Otóż przede wszystkim musimy sobie postawić pytanie, czyją politycznie jest ta kandydatura, to jest, jaka siła polityczna była rzeczywistą sprężyną, która tego człowieka na stanowisko Prezydenta dzisiaj jeszcze forsować próbowała? Na to pytanie odpowiadamy z całą stanowczością: to jest kandydatura wojującego żydostwa! (…) Piłsudski nie od dziś jest narzędziem międzynarodowego żydostwa dla walki z Narodem Polskim, aby go do niepodległości nie dopuścić. (…) Jest to zatem kandydatura bojowa, przez żydostwo międzynarodowe od dawna przeciw Narodowi Polskiemu używana i wysuwana. Dziś ta kandydatura mogła być ponownie Polsce narzucona tylko przy pomocy głosów Żydów i ich pachołków w Zgromadzeniu Narodowym.
Od czasów marszałka Józefa Piłsudskiego nie było tak wielkiego przywódcy państwa polskiego jak Lech Kaczyński; dlatego ma pomnik w Warszawie.
Odchodzę szczęśliwy, że przestanę patrzeć na to, co z Polską zrobił Piłsudski. Ufny jestem, że krew moja przyczyni się do zjednoczenia serc polskich.
Zachowam spokój (...) Strzelcie mi w głowę i w serce. Umieram dla Polski, którą Piłsudski zniszczył.
Nie chcę, aby wyrok na mnie wykonany, stał się powodem zemsty krwi. Był on zgodny z prawem i życzeniem moim, był zatem sprawiedliwy, więcej – był potrzebny. Śmierć moja jest koniecznym uzupełnieniem mego czynu. Bez niej był on nie tylko bezpłodny, ale leżałby na nim cień mordu. Śmierć to zatrze, czyn mój zakwitnie dopiero podlany krwią moją. Zakwitnie to znaczy przemówi do Narodu. Głupcy i hipokryci widzą w nim akt szaleństwa albo fanatyzmu. Tak nie jest! Byłoby źle z Polską, gdyby odrobina charakteru wystarczała aby być uznanym za wariata, a odrobina uczucia wychodzącego, poza normy przeciętne, dawała kwalifikacje na fanatyka. Czyn był straszny, bo musiałem uderzyć w naród. Nie słowem bezsilnym, lecz gromem. Gromem równym tej hańbie, jaką go opanowała spółka cynicznych hultajów i jawnych wrogów Polski. Musiałem uderzyć gromem, aby zbudzić tych co mniemają, że Polska już się ciałem stała, że minął czas wysiłków i ofiar i że broń można już złożyć. Tak nie jest! To, na co patrzą oczy nasze, nie jest jeszcze Polską. Nie o takiej śniły wielkie serca poetów naszych, nie za taką cierpiały, walczyły i ginęły pokolenia. (…) To Jest dopiero Polska Piłsudskiego, Judeo-Polska. Naród polski do władzy w niej jeszcze nie doszedł. Polskę prawdziwą trzeba dopiero zdobyć i zbudować. W walce o nią niech się hartuje dusza pokoleń. Od udziału w tej walce nie zwalnia nikogo, ani wiek, ani stanowisko społeczne, ani przynależność lub nie przynależność do partii. Trzeba ją zacząć od zwycięstwa nad sobą, od pokonania własnej słabości.