- Niech się pan tym nie przejmuje - kontynuował generał Peckem niedbale strzepnąwszy dłonią. - Niech pan po prostu przekazuje komuś pracę, jaką panu przydzielę, i zda się na los szczęścia. Nazywamy to przekazywaniem odpowiedzialności. Gdzieś tam w dole, na najniższych szczeblach tej sprawnej organizacji, jaką kieruję, znajdują się ludzie, którzy wykonują pracę, kiedy do nich dociera, i wszystko jakoś działa gładko bez większego wysiłku z mojej strony. Pewnie dlatego, że jestem dobrym organizatorem. To, co robimy w naszej rozbudowanej sekcji, nie ma i tak większego znaczenia, pracujemy więc bez pośpiechu. Z drugiej strony jest bardzo ważne, żeby ludzie wiedzieli, że pracujemy dużo i wydajnie. Proszę mi dać znać, jak tylko pan stwierdzi, że brakuje panu ludzi do pracy. Na początek złożyłem zapotrzebowanie na dwóch majorów, czterech kapitanów i szesnastu poruczników do pomocy panu. Chociaż praca, jaką wykonujemy, nie jest zbyt ważna, ważne jest, żebyśmy wykonywali jej jak najwięcej. Zgadza się pan ze mną?
Czasami mówię za dużo, odkrywam bowiem, że jestem znacznie interesujący od ludzi, z którymi rozmawiam.
- Czy nigdy nie przyszło Panu do głowy, że goniąc ciągle za kobietami, stara się pan po prostu zagłuszyć podświadomy strach przed impotencją?
- Tak jest, panie majorze, myślałem o tym.
- Dlaczego więc pan to robi?
- Żeby zagłuszyć strach przed impotencją.
Krótko mówiąc Clevinger był facetem wybitnie inteligentnym, a zupełnie przy tym głupim, i ludzie dzielili się na takich, którzy o tym wiedzieli, i na takich, którzy dopiero mieli się o tym przekonać.
- Dlaczego mnie pan nie wydał, skoro pan wiedział, że symuluję?
- A dlaczego, u diabła, miałbym was wydać? - spytał doktor z błyskiem zdziwienia. - Wszyscy żyjemy w świecie iluzji. Zawsze chętnie podaję pomocną dłoń współkonspiratorom na drodze do przetrwania.
Tyle rzeczy wystawiało jego wiarę na próbę. Była oczywiście Biblia, ale Biblia to książka, podobnie jak "Dom na pustkowiu", "Wyspa skarbów", "Ethan Frome" czy "Ostatni Mohikanin". Czyżby rzeczywiście — słyszał kiedyś, jak pytał o to Dunbar — ludzie tak ciemni, że nie wiedzieli, skąd się bierze deszcz, mogli wyjaśniać tajemnice bytu? Czy Bóg Wszechmogący, w swojej nieskończonej mądrości, rzeczywiście obawiał się, że sześć tysięcy lat temu ludzie zbudują wieżę sięgającą nieba? Gdzie, u diabła, jest to niebo? W górze? Na dole? Przecież pojęcia góra i dół nie mają sensu w skończonym, ale rozszerzającym się Wszechświecie, w którym nawet ogromne, rozpalone, oślepiające, majestatyczne słońce znajduje się w stanie postępującego rozkładu, który kiedyś doprowadzi do zniszczenia Ziemi. Nie ma żadnych cudów, modlitwy pozostają bez odpowiedzi, nieszczęścia zaś z równą brutalnością spadają na cnotliwych i na grzeszników.
W kwestiach politycznych był humanistą, który odróżniał prawicę od lewicy i utknął niezręcznie gdzieś pośrodku. Bez przerwy bronił swoich przyjaciół komunistów przed swoimi prawicowymi przeciwnikami, a swoich prawicowych przyjaciół przed swoimi komunistycznymi przeciwnikami, przez co jedni i drudzy żywili do niego dogłębną pogardę, nie broniąc go przed nikim, gdyż uważali go za kretyna.
- Ależ, stary, pomyśl, co by się stało, gdyby wszyscy doszli do tego wniosku - odpowiedział major Danby pobłażliwie, z uśmiechem wyższości.
- Wówczas byłbym ostatnim idiotą, gdybym ja jeden myślał inaczej, no nie?
Był wystarczająco uczciwy, żeby wiedzieć, że jest nie uczciwy, i zostało mu przynajmniej tyle przyzwoitości, żeby wiedzieć, że jest jej pozbawiony.
- Wierzę tylko w to, że Ameryka wygra wojnę.
- Przywiązuje pan zbyt dużą wagę do wygrywania wojen - szydził niechlujny, niegodziwy staruch. - Prawdziwa sztuka polega na przegrywaniu wojen i na tym, żeby wiedzieć, które wojny można przegrywać. Włochy od stuleci przegrywają wojny i niech pan popatrzy, jak dobrze na tym wychodzą. Francja wygrywa wojny i znajduje się w stanie ciągłego kryzysu. Niemcy przegrywają i kwitną. Niech pan spojrzy na naszą historię ostatnich lat. Włochy wygrały w Abisynii i natychmiast wpadły w poważne tarapaty. Zwycięstwo zrodziło w nas taką manie wielkości, że pomogliśmy rozpętać wojnę światową, której nie mieliśmy szansy wygrać. Teraz jednak, kiedy znowu przegrywamy, wszystko idzie ku lepszemu i jeżeli tylko uda się ponieść klęskę, na pewno znowu będziemy górą.
Nieco później tej samej nocy Joe Głodomór miał sen, że się dusi, bo kot Huple’a siedzi mu na twarzy, a kiedy się obudził, kot Huple’a rzeczywiście siedział mu na twarzy.
[...]
Wrócił zwycięsko do łóżka i znów śniło mu się, że się dusi, bo kot Huple’a siedzi mu na twarzy.
- Jestem pomylony. Mam kota. Nie rozumiesz? Brak mi piątej klepki. Zamiast mnie odesłali do kraju przez pomyłkę kogoś innego. Mają tam w szpitalu dyplomowanego psychiatrę który mnie badał i wydał takie orzeczenie. Jestem naprawdę nienormalny.
- No i co?
- Jak to ,,no i co"? - Yossarian nie mógł zrozumieć, jak doktor może nie rozumieć. - Nie rozumiesz, co to znaczy? Teraz możesz mnie wyłączyć z personelu walczącego i odesłać do kraju. Nie posyła się przecież na śmierć wariatów, prawda?
- A kto inny da się posłać?
Pod pewnym względem ten facet z Wydziału Śledczego miał szczęście, gdyż poza ścianami szpitala nadal toczyła się wojna. Ludzie wpadali w szał i dostawali medale. Na całym świecie chłopcy po obu stronach linii frontu ginęli za coś, co, jak im powiedziano, jest ich ojczyzną, i nikt jakoś nie miał nic przeciwko temu, nawet oni sami.
Nie lubi pan, kiedy pana okradają, wyzyskują, spychają, poniżają i oszukują. Nędza działa na pana przygnębiająco. Ciemnota działa na pana przygnębiająco. Prześladowania działają na pana przygnębiająco. Przemoc działa na pana przygnębiająco. Slumsy działają na pana przygnębiająco. Chciwość działa na pana przygnębiająco. Zbrodnie działają na pana przygnębiająco. Przekupstwo działa na pana przygnębiająco. Wie pan co, nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że cierpi pan na psychozę maniakalno-depresyjną!
Postanowił żyć wiecznie; był to jedyny cel, dla osiągnięcia którego gotów był narażać życie, i w każdej chwili interesowało go wyłącznie to, żeby wrócić cało i zdrowo.
Zdegradowany bombardier Yossarian.
Żałuję bardzo, panie pułkowniku (...) ale prawie wszystkie znane mi modlitwy mają nastrój raczej poważny i przynajmniej mimochodem wspominają o Bogu.
- Co oni mogą mi zrobić - spytał konfidencjonalnie - gdybym odmówił dalszych lotów?
- Prawdopodobnie będziemy cię musieli rozstrzelać - odpowiedział były starszy szeregowy Wintergreen.
- Jak to "będziemy"? - krzyknął zaskoczony Yossarian. - Co to znaczy "będziemy"? Odkąd to jesteś po ich stronie?
- Mam być po twojej stronie, kiedy cię będą rozstrzeliwać?
Wszystko szło jak najlepiej i nagle zobacz, co się stało. Przysłali faceta z komisji poborowej, żeby mnie zbadał. Miałem kategorię D. Zbadałem się bardzo szczegółowo i stwierdziłem, że nie nadaję się do służby wojskowej. Zdawałoby się, że moje słowo powinno wystarczyć, skoro byłem lekarzem cieszącym się dobrą opinią w okręgowym stowarzyszeniu lekarskim i w innych lokalnych organizacjach. Okazało się jednak, że to nie wystarcza, i nasłali na mnie tego faceta, żeby sprawdzić, czy aby na pewno mam jedną nogę amputowaną w biodrze i jestem beznadziejnie przykuty do łóżka na skutek nieuleczalnego artretyzmu na tle reumatycznym. Yossarian, powiadam ci, żyjemy w epoce podejrzliwości i upadku wartości duchowych. To straszne - oburzał się doktor głosem drżącym z emocji. - To straszne, kiedy twoja umiłowana ojczyzna nie wierzy nawet słowu dyplomowanego lekarza.