Wybiła godzina rozstrzygająca! Polska przestała być niewolnicą i sama chce stanowić o swoim losie, sama chce budować swoją przyszłość, rzucając na szalę wypadków własną siłę orężną. (...) Niesiemy całemu narodowi rozkucie kajdan, poszczególnym zaś jego warstwom warunki moralnego rozwoju.
Gdy kamień na taflę, spokojnej wody rzucamy, powstają kręgi, idące wszerz i zamierające powoli. Tak żyją ludzie, gdy śmierci bramy przepastne przekroczą; kręgi powoli zamierają i nikną, pozostawiając po sobie pustotę a nawet zapomnienie. Prawa śmierci i prawa życia, związane ze sobą, są bezwzględne i bezlitosne.
Proszę panów, agentury obce, to jest zjawisko stałe i codzienne, towarzyszące nam rok za rokiem, dzień za dniem, jest to część naszego życia tak wielka i tak starannie w stosunku do nas ułożona, iż nasza praca – że tak powiem – jest współbieżna z pracą agentur obcych.
Myśmy, legioniści, zrobili ten wstęp do możliwości przelewania krwi za Polskę. Poszliśmy niewielką garstką ludzi, tym różniąc się od wszystkich innych, że swój niewielki strumień krwi, którąśmy mogli dać ze siebie, dać chcieliśmy dla Polski, nie dla czego innego.
Niestety, przyjąć wyboru nie jestem w stanie. (...) Zbyt silnie w pamięci stoi mi tragiczna postać zamordowanego Prezydenta Narutowicza, którego nie zdołałem od okrutnego losu ochronić, zbyt silnie działa na mnie brutalna napaść na moje dzieci. (...) Dziękuję raz jeszcze za wybór i proszę o natychmiastowy - daj Boże - szczęśliwy wybór Prezydenta Rzeczypospolitej.
Gdy wojna w 1914-ym roku wybuchła, Polacy we wszystkich trzech zaborach zdecydowali oddać Bogu, co boskie — cesarzowi, co cesarskie. Ja i legjoniści postąpiliśmy inaczej, a bez względu, jak kto wtedy patrzał i jak teraz to widzi, zdecydowaliśmy spróbować, czy nie można dać naszemu narodowi bez państwa przedstawicielstwa wojennego w postaci wodza i żołnierza.
W ogóle powiedzieć panu muszę, że ta niechlujna pisanina czyni z naszej konstytucji coś w rodzaju kiepskiego bigosu, w który obok zgniłej szynki pakują nadgniłą słoninkę i kładą to obok nie dokiszonej kapusty; tak, że można i należy każdy paragraf i artykuł brać zupełnie osobno, nie wiążąc go z niczym innym, z żadnym innym, z żadnym innym artykułem.
Pan, jako poseł, postawił pytanie po poselsku — to jest tak, że odpowiedzieć na nie nie sposób; albowiem poseł do sejmu jest stworzony na to, ażeby głupio pytał i głupio mówił. To też, wie pan, ja osobiście nieraz wątpię o jakiejkolwiek wartości tak zwanych demokratycznych pojęć, a jeszcze mniej o wartości tak zwanego parlamentaryzmu, gdyż on prowadzi do musu oszukaństw i do musu życia w świecie oszukańczym.
Żołnierze! Obejmuję nad Wami komendę w chwili, gdy serce w każdym Polaku bije silniej i żwawiej, gdy dzieci Naszej Ziemi ujrzały słońce swobody w całym jej blasku. Z Wami razem przeżywam wzruszenie tej godziny dziejowej, z Wami razem ślubuję życie i krew swoją poświęcić na rzecz dobra Ojczyzny i szczęścia Jej obywateli.
Cała problematyka stosunków z Rosją, w centrum tego była Polska, która będąc krajem pokonanym, okupowanym, przez swoją postawę, przez tę bardzo silną organizację podziemną, przez stworzenie tego państwa podziemnego, stała się właściwie głównym tematem na porządku dziennym.
Po śmierci Sikorskiego trwały niekończące się spory między naczelnym wodzem, i premierem, który właściwie był paraliżowany. Także punkt ciężkości przeniósł się do Warszawy, do ludzi którzy znali sytuację na miejscu, ale nie mieli pojęcia o położeniu międzynarodowym. Nie mieli pojęcia o tym, że Polska właściwie już wojnę przegrała.
Byłem bardzo kiepskim uczniem. Dlatego, że bardzo dużo lubiłem czytać, i zamiast się uczyć, czytałem przeważnie powieści historyczne. Trylogia Sienkiewicza spowodowała, że na jedenaście stopni dostałem osiem dwój. W ogóle świat przestał dla mnie istnieć.
Chyba jakiś podświadomy wpływ wywarło na mnie to, że jak wchodziłem go gimnazjum codziennie rano, to była ogromna tablica marmurowa na której złotymi głoskami były wyryte nazwiska wszystkich wychowanków którzy zginęli w obronie Warszawy w 1920 roku. Codziennie człowiek patrzył na tych poprzedników.
W latach 80. Polska objawiła się światu jako mocarstwo ducha, bo nie mając żadnej innej siły poza mocą własnego ducha, umiała bez przelewu krwi i gwałtu nie tylko sama się wyzwolić, ale przykładem swej odwagi pokazać drogę innym.
To co mnie najbardziej razi to operowanie inwektywami, zamykanie przeciwnikowi ust poprzez zastępowanie argumentów pomówieniami i próbami dyskredytacji, przylepianie rozmaitych etykietek. W Polsce przydałby się kodeks karny podobny do brytyjskiego, który nakłada niesłychanie ciężkie kary za zniesławienie. W Polsce te kary są wręcz śmieszne, podczas gdy szkody wyrządzane przez pomówienia – ogromne. Jest to moim zdaniem niewątpliwa pozostałość starego systemu, w którym przeciwnika albo się zamykało, albo usiłowało się go zdyskredytować. Nie odwoływano się do argumentów bo w tej konkurencji dawny reżim był słaby.
O naradzie dowództwa AK z 29 lipca 1944 dotyczącej rozpoczęcia powstania warszawskiego. Źródło: Roman Daszczyński, Odsieczy nie będzie, zostaliśmy sami, „Gazeta Wyborcza”, 20 stycznia 2010 r.
Strefy wpływów w Europie wielka trójka podzieliła już 2 listopada 1943 w Moskwie, a przypieczętowała w Teheranie. (…) Nie możemy liczyć na żadne masowe zrzuty sprzętu, a tym bardziej na desant Brygady Spadochronowej gen. Sosabowskiego. Akcja „Burza” nie będzie miała żadnego wpływu na decyzję aliantów, a dla opinii publicznej świata zachodniego będzie burzą w szklance wody. (…) Czeka nas tu okupacja sowiecka, utrata niepodległości. Rosjanie będą się tu rządzili jak chcą.
Podczas narady dowództwa Armii Krajowej 29 lipca 1944. Źródło: Roman Daszczyński, Odsieczy nie będzie, zostaliśmy sami, „Gazeta Wyborcza”, 20 stycznia 2010 r.
Jak się dostałem do niewoli, to uważałem, że to jest najnieszczęśliwszy moment mojego życia. Dla mnie wszystko się skończyło. Nie zdawałem sobie sprawy, że miałem w tym dniu jakieś wyjątkowe szczęście, bo wszyscy ci, którzy pozostali po drugiej stronie bugu, bez wyjątku, znalazłem ich nazwiska na listach Katyńskich. Wszyscy zginęli.