(…) Czechosłowacja była krajem dużo bardziej zaawansowanym cywilizacyjnie niż Polska, w sklepach półki były pełne, ludzie mieli samochody… Poza tym na co dzień dało się dostrzec coś, co – gdy już się zaaklimatyzowałam – bardzo polubiłam, a mianowicie poczucie równości społecznej. Czesi bardzo wcześnie stracili arystokrację i mocno rozwinęła się w tym kraju warstwa mieszczańska, dlatego nie było tam wielkiego rozdźwięku między bogatymi a biednymi. W ich gospodach rzeczywiście profesor siadał przy kuflu z rzemieślnikiem i gadali sobie jak równy z równym.
Lubiłam chodzić do kościoła, po kryjomu. Liturgia katolicka robi duże wrażenie. Szczególnie na kimś, kto pierwszy raz się z nią styka. Nasza gosposia zabierała mnie czasem w sekrecie do kościoła, bo rodzice byli w zasadzie przeciwni religijnej edukacji. (…) Rodzice nie byli jednak fanatycznie antyreligijni. (…) Chodziłam potajemnie na lekcje religii, do kościoła, chciałam się nawet ochrzcić, ale ksiądz mi odmówił. Był tchórzem. Nie spełnił kapłańskich powinności. Bał się, że rodzice komuniści, że będzie miał nieprzyjemności. Wobec tego ochrzciła mnie koleżanka, ale nie miałam pewności, czy to się liczy, czy nie.
Kiedy nastanie pokój, być może z czasem będziemy w stanie wybaczyć Arabom zabicie naszych synów, ale trudniej będzie nam wybaczyć im, że zmusili nas do zabicia ich synów. Pokój nadejdzie, gdy Arabowie będą bardziej kochać swoje dzieci niż nas nienawidzą.
Z łaski Boga przez was królem waszym obrany zostałem; przybyłem za waszymi prośbami, waszymi głosami. Przez was korona została na ma głowę włożona, zatem jestem królem waszym ani nie urojonym, ani nie malowanym. Chcę panować i rządzić i ani nie ścierpię, aby ktoś z was w tym mi przeszkadzał...
Dla wyjaśnienia moim wyborcom: ja też pijam – ale wyłącznie wino, a na deser miody i (czasem) likier; by nie było, że jestem abstynentem – bo wtedy nie miałbym w wyborach żadnych szans...
Z drugiej jednak strony: tysiące ludzi giną co roku, często bez własnej winy – a czasem z powodu własnej lekkomyślności. Takie jest życie – i takie powinno być życie! Gdyby ludzie nie ginęli z powodu lekkomyślności, to społeczeństwo zostałoby zdominowane przez lekkomyślnych – i po kilkunastu pokoleniach to lekkomyślni decydowaliby o np. użyciu broni jądrowej... Dlatego śmierć np. znajomego narkomana mnie martwi – ale fakt, że narkomani umierają, jest zjawiskiem społecznie pozytywnym; im mniej ludzi nie umiejących panować nad swymi odruchami – tym (dla społeczeństwa) lepiej.
Biedni i bogaci zawsze byli i zawsze będą. Dlaczego? Dlatego że są ci, którzy pracują, i ci, którzy nie pracują, ci, którzy chcą zarobić, i ci, którzy nie chcą ruszyć palcem. Kto pracuje, kto chce pracować, ten nie jest biedny. Istotnie, prawdą jest, że Nasz Pan i Stwórca pozwala nam wszystkim urodzić się równymi, ale jest też prawdą, że kiedy się rodzimy, nie jesteśmy ani bogaci, ani biedni, Jesteśmy nadzy. Dopiero potem stajemy się bogaci lub biedni, zależnie od zasług. Tak, wiemy również i My, że rozdawanie pieniędzy na nic się zda. Dlaczego? Dlatego, że aby wyeliminować nędzę, potrzeba tylko jednego: pracy.
Miałem w pewnym momencie taką raczej dołującą wizję jakiejś obcej cywilizacji obserwującej śmierć tej planety – schodzącej ze swoich statków i węszącej dookoła; znajdującej wszystkie te szkielety siedzące wokół naszych odbiorników telewizyjnych i próbującej rozpracować, dlaczego nasz koniec przyszedł przed czasem. I dochodzą do wniosku, że zabawiliśmy się na śmierć.
(…) Jerzy Grzegorzewski był prawdziwym artystą, człowiekiem muśniętym przez Pana Boga.
Przerażające jest dzielenie ludzi na bogatą elitę i mniej zamożną patologię jakby jedynym wyznacznikiem klasy i kultury były pieniądze które posiadasz. Z moich obserwacji jest nawet odwrotnie - im bardziej kieruje Twoim życiem mamona tym mniej w Tobie człowieka.