Często tak musi być, gdy coś jest zagrożone: ktoś musi skarb porzucić, utracić, aby ktoś inny mógł go zachować.
Teoria względności, często się ją rozumie, że wszystko jest względne. To jest całkowita nieprawda. Istnieją obiekty, wielkości, których żadna transformacja nie zmieni. To nie jest np. tak, że możemy równie dobrze mówić, że Ziemia obraca się wokół Słońca, jak w teorii względności moglibyśmy powiedzieć, że Słońce obraca się wokół Ziemi. Tak nie jest.
Z drugiej jednak strony: tysiące ludzi giną co roku, często bez własnej winy – a czasem z powodu własnej lekkomyślności. Takie jest życie – i takie powinno być życie! Gdyby ludzie nie ginęli z powodu lekkomyślności, to społeczeństwo zostałoby zdominowane przez lekkomyślnych – i po kilkunastu pokoleniach to lekkomyślni decydowaliby o np. użyciu broni jądrowej... Dlatego śmierć np. znajomego narkomana mnie martwi – ale fakt, że narkomani umierają, jest zjawiskiem społecznie pozytywnym; im mniej ludzi nie umiejących panować nad swymi odruchami – tym (dla społeczeństwa) lepiej.
Kuba Morgenstern miał najbliżej z domu do mojej szkoły na Zakroczymskiej. Wzięli mnie na zdjęcia próbne. Kanał zmienił moje życie. Wcześniej nikt w mojej rodzinie nie był związany z teatrem ani z filmem. Mając 13 lat, miałem naiwne myśli, że za późno się urodziłem i nie mogę zginąć za ojczyznę. Tak byłem wychowany. Mieszkałem na Starym Mieście, bawiłem się w ruinach, opowieści o powstaniu były częścią codziennego życia mojej rodziny. Kiedy dostałem rolę powstańca, byłem szczęśliwy jak nigdy. Utalentowany pewnie nie, bo Wajda potrzebował 50 lat, żeby zatrudnić mnie drugi raz, ale to może dobrze, bo utalentowane dzieci często nie sprawdzają się jako dorośli aktorzy. Praca na planie była dla mnie przyspieszonym kursem dorosłości.
Staram się być bezkonfliktowy. Tej sztuki nauczyłem się od momentu, kiedy zacząłem reżyserować. Jako aktor byłem trudny i konfliktowy. Z wiekiem człowiek łagodnieje i mądrzeje. Wiele doświadczyłem w teatrze i znam życie. Jednak byłem też szczęściarzem, który miał swoich mistrzów. Mogłem ich podglądać, ścigać się z nimi i wysysać z nich, co najlepsze. Dziś młodzi, często bezczelnie, sami uważają się za mistrzów. A nie daj Bóg, jak 30-latek osiągnie tzw. sukces. Na tym poprzestaje i zaczyna się zjadanie własnego ogona.
Prezydent Roosevelt miał kiedyś powiedzieć, że „spokojne morze nie czyni dobrego żeglarza”. Przy flaucie nie da się bowiem zdobyć umiejętności i doświadczenia niezbędnego w czasie sztormu. Podobnie funkcjonowanie w korzystnych i stabilnych uwarunkowaniach gospodarczych rzadko pozwala na przygotowanie się na trudniejsze czasy. A niestety takie czasy prędzej czy później nadchodzą, bo występowanie nieoczekiwanych szoków jest nieodłączną cechą gospodarki. Wyzwania pojawiające się w okresach dekoniunktury uruchamiają często pokłady kreatywności i dynamizmu, które pozwalają wielu podmiotom gospodarczym na dostosowanie się do zmienionych uwarunkowań.
Poinformowanie władz państwa, które jest atakiem terrorystycznym zagrożone, jest świętym obowiązkiem wszystkich służb na całym świecie. Zamach terrorystyczny jest bowiem najbardziej podłą formą walki, której przeciwdziałać powinni wszyscy.
Moi drodzy, Ratzinger ma rację także wtedy, gdy mówi, że w imię Nauki zadaje się coraz poważniejsze rany prawom Życia. Ma rację także wtedy, gdy mówi, że wraz z eksperymentami na embrionach ludzkich godność Człowieka zostaje pomniejszona, a nawet zanegowana. Ma rację także wtedy, gdy mówi, że jeśli nie chcemy utracić szacunku dla Człowieka, należy zdemistyfikować badania naukowe, zdemitologizować Naukę, czyli przestać uważać ją za idola albo bóstwo. Święte słowa, które moim zdaniem odnoszą się również do Etyki.
Czasem mała łza na rzęsie, często światem trzęsie.
Gdyby skarb państwa wypełniał stare butelki banknotami, zagrzebywał je w opuszczonych szybach węglowych na dostępnej głębokości i zasypał te szyby śmieciami, a następnie pozostawił wydostanie tych banknotów – w myśl doskonale wypróbowanych zasad laisses – faire'yzmu – prywatnym przedsiębiorcom (oczywiście po uzyskaniu dzierżawy terenu banknotonośnego), bezrobocie zostałoby przezwyciężone, a w wyniku tego zarówno dochód realny społeczeństwa, jak i jego kapitał rzeczowy osiągnęłyby prawdopodobnie poziom znacznie wyższy aniżeli istniejący obecnie. Rozumniej zapewne byłoby budować domy itp., jeżeli jednak stoją temu na przeszkodzie trudności natury politycznej i praktycznej, lepiej już zakopywać banknoty niż w ogóle nic nie robić.
Wielcy politycy robią rzeczy trudne, ale pożyteczne. Politycy mniejszego formatu robią rzeczy łatwe i często szkodliwe dla szybkiego rozwoju kraju. Samo utrzymanie się przy władzy nie jest jeszcze wielką sztuką.