, że stres nie jest zdrowy. Ludzie w stresie dostawali raka. Martwiąc się swoim stresem wpadał w jeszcze większy stres i zaczynało mu się również robić żal samego siebie.
- Jesteś jedynym członkiem rodziny, z którym naprawdę mogę pogadać, ale nie chcesz mnie słuchać. Cała reszta dobrze o tym wie, nawet twoja matka, która zawsze upomina się o wyższe alimenty. Pieniądze są ważne, ważniejsze niż cokolwiek innego. Podsunąć ci dobry pomysł? Zatrudnij się zaraz w firmie, która ma dobry program emerytalny i dobry program opieki medycznej, w jakiejkolwiek firmie i na jakimkolwiek etacie, niezależnie od tego, jak bardzo ci się tam nie podoba, i pozostać tam, aż będziesz zbyt stary, żeby ciągnąć to dalej. To jedyny sposób na życie: przygotować się do umierania.
- Rany, tato, ty naprawdę w to wierzysz?
- Nie, nie wierzę, chociaż to chyba prawda. Ale ludzie nie są w stanie przeżyć na zasiłku, a ty nie masz nawet tego. Nawet biedna Melissa jest w lepszej sytuacji.
Ja też tego nie wiem - odparł Yossarian. - Ale jeśli uda ci się opóźnić decyzję, co zrobić ze swoim życiem, aż do chwili, kiedy staniesz się dość stary, żeby przejść na emeryturę, wtedy nigdy nie będziesz musiał jej podejmować.
Nudząc się w szpitalu, Yossarian zabawiał się tego rodzaju wzniosłymi refleksjami, w podobny sposób, jak skłonny do marzeń na jawie młodzieniec bawi się genitaliami.
Kutas w Białym Domu? I to nie po raz pierwszy. Rozbił się kolejny tankowiec. Dawało o sobie znać promieniowanie. Były śmieci, pestycydy, zanieczyszczenia toksyczne i wolna inicjatywa. Przeciwnicy aborcji chcieli wprowadzić karę śmierci dla wszystkich, którzy występowali przeciwko życiu. W rządzie pełno było miernot, nie mówiąc o prywacie. Doszło do problemów w Izraelu. To nie były urojenia. Wcale sobie tego wszystkiego nie wymyślił. Wkrótce można będzie klonować ludzkie embriony — na sprzedaż, dla rozrywki i jako części zamienne. Ludzie zarabiali miliony, nie wytwarzając niczego konkretnego z wyjątkiem zmiany tytułu własności. Skończyła się zimna wojna, ale na ziemi nadal nie zapanował pokój. Wszystko pozbawione było sensu i czegokolwiek innego. Ludzie robili różne rzeczy, nie wiedząc, po co je robią, i dopiero potem starali się tego dowiedzieć.
Przeszłość nie ma wartości, jeśli teraźniejszość nie jest równie dobra jak ona.
Yossarian kochał się w pokojówce w cytrynowych majtkach, ponieważ była chyba jedyna kobietą, z którą mógł się kochać nie ryzykując, że się w niej zakocha.
- Łatwo jest wygrać każdy spór będąc nihilistą - powtarzał - ponieważ tak wielu ludzi, którzy powinni mieć więcej oleju w głowie, opowiada się absurdalnie po którejś ze stron.
Przed wybuchem wojny studiowałem na uniwersytecie.
- I nie wrócił tam Pan?
- Wydawało się to bezcelowe - stwierdził Pan Simpson. - Takie niedzisiejsze (...)
Kapitan pokiwał ze współczuciem głową.
- Poza tym snucie planów jest nonsensowne. - podjął z nagłą goryczą pan Simpson. -
Jesteśmy we władzy czegoś wielkiego. Coś porywa Nas do tańca, każe kuśtykać do taktu, a my możemy co najwyżej pokręcić trochę biodrami. Wpadam we wściekłość, widząc ,jak marnuje się mój czas. Mógłbym zrobić wszystko, absolutnie wszystko, tylko po to, by udowodnić, że jestem panem samego siebie...".
- Niech się pan natychmiast zgłosi do szpitala - wymamrotał, kiedy odzyskał mowę - i powie, że jest pan chory. Proszę tam pozostać, dopóki nie
wydadzą panu pieniędzy i nie będzie pan mógł kupić jakiegoś munduru. I jakichś butów. Koniecznie niech pan kupi buty.
- Tak jest, panie poruczniku.
- Nie musi pan zwracać się do mnie w ten sposób, panie majorze - zauważył porucznik Scheisskopf.
- Jest pan starszy stopniem.
- Tak jest, panie poruczniku. Może i jestem starszy stopniem od pana porucznika, ale pan porucznik jest moim przełożonym.
- Tak jest, panie majorze, to prawda - zgodził się porucznik Scheisskopf. - Pan major jest starszy stopniem, ale ja jestem przełożonym pana majora. Niech więc pan wykonuje moje polecenia, jeśli chce pan uniknąć nieprzyjemności, panie majorze. Niech się pan zgłosi do szpitala i powie, że jest pan chory. Proszę tam pozostać, dopóki nie wydadzą panu pieniędzy i nie będzie pan mógł kupić jakiegoś munduru.
- Tak jest, panie poruczniku.
- I jakichś butów, panie majorze. Niech pan przede wszystkim kupi jakieś buty.
- Tak jest, panie poruczniku. Kupię, panie poruczniku.
- Dziękuję, panie majorze.
[...] Pracuję w niepełnym wymiarze godzin, pobierając pełne wynagrodzenie, i nikt nie słucha nawet połowy tego, co mówię, więc chyba można nazwać mnie półemerytowanym półkonsultantem?
Zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że kłamstwo i uchylanie się od obowiązków jest grzechem. Z drugiej strony każdy wie, że grzech to zło i że dobro nie może pochodzić od zła. On tymczasem czuł się dobrze, więcej, czuł się zdecydowanie cudownie. A zatem wynikało z tego logicznie, że kłamanie i uchylanie się od obowiązków nie może być grzechem.
Wiedział wszystko o literaturze z wyjątkiem tego, jak czerpać z niej radość.