Mama do 1947 roku pracowała w Naczelnym Komitecie Wykonawczym Stronnictwa Ludowego jako sekretarka pewnego działacza ludowego. W każdym razie obracała się w kręgach ludowych. Była bardzo młodziutka, kiedy się spotkali z ojcem na jakimś zebraniu – urodziła się w 1925 roku. Po wojnie studiowała na UW w tym samym czasie, co ojciec. Była bardzo ładną kobietą, taką promienną – pszenną, niebieskooką blondynką. Wiem, że cieszyła się dużym powodzeniem, szczególnie wśród żydowskich komunistów, ale nie tylko. Konwicki mi kiedyś powiedział: „wszyscy kochaliśmy się w pani mamie”. Stała się komunistką pod wpływem ojca.
Tęsknota za tym, co minęło, towarzyszy mi coraz częściej. Ale to nie są tylko utyskiwania starucha. Moi młodzi aktorzy też czują niewygodę tego świata. Niewygodę płynącą z wzajemnych stosunków, sposobu życia, chęci uciekania od rzeczywistości i zamykania się np. w świecie wirtualnym. Nas to uwiera. Dlatego tak chętnie wracamy do Fredry.
Proszę pana, nie Marka Ch., tylko Marka Chrzanowskiego. Marek Chrzanowski wyjdzie niedługo, w tym miesiącu z aresztu i na pewno chętnie panu odpowie.
Żaden aktor nie godzi się chętnie na ograniczenie swego emploi. Mnie takie ograniczenie spotkało już w początkach pracy zawodowej. Po moich pierwszych filmach uznano, że powinnam grać wyłącznie postacie dziewcząt pięknych, prostych, o łagodnym sercu: a więc typ ról, który określa się mianem „pierwsza naiwna”. Tak zaszufladkowany aktor zaczyna przeważnie wzdychać do ról „czarnych charakterów”. Postać „naiwnej” jest przecież z reguły uproszczona, a przez to pusta i nieprawdziwa. Z biegiem czasu udało mi się odejść od tego niefortunnego wzorca. Wcale nie marzę o prostocie i łagodności. (…) Ale nasz film jest zdominowany przez panów. Panowie walczą, cierpią, przeżywają problemy; panie pełnią w świecie rolę pomocniczą, są po to, by wysłuchać, pocieszyć, wesprzeć. Ich kobiece sprawy traktowane są pobłażliwie, jeśli nie zgryźliwie. (…) Moje role (młodych, zbuntowanych dziewcząt w Beacie i Ich dniu powszednim) to są pozycje wyjątkowe, zresztą niezupełnie typowe, chodziło o problemy młodzieżowe. Ale obydwie role, a także Zosię z radzieckiego filmu Bogina, wspominam bardzo ciepło. Te trzy filmy można by zresztą potraktować jako opowieść o jednej bohaterce.
Ja to chętnie napiłbym się kawy, ale wszyscy myślą, że ja tylko tę wódę, no i stawiają, a ja nie mam śmiałości, żeby im odmówić.
Spotkałem Jackiego Chana około 6 razy do teraz. Nawet jeżeli wielu ludzi myśli, że jesteśmy naturalnymi wrogami, sądze że to spoko koleś, szczerze mówiąc chętnie zrobiłbym z nim film - to byłby wspaniały film !
Tak. Atomy węgla bardzo chętnie łączą się ze sobą, tworząc podstawę chemii organicznej. Woda z kolei jest rozpuszczalnikiem pozwalającym na zachodzenie różnych reakcji chemicznych. Stanowi też doskonały środek transportu dla ich produktów - nawet na bardzo wielkie odległości. Problem w tym, że nie wiemy, czy gdzieś indziej natura nie wymyśliła czegoś lepszego. Znamy tylko jeden przykład życia i właściwie ciągle nie wiemy, czym ono jest.
Zaciągnięcie się do wojska to najlepszy sposób na bezproblemowe rozstanie z dziewczyną.
Poza tym jestem typem samotnika. Nawet kiedy mieszkałem z dziewczyną, często chciałem być sam. Od kolegów też się nieraz odcinam. Oni idą razem do klubu, do restauracji, a ja nie. Zostaję w domu i nie odbieram telefonów. [...] Patrzę w ścianę. Patrzę w białą ścianę i rozmyślam. [...] O wszystkim. O życiu, gdzie jestem, gdzie bym chciał być, analizuję swoje poczynania, sytuację, co by było dla mnie dobre, a co nie.
To, co dzieje się na parkiecie, przekłada się na życie prywatne. Osiem na dziesięć związków w naszej lidze (NBA) się rozpada. Znajdź teraz kobietę, która będzie cię lubiła, kochała tylko za to, kim jesteś. Która nie ma dolarów w oczach. Idź do klubu i porozmawiaj z dziewczyną. Porozmawiaj z nią normalnie, nie będąc zwykłym, anonimowym chłopakiem, nie mając normalnego życia.