W lewicowych mediach trwa już prokonstytucyjna propaganda. Jej rezultat jest trudny do przewidzenia, ale można się liczyć i z tym, że większość opowie się w referendum za – ich konstytucją. Będzie to jednak zło mniejsze, niż unik prawicy – jako przejaw bezradności, cichego poparcia komunistycznych manipulacji, rezygnacji z i tak nieuchronnej przecież konfrontacji. Komuniści, całkowicie świadomie i cynicznie sprowokowali walkę w obszarze pozornie dla nich korzystnym, walkę tę jednak należy podjąć: dla dobra Polski, którego, jak uczy cała nasza najnowsza historia, nigdy komuniści pod uwagę nie brali.
Mogę żyć i spać spokojnie, wiedząc, że historia sprzedawana przez zachodnie media to propaganda, a nie prawda. Znam prawdę.
Mam przede wszystkim pretensję do profesora Leszka Balcerowicza, który przecież tak dba o budżet państwa. Otóż Balcerowicz nie zrobił nic, żeby powiedzieć, że ta propaganda (z reklam OFE) jest kłamliwa. Mimo że to generowało ogromny wzrost wydatków z budżetu. Pod zegarem długu na rondzie Dmowskiego Leszek Balcerowicz powinien napisać: „Połowa długu to moja zasługa”.
Dopóki będę prezesem Narodowego Banku Polskiego, Polska nie wejdzie ani do ERM II, ani do strefy euro.
Jak tak rano się wstanie i posłucha Radia Zet, przeczyta „Gazetę Wyborczą”, później posłucha RMF, obejrzy TVN i telewizję publiczną, to – z pełnym szacunkiem i przepraszam – głupszy się kładzie spać, niż wstał. Nie wie już w ogóle, o co chodzi.
Tego rodzaju wypowiedzi to jest jedna z cech czarnej propagandy. Czarna propaganda, którą znamy z niedobrych czasów, odznacza się po pierwsze tym, że robi z ofiary agresora. Teraz dowiaduję się, że to ja, który staram się po prostu wykonywać swoje obowiązki jestem winny. Po drugie czarna propaganda stara się przypisać jakieś niegodziwe motywy. A po trzecie, co też pamiętamy z dawnych czasów, taka propaganda twierdzi, że służymy obcym, wrogim siłom.
Istnieją dwie drogi osiągnięcia szczęscia: trzeba zmniejszyć swoje pragnienia lub zwiększyć możliwości. Cokolwiek zostanie wybrane, rezultat jest ten sam i każdy powinien zadecydować który kierunek jest łatwiejszy.
Gdybyśmy w mediach mówili o wszystkim, o czym się plotkuje, to media zalałyby się gównem.
Potrzebuję treningów, ciężkiej pracy i spokoju. Jeśli media napompują balonik, to mi to wcale nie pomoże.
Kiedy wchodziłem do branży modowej, nie miałem zielonego pojęcia o biznesie, co z czasem przyniosło przykry skutek. Moim „dyplomem” było bankructwo mojej firmy. To dzięki niemu nauczyłem się najwięcej o prowadzeniu własnej firmy, o rynku mody, mediach, marketingu. Nigdy wcześniej nie odebrałem tak przydatnej lekcji. Na początku bolało, ale to była najlepsza nauczka od losu, jaką mogłem dostać.
Dla naszego bezpieczeństwa powinniśmy mieć przepisy mówiące o tym, że w żadnych mediach w Polsce, nie powinno być zagranicznego kapitału większościowego.