W chaosie różnorodnych przeżyć, w mrocznym labiryncie naszych doznań otrzymujemy niekiedy w darze, niby jałmużnę, przebłysk poznania, którego ludzki rozum nie pojmie, nie uchwyci. I pogrążony w zadumie, umysł nasz zapala latarnię i niby stary nieudolny stróż nocny szuka na zagmatwanych, zjeżdżonych i krętych drogach tego, czego nie odnajdziemy z kagańcem rozumu. (Georg von Schlieben "Szambelan").
Chciałbym przestać być traktowany jako aktor „konfekcyjny” to znaczy niezdolny do głębszych przeżyć ekranowych.
(…) pojechaliśmy na cmentarz, na kwatery „Zośki” i „Parasola”. I tam spotkaliśmy siwego pana, to jedno z najbardziej traumatycznych przeżyć w moim życiu. Stał i sam dla siebie robił listę poległych dziewczyn. Opowiadał beznamiętnym tonem, jak wyglądały, opisując ich kolor oczu, włosów, urodę, charakter. Potem mówił, że znaleźli jej szkielet na Długiej, tam, gdzie zginęła. Mówił to z autentycznej potrzeby, to w nim siedziało i musiał wyrzucić to z siebie. Potem w domu oglądałem transmisję tej inscenizacji z aktorami wchodzącymi do kanału. Między autentycznym przeżyciem a szopką wokół przeżycia było to, co mnie uwiera. Wszystko, co jest machaniem sztandarem czy hasłem patriotyzmu, jest sztuczne.
Zdecydowanie więcej różnorodnych pozycji znajduje się w kategorii książek niż w jakiejkolwiek innej kategorii.
Wiem, wiem na pewno, że tylko z miłości dwojga ludzi płynie siła miłości do ludzkiego świata.(...) Noc wigilijna, zimno i ciemno za oknem. Światło i ciepło w nas, świątecznie. Jednak i tej świątecznej nocy wiemy, że miłość nie jest świętem. Jest pracą. Jest też bólem, strachem, gniewem, żalem, zgryzotą. Nie chcemy unikać tych ciężarów, bo to ciemność pozwala istnieć światłu, chłód – ciepłu, rozpacz – szczęściu. Już teraz, tutaj, wiem: „Miłość jest nieśmiertelna, to tylko życie trwa zbyt krótko”.
Mistrzem jest dla mnie Quentin Tarantino. Wściekłe psy były porywające, Kill Bill długo nie dał mi zasnąć. Urzekły mnie wszystkie trzy części Władcy Pierścieni Petera Jacksona, a także, z zupełnie innego powodu Król Lew, na którym jako jedna z nielicznych osób, płakałem. Wokół siedziało dużo dzieciaków i ze znużeniem przeżuwało popcorn, a ja ryczałem jak bóbr.
Sztuka jest dla mnie wyrażaniem człowieka, a aktorstwo to przecież najpełniejsze, uzewnętrznianie ludzkich przeżyć, (...) bowiem wyraża człowieka przez niego samego. Nie nutami, nie farbą, nie słowem, ale własnym ciałem, psychiką, wyobraźnią, aktor przekazuje swoją wiedzę o człowieku.
Lubię robić interesy z ludźmi, z którymi dobrze się czuję, a czasami przyjaźnię. Mam 61 lat i duży majątek. Ważne, by coś przeżyć, czegoś się dowiedzieć, rozmawiać z kimś wyjątkowym. Nie chodzi już o kolejne miliony, ale o frajdę z robienia biznesu.
Myślałem sobie, że fajnie byłoby przeżyć jakąś przygodę, siedząc za kierownicą. Kiedy dostałem propozycję startu w najtrudniejszym rajdzie świata, początkowo wydawało mi się to wszystko snem.
Technika jest dla mnie rodzajem sztuki. Dostarcza mi przeżyć niemal estetycznych.
Jeśli nie masz wyboru, pozostaje ci przetrwać,
jeśli masz przejebane, to zęby zaciśnij, nie płacz.
Nie masz wyboru? Musisz przeżyć z nadzieją
na poprawę swego losu, to twoje życiowe dzieło!